Epilog

1.1K 39 5
                                    


Miało być pięknie, miało nie wiać w oczy nam. A jednak, ale czy żałuję? Nigdy? Można powiedzieć, że jestem dumna z tego kim się stałam. Mam dwadzieścia-jeden lat, skończoną szkołę i cel. 

Po tym jak to wszystko wydarzyło się te parę lat temu postanowiliśmy wyjechać, zacząć od nowa, obecnie mieszkamy w Chicago i jest nam dobrze. Było ciężko, no nie okłamujmy się. Była nastolatką a wraz ze swoim narzeczonym-tak dokładnie narzeczonym, przeszliśmy wiele. Musieliśmy uciec, od razu uciekliśmy, wieliśmy najpotrzebniejszy rzeczy  i wsiedliśmy w pierwszy samolot i oto w tej sposób mieszkamy teraz zupełnie w innym kraju. Max oczywiście wyjaśnił wszystko z ojcem, który mówiąc szczerze strasznie przeżył stratę dwóch synów-Jazz nie żyję, a Max nie utrzymuje z nim żadnych kontaktów. Nam obojgu, było-nadal jest ciężko po śmierci Jazz'a, oboje czujemy się winni tego i myślę, że gdyby nie brunet to bym się już nie podniosła. Nadal pamiętam to co powiedział w samolocie, pamiętam jakby to było wczoraj. 

*Retrospekcja*

Siedziałam wtulona w jego nieumięśniony tors i cicho szlochałam. Po raz kolejny zostawiam wszystko za sobą i mam nadzieję, że nie pożałuje.  Max też to przeżywał-widzę to. Mimo, że on tego nie pokazuję. Poczułam jak podnosi mój podbródek i zagląda mi głęboko w oczy starają się coś z nim dowiedzieć, jednak ja wiedziałam, że to jest zbędne. Moje spojrzenie w tej chwili nie wyrażało nic. Było puste jak nigdy. Mimo płaczu nie czuła nic, po prostu nie chciałam nic czuć, bo to niszczyło mnie jeszcze bardziej. 

-Nie bój się czuć, uczucia to jedyne co nam zostało i ja mam zamiar całkowicie się w nim zatracić.-powiedział pewnie i musnął moje wargi i nieznacznie się uśmiechnął. Kiedy jednak nie odpowiedziałam on kontynuował.-Zostawiamy za sobą wszystko. To miasto, wspomnienia z nim związane. Tylko po to, by móc być szczęśliwi.

-Skoro ja już chyba nie potrafię. 

-Przestań to robić, przestać wyglądać jakby na niczym Ci nie zależało.-powiedział szeptem, a mnie aż ukuło w sercu widząc go też takiego przybitego. 

-Przepraszam.-powiedziałam i pocałowałam go wy usta, ten pocałunek był inny niż wszystkie inne, był przepełniony miłością.-Postaram się być szczęśliwa.-powiedziałam z nadzieją i dodałam szeptem.-Kiedyś.-chodź i tak wiem, że on to słyszał, ale wiem, że tymi słowami dałam mu nadzieję.

*Koniec retrospekcji.*

Teraz też siedziałam na pokładzie samolotu, leciałam w zupełnie inną stronę z zupełnie innym celem. Obok mnie siedziała najważniejsza osoba w moim życiu-Max. To on namówił mnie na to co teraz się dzieję. Moim, naszym celem jest odnalezienie mojego brata. Wiem, że ojciec nie żyję, a nastolatek nie  powinien być sam, nie chcę żeby czuł się tak jak ja. Każdy potrzebuję kogoś. 

Jak widać historia lubi zataczać koła, które nie zawszę są dobre, ale nauczyłam się jednego,  a raczej ktoś mnie tego nauczył. Z życia trzeba korzystać, bo nie wiadomo kiedy się skończy. 

Przytuliłam się do chłopaka, który tyle mnie nauczył, a on objął mnie ramieniem.

-Kocham Cię.-wyszeptałam.

-Kocham Cię,-powtórzył, a  my nie rzucamy słów na wiatr.

Wiem jedno.

Umrzeć? To za proste jak dla mnie. Uczono mnie, żeby walczyć do samego końca. Zbyt wiele razy upadłam, by wiedzieć, że podnieść się jest trudno. Ale potem stajesz się silniejszy.

Stawanie na drodze śmierci stało się rutyną, do której się przyzwyczaiłam. Jednak już wiele razy byłam bliżej drugiej strony, zawsze udawało mi się jej umknąć, ale czy tym razem zdołam? Nowe życie pokazało mi, że przede wszystkim trzeba liczyć na siebie, na innych dopiero w drugiej kolejności.
Jednak warto mieć przy sobie osobę, którą się kocha. Samotnie nie da się przetrwać, a nawet gdyby się dało nikt by nie chciał tak żyć.
Lecz ja straciłam za dużo osób, na których kiedyś mi zależało, został tylko on. Moim zadaniem jest go chronić, nawet za cenę żyć.


                                                                     KONIEC HISTORII



Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz