rozdział 3 || a zwłoki wiszą na sznurze 3/3 ||

2.2K 341 101
                                    

III A zwłoki wiszą

      Zwłoki.

      Zwłoki wisiały na sznurze.

      Cholerne zwłoki dyndały nad stołem, a on znów czuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła. Wiercił się na swoim krześle, próbował spojrzeć w dół, lecz dłonie skryte w skórzanych, czarnych, rękawiczkach podtrzymywały jego głowę. Co jakiś czas szarpały za włosy, gładziły po mokrych policzkach.

      Oczy.

      Tak podobne.

      Puste.

      Patrzyły.

      Dłonie wyciągnięte w jego stronę, powoli opadały.

      Wrzask wydobył się z jego gardła. Wyszarpał się z uścisku i upadł na kolana. Zwymiotował. Nie miał pojęcia, który to już raz. Nieważne.

     Kaszlał.

      Płakał.

      Płakał, bo się bal.

      Płakał, bo wszystko go bolało.

      Bo miał dosyć.

      Bo wiedział czyje to zwłoki.

       Obudził się.

        Było mu zimno, a poczucie bezpieczeństwa zostało zastąpione strachem. W panującej ciszy słyszał niespokojne bicie serca, a nawet własny urwany oddech. Świece przestały się palić, leżały porozrzucane na ziemi.

       On stał przy drzwiach i wpatrywał się w niego. Niebieskie oczy świeciły w ciemnościach, przypominały niewielkie płomyki.

      Wyciągnął dłonie w stronę chłopaka. Nie minęła chwila, a niebieski ogień wydobył się z jego dłoni.

      I spalił bezpieczne miejsce.

     Spalił wszystko.

     Dipper zacisnął dłonie na kołdrze i odchylił głowę. Irytujące dźwięki, jakby ktoś przejeżdżał paznokciami po tablicy, rozchodziły się echem po pomieszczeniu.

       Węże były wszędzie. Pełzały po jego ciele. Zęby wbijały się w jego ciało, pozostawiały paskudne ślady. A on nic nie czuł – żadnego bólu, żadnej przyjemności. Nic. Nawet, kiedy krew zaczęła wypływać ze starych ran, nie zareagował.

      Ugryzienie w najczulsze możliwe miejsce. Dalej nic.

      Złapał się za głowę i wybuchnął histerycznym śmiechem.

      Wąż.

      Niebieski, paskudny wąż wykorzystał to.

     Wpełzł do jego ust.

     Krew i ślina spłynęły po podbródku chłopaka. Śmiech zmienił się w charkot.

    Kolejne zwłoki zawisły na suficie.

      Kolejne osoby robiły dyndu dyndu. 


ZAUFAJ MIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz