24. Carpe diem...

Zacznij od początku
                                    

− Kiedy będą wyniki? – chłopak jest widocznie zainteresowany tematem.

− Pojutrze, ale nie martw się. Na pewno zdam dzięki tobie, jeśli będę mogła ci się jakoś odwdzięczyć...strzelaj prosto z mostu.

− Nie masz za co dziękować, ale zapamiętam o opcji odwdzięczenia się – Zayn mruga do mnie oczkiem co sprawia, że poprawiam się na kanapie czując jakby nagle była niewygodna. − Za dziesięć minut przyjeżdża Toni. Nie musisz się niczym stresować, słyszałem, że równy z niego gość.

− Po rozmowie telefonicznej z nim, to jedyne co wiem na jego temat, no i oczywiście wiem to, że pięknie maluje – wzruszam ramionami uśmiechając się delikatnie.

− Okej, w takim razie zostawiam cię samą. Poppy przedzwoni jak Toni przyjedzie − Zayn wstaje i rusza do drzwi. − Aha i pamiętaj o bankiecie, to już pojutrze. Przyjdziesz? Mam rację?

− Tak, oczywiście – odpowiadam z uśmiechem.

− Świetnie − odpowiada i znika za białymi drzwiami do jego gabinetu.

****

Dyskretnie wycieram spocone dłonie o czarną, asymetryczną na przedzie spódnicę, która sięga mi delikatnie przed kolano. Uspokajam się zdając sobie sprawę z tego, że wybrałam naprawdę dobry strój na tą, można powiedzieć, dosyć oficjalną okazję. Muszę wyglądać poważnie, tak aby Toni Mahfud zaufał mi od początku. Stoję przed wejściem głównym do Home of Art i czekam, aż artysta przekroczy jego próg. Poppy dała znak, że jego samochód zaparkował już na naszym parkingu.

Spoglądam na portiera, który momentalnie unosi pierś do przodu i łapie za metalową, podłużną klamkę przeszklonych drzwi. Nie mijają dwie sekundy, a mężczyzna pociąga drzwi w swoją stronę, kiedy przed nimi pojawia się wysoki facet o ciemnych, bujnych włosach. Ubrany jest bardzo luzacko, ale przy tym jest w tym coś z elegancji. Czarna skórzana kurtka i biała koszulka tylko podkreślają to...jaki jest...przystojny. Kolana niemal uginają mi się, czuję się jakby miały zetknąć się z zimną posadzką. „Opanuj emocje Scarlett!".

Toni Mahfud wchodzi do galerii z promieniującą na kilometr pewnością siebie, skrycie marzę o tym, by trochę tej pewności zaabsorbował mój organizm. Toni wita się grzecznie z Poppy, która pewnie rozpływa się pod dotykiem jego dłoni. Odchrząkuję i prostując się, podchodzę bliżej klienta. Widziałam go wcześniej na zdjęciach, ale kiedy znajduję się teraz centymetry od niego, zauważam każdy szczegół jego niemalże anielskiej twarzy. Momentalnie zastanawiam się jakim cudem ktoś taki może istnieć, przecież on jest idealny!

 Momentalnie zastanawiam się jakim cudem ktoś taki może istnieć, przecież on jest idealny!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

− Dzień dobry, witam w Home of Art Toni – zwracam się do niego po imieniu specjalnie. Pamiętam, że przy rozmowie przez telefon przeszliśmy na ty. Chcę, aby odczuł coś w rodzaju zaskoczenia. Pozytywnego oczywiście. Mężczyzna odwraca się w moją stronę, jego oczy są przymrużone kiedy przypatruje się mojej twarzy.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz