Rozdział 6.

1.2K 119 4
                                    

Weszliśmy do księgarni. Nie był to duży sklep ale zawsze coś tu znajdowałam.
-Dajcie mi 15 minut. - Uśmiechnęłam się i odeszłam.
Już po chwili znalazłam książkę która mnie zainteresowała. Nie była gruba więc na pewno bym ją szybko przeczytała. Postanowiłam znaleźć coś jeszcze. Przeglądając książki zauważyłam jak Mike i Luke stoją w oddali i rozmawiają. Lukey lekko popchnął Michaela, coś powiedział i wyszedł ze sklepu. O co chodziło? Pokłócili się o coś? Miałam nadzieję, że to nic poważnego. Przeglądałam dalej książki.
-Wybrałaś coś słoneczko? - W tym momencie podskoczyłam.
-Przestraszyłeś mnie.
-Przepraszam.
-Spoko. Biorę te dwie.
Pokazałam Michelowi książki które chciałam kupić. Następnie skierowałam się do kasy, żeby zapłacić.
-Możemy iść. Gdzie Luke?
-Pewnie przy aucie.
Wyszliśmy ze sklepu i skierowaliśmy się w stronę pojazdu. Podczas drogi Michael puścił piosenkę „Amercian Idiot" zespołu Green Day. Zaczął śpiewać. Po chwili dołączył się Luke.
-Ara, czemu nie śpiewasz? - Spytał Mike po czym powrócił do słów piosenki.
-Raczej nie jestem dobra w śpiewaniu...Ale wam idzie naprawdę dobrze!
Podjechaliśmy w końcu pod szkołę. Lucy na pewno zaleje mnie falą pytań...
-Widzimy się po lekcjach? - Spytał czerwonowłosy chłopak.
-Kończę trochę później...
-Poczekamy na Ciebie. Do zobaczenia! - Zamknął auto i poszedł w kierunku szkoły. Zostałam z Lukiem jeszcze chwilę na dworze ponieważ chciał zapalić.


-Nie możesz mi powiedzieć? - Spytałam.

-Już mówiłem. On sam Ci o tym opowie kiedy będzie gotów. - Zaciągnął się.

-Ale kiedy będzie gotów? Luke! Czy to jest jakaś straszna tajemnica?

-Tak.

Staliśmy w ciszy jeszcze chwilę. W końcu zrzucił papierosa na ziemię i przydeptał.

-Do zobaczenia maleńka. - Odwrócił się i poszedł w stronę budynku. Po chwili zrobiłam to samo.

Patrzyli na mnie. Na mój wielki opatrunek. Słyszałam plotki plączące się po korytarzu.

-"To podobno jeden z nich zrobił"

-"Została napadnięta"

Skąd mieli takie informacje? Kto im to powiedział? Możliwe było, że ktoś usłyszał rozmowę chłopaków na ten temat? Spóźniłam się na pierwszą lekcje. Weszłam do sali od historii.

-Widzę, że panienka woli spędzać czas z nowymi uczniami niż zjawić się na lekcji...- Powiedział profesor.

Cała klasa skierowała wzrok w moja stronę.

-Przepraszam.

-Nie przepraszaj. Też bym ich chętnie poznał. Ładne auto mają ci chłopcy. Zgodzisz się ze mną? - Ironizował. - Siadaj.

Usiadłam w ostatniej ławce przy oknie jak zawsze. Przede mną siedziała moja przyjaciółka.

-Widziałam, jak gadałaś z tym...jak mu tam... - Zaczęło się.

-Luke. - Szepnęłam po czym wyciągnęłam książki.

-Uwielbiam jak chłopacy palą! On też na Ciebie leci?

-Może pogadać o tym potem?

-Czemu niby? Codziennie Cię będą podwozić? Zapoznasz mnie z nimi? Nie możesz być z dwoma naraz chyba co nie?

-Nie jestem z żadnym! - Krzyknęłam.

Poczułam na sobie kilkanaście spojrzeń w tym mojego nauczyciela.

Basement ||M.C & L.H|| PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz