24. Carpe diem...

Start from the beginning
                                    

− Dzień dobry...Scarlett? Pamiętam ten głos – Toni szczerzy się wyciągając dłoń przed siebie. Mocno ją ściskam.

− Tak, to ja. Bardzo miło cię poznać – puszczam jego dłoń mając nadzieję, że nie była spocona z nerwów. − Mogę zaproponować ci coś do picia? Kawy, herbaty?

− Chętnie napiję się kawy – odpowiada przejeżdżając dłonią po swoich włosach.

− Poppy, mogę cię prosić? – uprzejmie uśmiecham się do dziewczyny wyrywając ją z transu. − Ja zaprowadzę Toniego do biura – tłumaczę i przy okazji daję znać klientowi, że zaraz odbędzie się jego spotkanie z Zayn'em. Poppy widocznie posmutniała, kiedy oznajmiłam jej, że Toni zaraz ją opuści. Powstrzymuję się od chichotu, kiedy ten rusza w stronę wind, które przed chwilą mu wskazałam. Zanim odchodzę od lady w lobby, mówię do Poppy.

− Nie martw się, jeszcze ci go tu przyprowadzę – mrugam do niej oczkiem chichocząc, a ta kręci głową rozbawiona.

Szybkim krokiem dołączam do naszego klienta, który spokojnie czeka na windę. Pierwsze chwile są niezręczne, panuje niewygodna cisza i zaczynam się nieco stresować. Zayn prosił, abym zajęła go rozmową. Z opresji jednak ratuje mnie sam Toni.

− Nareszcie mogę poznać potomkinię sławnych gangsterów, czy jestem w tarapatach będąc z tobą sam na sam w windzie? Dobrze wiemy, że stąd nie ma ucieczki – Toni chichocze, a ja kręcę głową.

− Nie masz się o co obawiać. Dopóki masz zamiar zorganizować tutaj wystawę jesteś bezpieczny – żartuję.

− Hmm, wezmę sobie to do serca – odpowiada cicho udając przerażenie. − Bardzo podoba mi się wasza galeria, jest taka nowoczesna – zmienia temat.

− Tak, pan Malik z synem zadbali o to, by galeria była modernistyczna, ale i żeby pokazywała trochę klasyki. Osobiście jest to moje ulubione połączenie, cieszy mnie to, że nie skupiamy się tutaj tylko i wyłącznie na czymś „nowym" – odpowiadam. − Chętnie zobaczyłabym jak urządziłby to pomieszczenie Witkacy pod wpływem...byłoby ciekawie – chichoczę, po chwili jednak orientując się, że mój żart nie był zbytnio śmieszny. Czuję jak wypieki pojawiają się na moich policzkach. Ale chała! Ku mojemu zaskoczeniu mój towarzysz wybucha cichym chichotem.

− Chciałbym to zobaczyć – spoglądam na chłopaka i uśmiecham się, kiedy winda sygnalizuje, iż dojechaliśmy na ostatnie piętro.

− To tutaj – mówię, a Toni przepuszcza mnie w drzwiach. Cicho dziękuję mu za ten gest uprzejmości i kieruję się w stronę biura Zayn'a. Mam nadzieję, że ten już tam się znajduje.

Delikatnie pukam w białe, drewniane drzwi do jego biura po czym naciskam metalową klamkę. Drzwi ustępują, a ja wpuszczam Toniego pierwszego. Za nim wchodzę ja. Uśmiecham się speszona do Zayn'a, który siedzi za swoim biurkiem. Szybko wstaje i podchodzi do nas. Mężczyźni witają się uściskiem dłoni.

Kiedy wpatruję się w ten krótki akt, zauważam ogromne podobieństwo między Zayn'em a Tonim. Oboje mają wyprofilowane twarze, ich kości policzkowe są bardzo widoczne. Ciemne włosy i zarost sprawia, że wyglądają jak bracia. I dopiero w tym momencie uderza we mnie fakt, że Zayn jest bardzo przystojnym mężczyzną. Od początku, kiedy zobaczyliśmy się tutaj po raz pierwszy po długim czasie, patrzałam na niego przez pryzmat naszej przyjaźni i nie dostrzegałam tego tak bardzo jak w tym momencie.

− Zapraszam – Zayn wskazuje na jedno z krzeseł po drugiej stronie jego biurka.

− Czy mogę coś jeszcze zrobić? – pytam kierując się do Zayn'a. Ten spogląda na mnie z uśmieszkiem i w momencie kiedy Toni siada na jednym z krzeseł, Zayn zabiera drugie i przestawia obok swojego fotela.

InstruktorWhere stories live. Discover now