41-2

1.6K 101 14
                                    


Chłopak miał prześliczne niebieskie oczy.Na jego włosach,które jak zdążyłam zauważyć były farbowane na blond,spoczywały czarne okulary.Miał na sobie białą koszule i czarne spodnie.Normalnie ten chłopak dech w piersiach zapiera.

-Ja..ja przepraszam-zająkałam się i spuściłam głowę.Chciałam go wyminąć,lecz ten złapał za mój łokieć przytrzymując mnie.

-Sus-szepnął i już po chwili byłam w jego ramionach.Od razu włączyła mi się czerwona lampka.Nie tracąc chwili wykorzystałam to co kiedyś mi pokazał Eric.Zgięłam kolano i z całej swojej siły kopnęłam chłopaka prosto między nogi.Ten zgiął się w pół.Natomiast ja korzystając z sytuacji,zrezygnowałam z kawiarni i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.Słyszałam jak ten blondyn mnie wołał ale nie reagowałam.

To dziwne.Najpierw ta grupka mnie znała,teraz ten chłopak.Ja ich nigdy w życiu an oczy nie widziałam.Może mama na prawdę miała rację.

Usiadłam na jakiejś ławce w parku.Było tu mnóstwo ludzi.I starych i młodych.Oparłam się o oparcie i przymknęłam oczy.

-Piękny dzień-powiedział ktoś obok mnie.Otworzyłam oczy i ujrzałam starszą panią.Gdy bardziej się przyjrzałam to była ta kobieta,której pomagałam na ulicy.

-W pełni się z panią zgodzę-uśmiechnęłam się.Kobieta miała duży kapelusz na głowie i kwiecista sukienkę.

-Czemu tak sama tu siedzisz?-spytała wyciągając ze swojej torebki telefon.

-Tak wyszło,nie znam tu nikogo.Dopiero co się wprowadziłam.-oznajmiłam,odgarniając swoje włosy do tyłu,gdyż wiatr mi je rozwiał.

-Na pewno kogoś znasz-odparła patrząc mi w oczy.Odwróciłam wzrok.

-Pani tu już pewnie dłużej mieszka,więc chciałabym o coś zapytać-zaczęłam.Kobieta pokiwała głową czekając na moje pytanie.-Wie pani może gdzie mogę dostać jakąś pracę?-spytałam,no bo musze jakoś żyć prawda?

-Jak się dobrze składa!-powiedziała radośnie staruszka.-Potrzebuje kogoś kto mi będzie pomagał w domu.Wiesz pierwszej młodości to ja już nie jestem-zaśmiała się a ja razem z nią.

-Na prawdę?Było by świetnie-rzekłam uśmiechając się.

-Możesz zacząć od jutra.Dam ci adres i przyjdziesz ,a potem ci wszystko wyjaśnię co byś miała robić-oznajmiła poprawiając swój kapelusz.

-A czy pani..-zaczęłam ale kobieta mi przerwała.

-Molly jestem-odparła podając mi dłoń.

-Susanna.-rzekłam chwytając jej dłoń.-Molly czy to prawda,że ta okolica nie jest za bardzie ciekawa?-spytałam uważnie na nią patrząc.Kobieta zmarszczyła brwi.

-Co masz na myśli?

-No,że jest tu dużo osób które mają konflikty z prawem,wiesz bandyci i te sprawy-oznajmiłam a kobieta zaczęła się śmiać.

-Kto ci takich kłamstw naopowiadał?To jest najspokojniejsze miejsce na ziemi.-powiedziała pewna siebie.-Oczywiście jak w każdym miejscu są nastolatki,którzy korzystają z życia,co wiąże sie z małymi problemami.-dodała wyciągając mały notesik.Zapisała na nim coś i mi podała.-To jest mój adres,przyjdź jutro o dziewiątej.Teraz już muszę iść.Do zobaczenia jutro.

-Do widzenia-powiedziałam i pomachałam jej na pożegnanie.Molly to na prawdę bardzo miła osoba.Tak się cieszę,że będę mogła u niej pracować.Mam chociaż pewność,że do mojej nowej pracy nie przypałęta się jakiś nieproszony gość.Ze świetnym humorem wróciłam do domu.

Wyjątkowa I n.h IWhere stories live. Discover now