Bezimienni wobec nieba

100 12 2
                                    

Błękit nieba rozprzestrzenia się uparcie
I wstrzymuje subtelnego deszczu ciepło
Rozświetlając denną szarość równocześnie
Rozpraszając zakłębione białe srebro

Tak zdarzyło się, że stoisz tu przede mną
W roztrzęsieniu, pełen pustki i rozdarcia
Milczysz, kryjąc prawdę na daremno
Nie pojmując, że nie wygrasz tego starcia

Błękit nieba schować chcą już chmury
Wiatr się wzmaga i kołysze każdą z nich
Aż te wszystkie srebrne kołtuny
Skryją kruche niespełnione sny

Myśli pisane nocąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz