Rozdział 17

1.1K 48 5
                                    


Gdy dotarliśmy już do sklepu. Mianowicie lidl. Wysiedliśmy z auta i zaczeliśmy kierować się w strone wózków.

Czułam się dobrze jak obejmował mnie w tali, bezpiecznie.

Max wziął jeden wózek i spojrzał na mnie pytająco.

-No o co Ci chodzi?-spytałam, niewiedząc zbytnio co ma na myśli.

-Wsiadasz?-wskazał na metalowy "pojazd" i parsknął śmiechem.

-Oczywiście!-krzyknełam z entuzjazmem.-Przecież ja tak bardzo lubie jeździć w koszyczku.-dodałam z uśmiechem.

-Tak, widać.

-Irytujesz.-stwierdziłam i przewróciłam oczami.

-Bo ty mnie nie?-schylił się lekko i pocałował w policzek. Przeszedł mnie dreszcz przez kontakt z nim.

Zastanawiałam się co jest między nami. Od samego początku wiedziałam, że jest z nim coś nie tak.

Co ja o nim wiedziałam? Że jest mega przystojny, że ma super charakter. A i bym zapomniała, prawdopodobnie na mnie leci i zajebiście całuje.

Gdy byliśmy już w sklepie, pakowałam do wózka wszysko co wpadło mi w ręcę, pomyślałam, że jak on tak się starał to ja też mi coś zrobię.

W spokoju prowadził wózek, a ja pakowałam wszysko. Widziałam jak się uśmiecha, bóg wie czemu.

-Tak się zastanawiam.-zaczął nie pewnie i przystanął na moment.-Po co nam tyle jedzenia.-parsknął pod koniec.

-Jakoś nie widzi mi się umrzeć z głodu.

-Ej, nie pozwolił bym.-powiedział poważnie.

-Nie wątpie.-oparłam po czum dodałam z uśmiechem.-Ale przez zatrucie też nie chcę.

Poczułam jego silne ręcę na mojej tali, zaczął mnie gilgotać. Nie mogłam się powstrzymać, wybuchłam śmiechem. Zapewne inni ludzie się na na patrzyli, ale nam to nie przeszkadzało.

-Błagam.-powiedziałam między śmiechem. Miałam zaciśnięte oczy, z których leciały łzy.

Przestał na chwile, ale nie zdejmował rąk z mojej tali, przycisnął mnie bardziej do siebie.

-Jak przeprosisz.-stwierdził, a ja w tym samym momencie obróciłam się do niego przodem, żeby widzieć jego twarz. Kąciki jego ust, lekko uniesione ku górze i leciutka zmarszcza, między brwiami. Powstawała zawsze gdy się uśmiechał.

-Jesteś śmieszny

-Bo nie będzie litości.-odparł i uśmiechnął się zadziornie.

-Dobrze.-powiedziałam ze śmiechem. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej dla mnie i dla mojej reputacji tutaj.-Przepraszam.

Uśmiechnął się i chwycił moją twarz w dłonie, ten błysk w oczach wrócił. Wiedziałam do czego to zmierza i już po chwili poczułam jego wargi na swoich. Zamknęłam oczy, by móc w pełni rozkoszować się tą chwilą.

Czułam jak pogłębia pocałunek, poddałam mu się, już nie obchodziło mnie co sobie pomyślą inni. On trzymał jedną ręką moją twarz a drugą umieścił na pasie. Ja obydwie trzymałam, na jego umieśniąnym torsie.

Trwało to może krótką chwilę, nie chciałam by przerywał. Lekko otworzyłam oczy, by zobaczyć czy Max ma otwartę czy zamknięte.

Wtedy moje serce staneło, dostrzegłam go, stał za ledwie pare metrów od nas i beszczelnie się nam przypatrywał.

Ten sam, którego spotkałam w samolocie, który przyciskał mnie do ściany. Może i wtedy było ciemno ale odrazu poznałam ten chamski uśmieszek.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz