Krótki ale treściwy :3
Zasłoniłam okno w moim pokoju. Usiedliśmy razem na miękkim dywanie. Luke wziął pierwsze piwo. Otworzył je i zaczął pić.
-Luke...
-Tak maleńka?
-On stoi pod domem.
-Kto?
-Michael.
-Jak to? Co on tu robi?
-Nie wiem! - Syknęłam. - Robi to już któryś raz.
-Zaraz wracam.
-Nie idź tam! Powiedziałam NIE!
-Czemu?
-Bo coś Ci zrobi idioto...
Popatrzył na mnie przez chwilę i wyszedł. Zerwałam się z podłogi tym samym wylewając piwo Lukeya.
-Cholera! - Krzyknęłam.
Zostawiłam to tak jak było i pobiegłam za chłopakiem. W momencie kiedy schodziłam po schodach on wychodził z domu. Otworzył furtkę i pobiegł wprost do drzwi kierowcy. Zobaczyłam jak Luke łapie Michaela za kurtkę i wyciąga z auta.
-Co ty tu robisz!? - Wrzasnął.
Mike chwycił blondyna tak samo.
-Wiem co chcesz zrobić kretynie. Znam twój plan. Nie uda Ci się! Rozumiesz? - Odpowiedział groźnie Mike.
-Jaki plan? O czym ty mówisz panienko!? - Luke popchnął chłopaka na auto.
-Nie wiesz?
-Przypominam, że bierzesz w tym udział Mike. Lepiej zamknij ryj w tym momencie. Jeśli dojdą mnie słuchy, że ona wie...
-Przestańcie! - Wkroczyłam do akcji.
Obaj spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
-Przecież ja tu jestem idioci! - Krzyknęłam z całej siły.
-Maleńka...
-Przestań Luke. Przestań!
Podeszłam do nich bliżej.
-Macie się puścić w tym momencie. Teraz! Odsuńcie się od siebie.
Zrobili co im kazałam. Chwilę trwaliśmy w ciszy.
-Ktoś mi powie o co tu chodzi? - Powiedziałam łagodniej.
-Słoneczko, spokojnie.
-Z naszej trójki to ja jestem najbardziej spokojna. Czemu znów jesteś pod moim domem?
-Chronię Cię przed...
W tym momencie Michael dostał pięścią w brzuch. Podskoczyłam z przerażenia. Po chwili szoku się ocknęłam. Popchnęłam Luka w przeciwną stronę.
-Nic Ci nie jest? - Spytałam Michaela pomagając mu wstać.
-Boli.
-Jesteś kretynem Michael. - Powiedział Luke zbliżając się do nas.
-Dlaczego go uderzyłeś? - Spytałam.
Nie usłyszałam odpowiedzi.
-Dlaczego!?
Kątem oka zobaczyłam, że drzwi naszego domu się uchyliły. To był tata.
-Tato?
Szedł w naszą stronę.
-Brawo maleńka. - Powiedział Luke.
-Brawo, brawo... - Przedrzeźniałam go.
Zapadła chwilowa cisza. Czekałam na ojca.
-Co wy tu robicie? Wiecie która godzina?
-Przepraszamy. - Wydukał Mike.
-Nie przepraszaj. Po prostu chce wiedzieć co tu robicie.
-Nic takiego. - Powiedziałam.
-Przecież widzę. Macie jutro szkołę. Ara i Luke do domu. Teraz. - Powiedział stanowczo.
Popatrzyłam na Michaela. Nie chciałam go tak zostawiać. Jednak musiałam. Puściłam go i skierowałam się do domu. Za mną poszedł blondyn.
-Zjeżdżaj stąd. - Usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się. Widziałam jak Michael kiwnął głową i szybko wsiadł do auta. Odjechał z piskiem opon. Poczekałam na ojca.
-Tato, on był ranny!
-Zamknij się. - Odpowiedział. Podszedł bliżej.
-Jeszcze nie teraz! - Krzyknął Luke.
Ale ja już leżałam na ziemi.
Jak myślicie co się stało? O co chodzi?
W ogóle był inny plan na to opowiadanie. Luka wcale miało nie być a tu się okazuje, że jest go więcej niż Michaela x.x Więc jak widzicie zmieniłam nazwę i jest teraz "||M.C & L.H||" :) Proszę o komentarze i gwiazdki! Dziękuje :))
YOU ARE READING
Basement ||M.C & L.H|| PL
FanfictionCzy tajemniczy właściciel czarnego, sportowego auta może ukazać prawdę o czyjejś rodzinie rujnując przy tym ważny kawałek życia? Można się tego dowiedzieć tylko wtedy kiedy pozna się kierowcę samochodu. *Z dniem 26.07.2016 owe fanfiction jest podda...