Rozdział 32

675 38 6
                                    

POV Max

W jednej chwili wszystko straciło sens. Ta kreska, pokazywała, iż serduszko, które kochałem nad życie przestało bić.

Patrzyłem jak lekarz podbiega do mojej księżniczki. Do pomieszczenia wbiegło jeszcze pare pilegniarek. Jedna z nich trzymała chyba refibryrator. Doktor rozerwał szpitalne ubranie, jakie miała na sobie Carm.

Przyłożył urządzenie do jej kaltki piersiowej. Widziałem jak ciało Carm lekko podskakuje do góry. Ale jej serce wciąż nie dawało znaku życia.

Chciałem podejść do dziewczyny, ale powstrzymała mnie jedna z pilegniarek. Lecz nie na długo. Ominełem ją i podbiegłem do jej łóżka, mimo sprzeciwów lekarza, chwyciłem jej lodowatą rękę. Czułem jak po moim policzku spływają łzy, nie mogłem ich chamować, nie chciałem.

-Kochanie, proszę obudź się.

-Musiał pan ją naprawdę mocno kochać.-powiedziała jedna z pilegniarek.

-Szkoda, że ona tego nie wie.

Powtarzali tę czynność z refiblyratorem jeszcze pare razy. Lecz aparatura wciąż pokazywała linie ciągła.

Stałem nad jej łóżkiem, trzymając moją księżniczke za rękę. Łzy ciekły ciurkiem.

-Czas zgonu 13:30.-powiedział lekarz.

Ja upadłem na kolana, nie puszczając jej delikatnej rączki. Płakałem jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka. Nie, płakałem bardziej, właśnie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu.

To nie mogło się stać, ona by mnie nie zostawiła. To wszystko była moja wina. Gdyby mnie nie poznała, gdybym jej w sobie nie rozkochał, żyła by. Przez moją głupotę ta mała niewinna istotka straciła życie.

Poczułem rękę na ramieniu, ale nie reagowałem, wtulałem się w ciało martwej dziewczyny.

-Dam panu chwilkę na pożegnanie się.-powiedział lekarz, współczującym głosem. Potem zostawił mnie samego z dziewczyną.

-Kochanie, przepraszam!-krzyczałem, ale ten krzyk był tłumiony przez łzy.

Tyle lat, tłumiłem uczucia w środku, dopiero przy tym nieogarniętym chochilu się otworzyłem. Dopiero ona pokazała co to znaczy kochać. Jak kochasz kogoś, to bardziej zależy Ci na szczęściu tej drugiej osoby. Wtedy nie myślisz o sobie, myślisz o niej, bo to ona jest całym twoim światem.

-Chciałem Ci tyle powiedzieć, ale już nie zdąże. Wiem, że mnie nie słyszysz, ale chcę żebyś wiedziała, że kocham Cię.

Mówiłem do trupa, nie jestem pewien czy wszystko ze mną w porządku.

Patrzyłem na jej piękną bladą twarz, wyglądała jakby spała. Ludzie udają, że śmierć to sen. Wtedy okłamują samych siebie.

Ciszę, która panowała w pomieszczeniu, przerwało pikanie. Spojrzałem na aparature, przez zapłakane oczy zobaczyłem, że linia nie jest już prosta.

Ponownie spojrzałem na Carmen, jej klatka piersiowa się uniosła-oddychała.

Nie wierzyłem, że to się dzieje na prawdę. Zatkało mnie, jej małe serduszko ponownie biło.

-Ludzie, ona żyje!!-krzyczałem z radości i niedowierzania.

Do sali wbiegł ten sam lekarz, który wcześniej stwierdził zgon.
Podbiegł do Carmen i sprawdził puls.

-Niewiarygodne.-stwierdził. Po czym spojrzał na zegarek.-Była martwa 8 minut. On chyba bardzo chciała żyć.

-Wiem.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz