Rozdział 11

1.3K 55 10
                                    

  Usłyszałam jego głos, tak się cieszyłam. Zostałam uratowana.

-Carm! Carm, przepraszam!-krzyczał z przejęciem Max.

Chciałam mu odpowiedzieć, że mu dziękuję, że nie ma za co mnie przepraszać. Ale nie mogłam mówić, ani się ruszyć.

Słyszałam i widziałam jak Max rzuca  się na Davida. Ale wszysko jak przez mgłę. Słyszałam ja ten gnój, błaga go o przebaczenie i prosił, aby Max się uspokoił. To chyba oznaczało, że się biją, albo przynajmniej David jest bity.

Ostatnie co poczułam to jak ktoś przykrywa mnie kołdrą. Wtedy była już tylko ciemność. Wcześniej właśnie tego chciałam ale nie teraz, chciałam wiedzieć co się dzieje.  Ale byłam za słaba, poddałam się ciemności.

***

Gdy się obudziłam poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę. Nie byłam w stanie otworzyć oczu. Wiedziałam, że tym kto trzyma mnie za rękę jest Max. To mnie bardzo ucieszyło.

Usłyszałam głos, znajomy głos.  Należal on do Jazza, czyli też tu był.

-Powiedz mi jak mogłeś do tego dopuścić?-mówił z wyrzutem w głosie Jazz.

-Nie chciałem! Mówiłem im, że nie mają jej tknąć.-bronił się Max. W jego głosie było tyle szczerości.

-Masz szczęście, że zdążyłeś na czas.-pogroził mu jego brat. Pierwszy raz słyszałam od Jazz'a taki surowy ton głosu.

Po tym zapadła cisza. Zaczęłam sobie przypominać, co działo się wcześniej. Zrobiło mi się przykro, poczułam jak po moich policzkach pociekły łzy. Otworzyłam oczy, a koło mnie siedział Max i trzymał mnie za prawą dłoń, natomiast przy moich nogach siedział Jazz.

-Obudziła się!-krzyknął radośnie mój przyjaciel.

Chłopak ścisnął moją rękę jeszcze bardziej. Spojrzałam mu prosto w oczy, było w nich tyle żalu i smutku.

Podniosłam się, tak aby móc nadal  nie patrzeć. Musiałam coś powiedzieć, nie chciałam by czuł się winny. To była tylko i włącznie moja głupota.

-Przepraszam.-wydukałam zawstydzona, zagryzając policzki od środka.

Po chwili znalazłam się w szczelnym uścisku chłopaka, tam poczułam się bezpiecznie. Poczułam, że jestem w dobrym miejscu.

-To ja Cię przepraszam. Nie powinnienem spuszczać Cię z oczu, wiedząc do czego jest zdolny ten debil. -poczułam, jak ściska moja dłoń mocniej.

Zauważyłam jak Jazz wychodzi z pokoju, zostawiając nas samych.
Max niechętnie wypuścił mnie z objęć, tak abym patrzyła mu w oczy, ale nadal nie puszczał mojej ręki.

-To na prawdę nie twoja wina, po prostu ja jestem zbyt naiwna.

-Jak zauważyłem, że Cię nie ma, chciałem iść Cię poszukać, ale chlopaki którzy siedzieli ze mną przy stole, powiedzieli, że poszłaś do łazienki i, że napewno zaraz wrócisz. Nie powinnienem im wierzyć.-westchnął.-Gdy zauważyłem, że nigdzie nie ma Davida, zrozumiałem jaki byłem ślepy. Oni mieli odwrócić moją uwagę. Szybko pobiegłem do góry, modląc się, żeby nie było za późno.

-Dziękuje.-przytuliłam się do niego. Zauważyłam, że mam na sobie koszulkę, męską. To znaczyło, że któryś mnie ubrał, a co za tym idzie widzieli mnie bez stanika.

Myśląc o tym zarumieniłam się i spięłam a on chyba zauważył moją reakcję. Odsunął mnie i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.

-Nie masz za co. Powiedz co jest?

-Widziałeś mnie, jak wszedłeś?-wymamrotałam.

-Ah, to. Ubrałem Cię, ale starałem się nie patrzeć, bo stwierdziłem, że sobie byś tego nie życzyła.-odpowiedział i jego policzki też lekko oblały się rumieńcami.

-Nie rozumiem.-powiedziałam, zmieniając temat.-On powiedział, że nie będę nic pamiętać jak się obudzę.

-Brałaś coś?-zdziwił się.

-Pigułka.-nie dokończyłam, tylko spuściłam wzrok.

-Gwałtu.-dokończył za mnie i znowu objął mnie.-Prawdopodobnie masz silniejszą wolę.-wyszeptał mi do ucha.-powinnaś iść do łazienki.

-Masz rację. Możemy o tym zapomnieć?

-Ty tak, powinnaś. Ja nie, to będzie dla mnie nauczka na przyszłość, że muszę na ciebie uważać, bo jesteś cholernie ładna.

-Powtarzasz się.-stwierdziłam.

Uśmiechnęłam się na to. Miałam jeszcze wiele pytań, ale stwierdziłam, że zadam mu je potem. Muszę się teraz umyć, a potem porozmawiać z  Jazz'em.

Wstałam razem z nim, wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam do toalety.

***

Siedziałam już u siebie w pokoju
Musiałam pobyć trochę sama, zrozumieć i zaakceptować to, co się stało.

Byłam bardzo wdzięczna Max'owi za pomoc. Przecież mógł to olać i mnie tam zostawić. Nie miał obowiązku mnie ratować, byłam tylko głupią, naiwną dziewczyną, która za szybko ufa ludziom.

Zastanawiałam się, co powie Jazz na to wszystko, moje nieodpowiedzialne zachowanie. Mieszkam u nich zaledwie jeden dzień a już przyprawiłam kłopotów. Nie chciałam, żeby Max kłócił się przez mnie z przyjaciómi. 

Siedziałam na łóżku skulona jak małe dziecko i szczerze mówiąc czekałam, aż ktoś do mnie przyjdzie i ze mną porozmawia.

Kto, to już mi było obojętne, bo musiałam porozmawiać z nimi dwoma. Nie wiem, czy będę mogła spojrzeć im w twarz.

W głebi duszy liczyłam, że pierwszy przyjdzie Max, a może olał to wszystko i postanowił ze mną nie rozmawiać, bo może nie było o czym.

Czułam, że przy nim mogłabym zapomnieć, o tej całej sytuacji. Miałam naprawdę wiele pytań.

Co stało się po tym, jak przyszedł do pokoju, co stało się z Davidem? Jak on na to zareagował, co powiedział Jazz'owi? Te pytania ciągle krążyły mi po głowie.

Potrzebowałam teraz kogoś, kogokolwiek, byleby nie siedzieć sama. Ta myśl mnie przerażała.

Jak sobie przypominam, co by się stało, gdyby nie Max, to łzy same cisnęły mi się do oczu.

Moje rozmyślanie przerwało się, gdy ktoś delikatnie uchylił drzwi. Zobaczyłam Max'a.

-Myśleliśmy, że śpisz.-powiedział spokojnie, idąc w moją strone.

-Nie, jakoś chyba bym nie zasnęła.

Patrzeliśmy na siebie, on stał parę metrów od łóżka, na którym siedziałam. Wyglądał tak niepewnie.

-Zbytnio nie wiem co powiedzieć.-odezwał się po chwili.

-Nie musisz nic mówić.-powiedziałam spokojnie, starając się usmiechnąć, ale raczej wyszedł z tego grymas.

-To mam zawołać Jazz'a?-spytał i posmutniał.

-Nie!-powiedziałam trochę głośniej, niż zamierzałam. On zaregował uśmiechem.

Teraz chciałam porozmawiać z nim, dowiedzieć się więcej.

-Mam zostać?-spytał niepewnie i podszedł bliżej. Uśmiechał się, było widać, że cieszy się z mojej rekacji.

Teraz byłam pewna, że David mylił się w stosunku co do niego.

-Tak.-odpowiedziałam pewnie i poklepałam miejsce koło siebie, żeby pokazać mu, że może usiąść.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz