Epilog.

200 24 12
                                    

Na końcu ważna informacja!


Minęły cztery miesiące od ostatnich wydarzeń. Michael i Luke się do mnie nie odzywali. Nie odbierali telefonów ani nie odpisywali na moje wiadomości. Byłam codziennie cholernie zdołowana. Życie powróciło do normalnego tempa. Wczesne wstawanie, pyszne śniadania mamy, szkoła, powrót do domu... Gdy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Pewnego zimnego piątkowego wieczoru postanowiłam wyjrzeć za okno. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wrócić do tamtych dni kiedy robiłam to niemal ciągle. Stał tam. Czarne auto ze zgaszonymi reflektorami. Wiedziałam, że to on. Chwyciłam za swoją komórkę i zadzwoniłam. Coś małego rozmigotało na tylnym siedzeniu. Przez ten cały czas wiedział, że dzwonię i widział moje wiadomości. Dlaczego mnie ignorował? Dlaczego robił to też Luke? Dzwoniłam kilka razy pod rząd. Ani razu nie odebrał. Postanowiłam osobiście powiedzieć mu co myślę, nawet jeśli miałabym skończyć z rozwalonym nosem.
Zeszłam na dół, wszyscy już spali. Światła były pogaszone a schody w owej ciemności wydawały mi się nienaturalnie strome i niebezpieczne. Powoli i ostrożnie po nich zeszłam a następnie rzuciłam się do wyjścia. Nie zważałam na to czy ktoś mnie usłyszy czy nie. Czy to miało jakieś znaczenie? Byłam wściekła. Chciałam mu wszystko wygarnąć. To jakim jest dupkiem. On i jego blond przydupas. Cholerne gnoje!
Podeszłam do auta. Bez zastanawiania otworzyłam przednie drzwi pasażera i wsiadłam. Moim oczom ukazał się Luke.
-Co ty tu robisz!? - Wydarłam się.
Zamknęłam za sobą drzwi. On tylko skinął głową na tylne siedzenie. Odwróciłam się i ujrzałam Michaela. Spał jak dziecko. Jego lewy policzek na którym spał był lekko zaśliniony a oczy załzawione. Jego włosy były niebieskie i krótko obcięte.
-Co jest? - Spytałam wracając wzrokiem do blondyna.
-Patrick nie żyje.
-Pytam się o Michaela głupi półgłówku.
-Śpi.
Popatrzyłam jeszcze raz na tył. To on tak właśnie słodko spał? Cała złość i ochota na wyrzucenie z siebie moich myśli przeszła kiedy Mike cichutko zachrapał. Oczy mi się momentalnie zeszkliły.
-Dlaczego nie odbieraliście? Dlaczego nikt z was nie kwapił się do odpisania mi na cholerną wiadomość!? Że jest u was wszystko okej!? Że już po wszystkim?
-Ara, nic nie jest dobrze. Szukają nas.
-To czemu stoicie pod moim domem? Żeby przypomnieć mi mój ból? Moje cierpienie? Przypomnieć mi o sobie takim czasie nieodzywania się, że spierdoliło mi się życie? Że jestem w jakimś sensie zamieszana w morderstwo?
-Posłuchaj... - Luke próbował mi przerwać.
-To ty posłuchaj. Wciągnęliście mnie w jakieś gówno....
-Nie my tylko Patrick!
-Nie przerywaj mi! Wciągnęliście mnie w to. Kłamaliście a potem przepraszaliście. Byliście mili ale też cholernie nieznośni. Poznałam twoją mamę, która też miała w tym jakiś swój udział. Nie wiedziałam co się dzieje. A potem nagle zniknęliście jak gdyby nigdy nic. Wracacie i mówicie, że znów coś się dzieje...
-Ucieknij z nami – wyciągnął do mnie rękę ścierając spływającą łzę po moim policzku.

-Oszalałeś, prawda?
-W końcu i ciebie złapią. Szuka nas pół kraju. Nie możemy tu zostać.
Oczy wypełniły mi się maksymalnie łzami. Nie widziałam praktycznie nic.
-Czy jeśli nie wyjadę, złapią mnie? Będą męczyć przesłuchaniami? Moją rodzinę też?
-Mamę na pewno. Ty jesteś w to zamieszana. Na pewno myślą, że zabiłaś go z nami. -Oboje go zabiliście?
-Można tak powiedzieć.
-Powiedz mi!
-Uciekniesz z nami?
-Nie wiem.
-Proszę – nalegał.
-Niby gdzie chcecie wyjechać? Do Europy? Jak przepłyniecie promem kiedy was szukają? Stoją pewnie na każdej granicy.
-Coś wymyślimy. -Nie mogę tak po prostu opuścić domu, mojej rodziny. Kiedy zniknę przyjadą tutaj. Będą męczyć mamę ciągłymi pytaniami. Pewnie pomyślą, że to ona mnie gdzieś ukrywa.
-Za dwie godziny zrobi się jasno. Idź do domu, spakuj rzeczy i jedźmy. Poczekam na ciebie.
Bez słowa wysiadłam z auta. Zamknęłam za sobą drzwi i na trzęsących się nogach poszłam do domu. Weszłam do środka. Przekręciłam klucz, oparłam się o ścianę i osunęłam na ziemię. Skuliłam się przyciągając nogi do brody. Zalałam się łzami tak jak było to tylko możliwe. Co miałam robić? Iść do łóżka i zasnąć czy wyciągnąć walizkę i zacząć życie uciekinierki i przestępczyni? Byłam zakopana po uszy w tym cholernie śmierdzącym gównie. Tak bardzo bałam się o moją rodzinę. Dźwignęłam się na niestabilnych nogach i skierowałam się wprost do mojego pokoju.

Tak, tak, cudowne i krótkie zakończenie....

Sprawa wygląda tak, że będzie druga część. Po tym jak się zakończyła pierwsza to w sumie by się przydała. Będzie zapewne mniej rozdziałów ale będą dłuższe i z większym sensem. 

Chciałam to pisać od nowa ponieważ sama się lekko pogubiłam?? Tak to jest jak się długo czegoś nie piszę a potem do tego wraca.
Wszystkie rozdziały (szczególnie pierwsze) zostaną poprawione.

Zaczęłam też dwa nowe ff więc bardzo zapraszam... 

No i do napisania w drugiej części Basementu c; 

Basement ||M.C & L.H|| PLWhere stories live. Discover now