Rozdział 7

1.5K 51 10
                                    

Jak usłyszałam jego potężny głos, chyba na chwilę przestało bić mi serce. Właśnie tego się bałam, że zobaczy mnie prawie nago. Co on sobie pomyśli, że jakieś grube dziecko, se chodzi nago po jego domu, super.

-Hej mała.

Nic nie odpowiedziałam , nie mogłam. Chciałam jak najszybciej uciec do pokoju, ale czy to by nie pogorszyło sytuacji? To by było strasznie dziecinne zachowanie.

Szłyszałam jego kroki, zbliżał się powoli, ale pewnie. Gdy był już parę metrów od mnie czułam jego wzrok na sobie, wtedy on zaczął dalej mówić.

-Moge zadać Ci jedno małe pytanko?-powiedział, a ja powoli zaczęłam się obracać.

-Właśnie to zrobiłeś.-odpowiedziałam bez zastanowienia i odrazu pożałowałam. Kąciki jego ust powędrowały do góry, spojrzałam w jego zielone oczy i dostrzegłam, że on także patrzy prosto w moje.

-To mogę zadać Ci łącznie trzy pytania?-zapytał z uśmiechem na ustach.

-Tak.-odpowiedziałam niepewnie i zagryzłam dolną wargę.

-Powiedz mi do cholery co widzisz w moim debilnym bracie?-to już zabrzmiało mega poważnie. Boże, jak może komuś się tak nagle zmieniać nastrój.

Zaczęłam się zastanawiać nad jego pytaniem, patrzyłam prosto na niego i w pewnym momenice kiedy zrozumiałam co ma na myśli, poprostu wybuchłam śmiechem.

On myślał, że coś mnie łączy z Jazzem, oczywiście było pomiędzy nami uczucie, kochaliśmy się jak rodzeństwo, nawet nigdy nie pomyślałabym, żeby z nim być.

On patrzył na mnie, gdy nie mogłam powstrzymać śmiechu. Dostrzegłam, że jest cholernie przystojny, mega ciało, które było widać przez obcisłą bokserkę. Idealnie pasowało do jego charakteru, może nie znałam go za dobrze, ale mniej więcej było widać, że jest typem Badboy'a. Zielone oczy ukrywały wiele, a zadziorny uśmiech pięknie komponował się z jego brązowymi włosami.

-Bawi Cię moje pytanie?

-Miałeś prawo tylko do trzech pytań.-powiedziałam między śmiechem.

-Z czego się chichrasz?

-Z Ciebie.-odparłam bez zastanowienia.

-Hmm... .-patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Nie jestem z twoim bratem. Przyjaźnimy się.

Wytłumaczyłam mu, bo jego wyraz twarzy mówił, że ni chuja nie rozumie o co mi chodzi.

-Czekaj, czyli jesteś wolna?-zapytał, a w jego głosie było można dostrzec, cień zainteresowania.

-No tak było jak ostatnio sprawdzałam.

-O kurwa.-wymcknęło mu się, a ja coraz bardziej nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Co?-powiedziałam z zdziwieniem.

-Nic, nic.-uśmiechnął się łobuziarsko.-Idź spać mała.

Był taki uśmiechnięty, że aż się zaczynałam martwić, czy napewno z nim wszysko w porządku. Przez całą tę głupią rozmowę zapomniałam, że stoję tam przed dziewiętnastolatkiem w samej bieliźnie, a przypomniało mi się to bo on świdrował mnie wzrokiem.

-Taki miałam zamiar.-powiedziałam niepewnie. Obróciłam się i ruszyłam w stronę pokoju, lecz on chyba się nie ruszył. Gdy chwyciłam za klamkę usłyszałam jeszcze jak woła.

-Fajna dupa mała.

I weszłam do pokoju, zażenowana. Jaki kurwa wstyd. Na pewno się zbłaźniłam.

Ale nie miałam już siły o tym myśleć, rzuciłam kosmetyczkę na podłogę i wgramoliłam się na łóżko.

Zaśnięcie nie zajęło mi dużo czasu, pare minut i już byłam w krainie Morfeusza.

***

Jak otworzyłam oczy, za oknem było już jasno. Jak to zawsze mój pierwszy odruch po przebudzeniu to sprawdzenie godziny. 10:28. Niby troche sobie pospałam, ale i tak byłam zmęczona.

Usiadłam, przeczesałam włosy palcami. Wstałam i poszłam na dół. Raczej nikogo nie powinno być w domu. Wychodząc na korytarz zdałam sobie sprawe, że nie jestem u siebie i przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Jak miło, heh.

Schodziłam do kuchni z zamiarem wzięcia czegoś do jedzenia z lodówki. Byłam tak zaspana, że nie zwracałam uwagi na świat zewnętrzny. Gdy podeszłam do lodówki, na najniższej półce zobaczyłam mój ulubiony deser-monte. Schyliłam się po niego i nagle usłyszałam głośne chrząknięcie. Przestraszyłam się i powoli obróciłam za siebie. Tam ujrzałam nikogo innego jak Max'a z kimś.
Stałam przerażona i wlepiłam wzrok w podłogę.

-A to jest Carm.-odezwał się Max wzkazując na mnie ręką.

-Jakaś kolejna dziwka którą pieprzyłeś?-zapytał nieznajomy, lekko się uśmiechając.

-Nie jestem dziwką.-powiedziałam pewnie.

-Nie widać.-zmierzył mnie wzrokiem.
W tym samym momencie uświadomiłam sobie, iż znów jestem w samej bieliźnie.

-Cholera.-przymknęłam oczy i zapewne oblałam się rumieńcem.

-Zapomniałaś?-w końcu odezwał się Max.

Otworzyłam powoli oczy, najpierw spojrzałam na bruneta, który patrzał na mnie z poważną miną, a jego kolega uśmiechał się jak jakiś idiota.

Nic mu nie odpowidziałam, tylko patrzyłam prosto w jego oczy.

-Czyli zapomniałaś.-odpowiedział, lekko się uśmiechnął.

Stałam tam. Nie potrafiłam się ani ruszyć, ani odezwać. Było mi tak wstyd, nie dość, że nie jestem u siebie to jeszcze jest tu ktoś inny oprócz Max'a, jego bym zniosła i tak mnie już widział, ale ten drugi. Super reputacja mi się szykuje.

-Jestem David.-przedstawił się drugi chłopak, mimo tego, że powinien to zrobić wcześniej, ale zawsze coś.

-Może byś poszła się ubrać?-zaproponował Max, nadal uśmiechając się leciutko.

-Ej, mi to nie przeszkadza.-odezwał się David.

A ja czułam jak coraz bardziej się rumienie.

-Tobie by nie przeszkadzało gdyby stała tu naga.-powiedział chłopak przewracając oczami.

-No fakt.

-Mała idź się ubrać.-uśmiechnął się do mnie i dodał, już do kolegi.-A ty przestań się ślinić, bo na to napewno nie poleci.

Obróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam na górę, miałam zamiar nie wychodzić z pokoju, nie mogłabym im spojrzeć w oczy. Czułam się okropnie.

Zastanawiało mnie określenie, którego użył David. Pomyślał, że jestem kolejną dziwką Max'a. To oznaczało, że własnie takim typem jest, przelecieć i zostawić. Naprawdę strasznie różnił się od brata.

Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Siedziałam tak przez chwilkę, a potem się ubrałam, no zbytniego wyboru to ja nie miałam, czarne jeansy z dziurami na kolanach i bluzka z nadrukiem ,,Holes in the sky" przeciętnie, ale jakoś mi to spływało i tak miałam widzieć się dopiero z Jazzem jak wróci ze szkoły.

Postanowiłam mu nie mówić o sytacji z wczoraj, a właściwie to z dzisiaj w nocu i z rana.

***

Siedziałam słuchając muzyki. Od rannnego wydarzenia, że tak to nazwę, minęły dopiero dwie godziny.
A ja już naprawdę umierałam z nudów.

Po jakiejś chwili moje drzwi zaczęły się po woli otwierać.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz