|026| - wersja początkowa

1.5K 127 12
                                    


Od autorki: Halo, halo. Nowy rozdział! :) Kolejny pojawi się, jak tutaj będzie sporooo gwiazdek. Nie daję żadnych limitów, to nie jest szantaż. Po prostu chcę widzieć waszą aktywność, bo TO MOTYWACJA.  WCIĄŻ BŁAGAM O ROZGŁOS XD. #FEARPL

Film dobiegał końca, popcornu w misce również ubywało. Alyssa i Maybelly oblizywały palce ubrudzone solą, komentując obejrzany romans. Leżały na dywanie przez całe dwie godziny i od twardej podłogi bolały plecy, lecz żadna nie zamierzała zmienić miejsca na seansie. Teraz Aly podniosła się i przeskoczyła stos ubrań, których nie zebrała, po czym włączyła światło.

Brunetka zaczęła mrugać oczami, żeby przyzwyczaić się do lampy. Nie ruszyła się z miejsca, a jedynie przeciągnęła.

– Dlaczego faceci w filmach są mniej skomplikowani niż w rzeczywistości? – jęknęła Alyssa.

Usiadła na łóżku, poprawiając szarą koszulkę, na której miała teraz tłuste plamy od popcornu i ani trochę jej to nie przeszkadzało.

– Co powiedział Harry? – Maybelly odchyliła głowę i spojrzała na przyjaciółkę.

– Że mam usunąć ciążę, bo on nie zmieni dla mnie swojego życia. Naprawdę miło mi się wtedy zrobiło. – westchnęła i opadła na podłogę obok przyjaciółki.

– Może zmieni zdanie. Wiesz, to był dla niego szok, ale rozmawiał z Louisem. Na pewno... na pewno to przemyśli. – May złapała blondynkę za rękę, próbując ją pocieszyć.

Kilka miesięcy temu, przeprowadzając się do Seattle, nie myślała, że zmierzy się z takimi trudnościami. Z ciążą, z chłopakami, z nieakceptacją. Nie poznawała sama siebie. Jej nastawienie uległo dużej zmianie. Nagle zaczęła postrzegać świat i ludzi zupełnie inaczej. Nabierała doświadczenia każdego dnia. Wiedziała, że dzięki temu lepiej poradzi sobie w dorosłym życiu.

– Wierzysz w to? Bo ja nie. To nie jest życie dla niego, ale nawet jeśli nie będzie chciał dziecka, to wychowam je sama. – Położyła dłoń na swoim jeszcze niewidocznym brzuszku.

– Powiedz rodzicom. – Doradziła jej Maybelly i wstała, prostując obolałe nogi.

Wzięła z łóżka bluzę i zerknęła na telefon. Zegar wskazywał dwudziestą pierwszą trzydzieści osiem, a więc powinna zacząć się zbierać. Miała być w domu o dwudziestej drugiej i ani minuty dłużej. Od kiedy Louis wyjechał, jej rodzice byli dziwnie przychylni i bardziej spokojni. Tak jakby myśleli, że jakiś problem został rozwiązany. Mylili się.

Na ekranie pojawił się numer Louisa, tak jakby właśnie przywołała go myślami. Spojrzała na przyjaciółkę, a później znów na telefon i odebrała połączenie.

– Nie mogę rozmawiać, jestem z Aly. – Uprzedziła.

– Dla mnie powinnaś mieć zawsze czas Maybelly. – usłyszała jego głos po paru godzinach rozłąki. Zagryzła wargę.

Dlaczego nie mógł zrozumieć, że zadzwoni za chwilę? Przecież wyszłaby z domu Alyssy i na pewno znowu oddzwoniła. Poczuła ucisk w żołądku. Louis miał rację. Kolejny raz. Niepotrzebnie go denerwowała głupimi tekstami, skoro to on był najważniejszy. Westchnęła cicho i sięgnęła po torebkę.

– Przepraszam – mruknęła, czując lekkie wyrzuty sumienia.

– Więc, skarbie, pożegnaj się i porozmawiaj ze mną. – powiedział łagodniejszym tonem. – Chcę wiedzieć co u mojej dziewczyny.

Uśmiechnęła się pod nosem, ulga przyszła od razu. Nie był na nią zły.

– Poczekaj chwilę. – Poprosiła i odsunęła komórkę od ucha. – Aly, muszę już iść.

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz