Siema mała...

14.5K 522 110
                                    

Obudził mnie ten irytujący dźwięk czyli mój budzik.

Wstałam i pocieszała mnie tylko jedna myśl a mianowicie dzisiaj jest czwartek.....a co robie w czwartek pewnie spytacie?? Mam spotkanie z Adamem. Znaczy spotkanie to coś względnego bo zamierzamy "iść na kawe". Tak na serio to później dowiecie się co to oznacza...od razu mówie że to nie ma w sobie dwuznaczności.

Po naszykowaniu się psychicznie na kolejny dzień nauki podeszłam do szafy aby naszykować się także fizycznie. Dzisiaj postanowiłam założyć czarne przylegające legginsy i do tego biały swetr w czarne wzorki. Dzisiaj musze jakoś wyglądać bo przecież nie pokarze się z Adamem w szmatach.

Poszłam do łazienki gdzie wziełam szybki zimny prysznic który pomógł mi się rozbudzić.
Po tym osuszyłam dokładnie całe ciało ręcznikiem oraz włosy suszarką. Następnie założyłam wybrany wcześniej strój i założyłam go.

Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i poszłam spakować książki patrze w plan lekcji na dziś:
Fizyka
J. Angielski
Literatura
Matematyka
Historia
Historia

Nie jest źle chociaż nie ma w-f. To masakra....dzień bez tej lekcji jest zjebany. No cuż trzeba się zbierać. Patrze jeszcze na godzine i widze 7.05. Jest dobrze bo mam dzisiaj na 8.30. Schodze do kuchni i widze ludzi których staram się unikać od kąd tu przyjechałam.

-Cześć-takie słowo słysze od każdego. No dobra prawie bo Luke mnie tylko obdarzył pogardliwym spojrzeniem.

-Hej- też musze zdobyć się na tą uprzejmość. Nie patrząc już na nich podchodze do lodówki i wyciągam mój jogurt owocowy. Tak to mi zdecydowanie wystarczy. Ogólnie to jem bardzo mało ale nie mam żadnej choroby typu anoreksja.

Otwieram jogurt i biore łyżke.
-Uważaj bo przytyjesz jeszcze-no tak nie mógł darować sobie tego komentarz. Wszyscy się zaśmiali tylko mój brat patrzył na nich wzrokiem jakby chciał ich zabić a najbardziej na osobe która to powiedziała. Luke jednak nic sobie z tego nie zrobił i śmiał się chyba najgłośniej.

Kiedyś każdy mój dzień wyglądał podobnie a nawet gorzej więc nie przejełam się tym i siadłam na krześle przy blacie. Oni widząc że troche z nimi posiedze zaczęli rozmowe.

-Tak więc gdzie mieszkałaś przez te lata?-mój bracie jesteś bardzo ciekawski..... Jednak to moge ci powiedzieć.

-Mieszkałam u cioci w Los Angeles-powiedziałam ze spokojem chociaż nie lubie o niej rozmawiać. Była dla mnie jak mama bo prawdziwa miała mnie w dupie. Może wam się wydawać że jestem suką ale jeżeli chodzi o rodzine to zrobie dla nich wszystko. Dlatego mam zamiar się zemścić. I dobrze wiem kto nią zabił. Był to mój największy wróg czyli skorpion. Sam ich szef pofatygował się i ją porwał a później torturował aż w końcu dostała kulke w łeb. Bezczelni przywieźli ją jeszcze pod moje drzwi.

-U cioci?? A której bo jakoś nie kojarze cioci z tamtego miasta?- ach no tak o tej cioci dowiedziałam się przez przypadek kiedy podsłuchałam rozmowe mamy. Jest to jej najbliższa kuzynka. Mój brat nie wie o jej istnieniu a mama nie wiedziała że wiem więc nie miałam problemów jeżeli chodzi o ukrycie się.

-Cioci Mirandy. Nie znasz jej. To jest kuzynka mamy.-powiedziałam niby od niechcenia ale tak na serio to tęskniłam za nią.

-Teraz nie znam ale mam nadzieje że niedługo ją poznam-powiedział to z takim dużym entuzjazmem że aż sama się zdziwiłam. Myślałam że ma rodzine gdzieś tak jak mnie wcześniej.

-To raczej niemożliwe-powiedziałam tak cicho że nie zdziwiłabym się gdyby nie usłyszeli.

-A to dlaczego?-zdziwienie w jego głosie było bardzo wyczuwalne. Zauważyłam że reszta chłopaków udaje rozmowe między sobą a tak na prawde to podsłuchują.

Bad Sister||A.I||Where stories live. Discover now