Rozdział 4

2.1K 68 4
                                    

Gdy wysiadłam na parkingu przed szkołą, zobaczyłam wielki budynek z czerwonej cegły. W pewnym sensie miał swój urok, taki starodawny styl.

Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę budynku, bez pożegnania z ojcema, z piskiem wyjechał z parkingu. W tym samym momencie pare osób zwróciło się w moją stronę ostrożnie się przyglądając. Ta, a chciałam zostać niezauważona.
Dzięki tato za pokaz...

Zawiesiłam plecak na jednym ramieniu i ruszyłam w strone budynku. Jak byłam przed wejściem mój telefon zawibrował w tylnej kieszeni moich cudownie nudnych spodni. Wyjełam go i okazało się, że to sms od matki.

Od: Mum
Twój plan jest w małej kieszeni w plecaku, nie zapomnij o nowym imidżu. Powodzenia.

Super, bynajmniej nie musiałam szukać kogoś kto łaskawie powiedział mi w której sali mam zajęcia. A i oczywiście w jakiej klasie jestem.

Wyjęłam kartkę i okazało się, że pierwsza jest chemia w sali 209, jak fajnie...
Schowałam plan z powrotem do plecaka, po czym pchnęłam wielkie drzwi. Wnętrze prezentowało się normalnie, zwykłe szare ściany i długie korytarze. Miałam trzy możliwości: iść w prawo, w lewo, albo na góre. Stwierdziłam, iż taka sala napewno będzie gdzieś wysko. Więc ruszyłam w stronę schodów.

Podobało mi się to, że nikt nie zwracał na mnie uwagi, taka wielka szkoła. Na pewno i tak nie wszyscy się znali. Pocieszające. Może będę miała spokój?
Wchodząc po schodach, już prawie na samej górze, potknęłam się o ostatni schodek i upadłam na kolana. Cholera. Co za wstyd. Ale to nie byłabym ja, gdyby coś mi się nie przytrafiło.

Poczułam rękę na moim prawym ramieniu i z drugiej strony na pasie. Ktoś szybko i zgrabnie podciągnął mnie w pion. Obróciłam się w stronę osoby, która mi pomogła. Okazał się to być chłopak, jakoś w moim wieku, dosyć wysoki, na pewno z dziesięć centymetrów wyższy od mnie. Miał jasno brązowe włosy, które lśniły w tym świetle. Ciemno szare oczy. Był nawet przystojny, wydawał się miły.

Stałam tak naprzeciwko niego, przygryzając dolną wargę. Nie wiedziałam jak się zachować, ale chyba wypadało podziękować.

-Dzięki.-mruknęłam niepewnie.

-Nie ma sprawy.-uśmiechnął się pogodnie.-Jestem Jazz Black.-powiedział po czym przytulił się na powitanie. Nie powiem było to dość dziwne, ale też przyjemne.

-Tak, a ja Carm.-uśmiechnęłam się nieśmiało.

-Pewnie jesteś tu nowa, bo znam prawe wszystkich a ciebie pierwszy raz widzę na oczy.-powiedział dalej szczerząc się do mnie. Ten uśmiech wydawał się taki szczery, ża aż trudno było by go nie odwzajemnić.

-Coś w tym stylu. Wiesz pewnie gdzie jest sala 209?-postanowiłam skorzystać z okazji i zapytać, niż błąkać się po szkole.

-Tak wiem, przydzielili Cię do klasy 3B?-zapytał z zachwytem.

-Tak, chyba tak.

-To świetnie!-krzyknął z radością i podekscytowaniem.-Jesteśmy w tej samej klasie.

-Super.-powiedziałam z ironią w głosie.

-Nie cieszysz się?-momentalnie posmutniał.

-Nie, nie o to chodzi. Dopiero pierwszy dzień a ja już zaliczyłam glebę.

-Też kiedyś się tu wywaliłem.-zaśmiał się, lekko przeczesując swoje średniej długości włosy.

-Yhym.-odpowiedziałam.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz