W słoneczny poranek lipcowy
Na parapecie przysiadł kos
Odchylił lekko swoją głowę
I z krtani swej wydobył głosJakże uroczy był to śpiew
Zgoła do kosa nie pasujący
Niejeden inny chciałby mieć
Talent podobnie zachwycającyI tak zasłuchani tkwią ludzie przy oknie
Niemal w bezruchu wśród oddechów cichych
I żaden z zebranych nawet nie mrugnie
Bojąc się o to, że kos jest płochliwyPtak zaś udając, że nie dostrzega
Słuchaczy wiernych za szybą zebranych
Ciągnie swą piękną pieśń acappella
Z pasją i sercem zajęciu oddanyI wznosi się coraz to wyżej i wyżej
Na strome szczyty swych możliwości
I nagle...
Spada, śpiewa już niżej
Cichutki tli w sercu się głosikSłuchacze za oknem dziwują się wielce
Jak bowiem czar ten mógł prysnąć
A to zwyczajnie popękało serce
Starego kosa, co chciał zabłysnąć
CZYTASZ
Myśli pisane nocą
PoetryZ racji braku nowego dziennika, w którym mogłabym wylewać wszystkie przemyślenia i wenę twórczą, oto powstań, tomiku poezji internetowej! 10. 10. 2016r. - 7. miejsce w "Poezja" 5. 11. 2016r. ; 10. 12. 2016r. ; 29. 12. 2016r. ; 3-6. 01. 2017r. - 8...