Rozdział 16.

979 94 5
                                    

Obudziłam się. Obróciłam głowę w bok. Leżałam we własnym łóżku. Co się stało? Nic nie pamiętałam. Zdjęłam z siebie kołdrę i usiadłam. Dotknęłam nogami ziemi. Przypomniało mi się, że było tu wylane piwo. Ani piwa, ani mojej herbaty. Powoli mi się rozjaśniało. Wyszłam z pokoju. Miałam na sobie niebieską koszulkę i dresowe spodnie. Nie mogłam sobie przypomnieć kiedy się przebrałam. Odsłoniłam okno. Wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Przy stole siedziała Sandy i moi rodzice.

-Co się stało? - Zapytałam.

Popatrzyli na mnie wszyscy naraz.

-Aro...? - Mama wstała od stołu. - Zjesz coś?

-Tak.

Usiadłam obok mojej siostry, naprzeciwko ojca.

-Dobrze się spało Aro? - Spytał tata.

-Nie wiem.

-Jak to nie wiesz?

-Po prostu. Nie wiem.

Podrapałam się po głowie. Mama postawiła przede mną talerz z tostami i herbatę. Zaczęłam jeść.

-Ara?

-Co Sandy?

-Chłopcy dzisiaj po Ciebie przyjadą?

Wzruszyłam ramionami. Wzięłam do ręki drugiego tosta i kubek. Wstałam i poszłam do pokoju. Odstawiłam rzeczy na biurko.

_Co się wczoraj stało?

Wysłałam wiadomość do każdego z chłopaków.

_Nie pamiętasz? Byłem u Ciebie na noc. Rano szybko wyszedłem. - Odpisał Luke.

Czekałam na odpowiedź od Michaela.

_Słoneczko nie wracajmy do tamtej nocy. Nic Ci nie jest?

Co się wtedy stało? Komu miałam uwierzyć?

-Ara! - Zawołał mój tata. - Odwiozę Cię do szkoły!

Wychyliłam głowę z pokoju. Na dole stał mój ojciec.

-Nie trzeba. Poradzę sobie. Dziękuje.

-Autobusem będziesz jechać?

-Tak.

-Odwiozę Cię. Nalegam... - Puścił mi oczko po czym wrócił do kuchni.

-Chyba Ci się lata pomyliły staruszku. - Mruknęłam pod nosem.

Wzięłam prysznic. Postanowiłam, że dzisiaj zrobię sobie mocniejszy makijaż niż zwykle. Namalowałam grube, czarne kreski. Dodałam trochę ciemnego cieniu. Podkreśliłam brwi. Wytuszowałam mocno rzęsy. Usta pomalowałam bordową pomadką.

-Czemu nie? - Wzruszyłam ramionami.

Ubrałam na siebie koszulkę Luka którą pożyczył mi ostatnio. Była ona czarna i mocno wycięta pod rękami. Na nogi wciągnęłam czarne rurki z dziurami na kolanach. Na koniec podtapirowałam włosy. Odgarnęłam je do przodu, żeby w szkole każdy zobaczył mój nowy tatuaż. W jakimś stopniu chciałam się nim pochwalić. Zabrałam z pokoju torbę. Zeszłam na dół. Usiadłam na podłodze i zaczęłam zakładać buty.

-To jak? - Podszedł do mnie ojciec.

-Pojadę sama. Już mówiłam.

-Ładnie wyglądasz.

-Dziękuje.

Po chwili moim oczom ukazała się mama.

-Od kiedy ty się tak malujesz? Nie przesadzasz?

-Mamo, serio?

Popatrzyła na mnie jeszcze chwilę po czym się odwróciła. Wstałam z podłogi zarzuciłam torbę a ramię i zabrałam klucze z półki. Otworzyłam drzwi.

-Idę!

Już zamykałam drzwi kiedy przeszkodził mi w tym ojciec.

-Odwiozę Cię.

-No już dobra...

Wywróciłam oczami. Wsiedliśmy do auta.

-Przyjechałeś tutaj autem?

-Tak.

-Czemu nie samolotem?

-Tak wyszło. Gdzie mam Cię odwieść?

Wytłumaczyłam dokładnie dojazd do szkoły. Zastanawiałam się co z Michaelem. A jeśli on właśnie stał pod moim domem i czekał aż do niego wyjdę? Podjechaliśmy pod moją szkołę.

-Dzięki.

-Nie ma za co. Do zobaczenia!

-Na razie.

Wysiadłam z samochodu. Podeszła do mnie Lucy.

-Jak ty wyrywasz tych gości? - Spytała.

Popatrzyłam na nią z zażenowaniem.

-No co?

-To mój ojciec kretynko!

Ominęłam ją i poszłam dalej.

-Że co?

Dołączyła do mnie. Weszłyśmy do budynku. Widziałam jak co chwilę ktoś na mnie spoglądał.

-Widziałaś Michaela?

-Właśnie się zastanawiałam dlaczego nie przyjechałaś z nim.

-Ja też nie wiem.

-Coś się stało?

-W pewnym sensie.

-Opowiesz mi?

-Nie mogę Ci opowiedzieć bo sama do końca nie wiem.

Zobaczyłam na korytarzu Luka. Popędziłam w jego stronę.

-Nie zostałeś na noc. Prawda?

-Cześć Aro. Też Cię miło widzieć.

-Odpowiedz mi.

-Nie zostałem na noc. Prawda. No i co z tego?

-Okłamałeś mnie.

-Daj spokój.

-Co się wczoraj stało?

-Nic takiego maleńka.

-Gdzie Michael?

Odwrócił głowę w drugą stronę. Przygryzł wargę.

-Dobra. Wal się.

-Ara...? - Usłyszałam głos przyjaciółki za sobą. - Jesteś pomazana na karku.

-To tatuaż ćwoku.

-Że co!? - Wydarła się na cały korytarz. W jednym momencie wszyscy popatrzyli właśnie na nas. Złapałam Lucy za rękę i pociągnęłam w stronę klasy.


Znów dość krótki....

Zostawiajcie komentarze i gwiazdki! Jak myślicie co będzie dalej? ;)

Basement ||M.C & L.H|| PLWhere stories live. Discover now