27. W imię tęczy

922 60 23
                                    

      Siedzę z podkulonymi nogami na parapecie na korytarzu, wyglądając przez okno, przy okazji słuchając kłótni Kiby i Naruto o jakieś tam cukierki. Nie przywiązałam do tego większej uwagi, bo to jak zwykle dziecinne tematy, nic wartego uwagi. Zajęłam się własnymi myślami.
       Myślałam, że gdy już trochę się wyjaśni między mną a Sasuke, będę spokojniejsza. Okazało się jednak całkiem inaczej. Nawet dzisiaj, dopiero w drodze do szkoły, już byłam nerwowa, bo nie wiedziałam i nadal nie wiem, jak mam się przy nim zachowywać. Po tych kilku wydarzeniach nie będzie przecież już tak samo, przecież jesteśmy już tak jakby razem. Mój niepokój okazał się jednak zbędny, bo nie pojawił się nawet na pierwszych lekcjach. Uspokoiło mnie to, jednak nie na długo, bo pojawiły się myśli, co się z nim może dziać.
      - A ta czego tu chce? - spytał cicho Kiba, zwracając tym moją uwagę.
      Powoli obróciłam głowę w stronę korytarza, skąd idzie w naszą stronę Karin wraz z pseudo przyjaciółkami. Nie rozumiem nawet, dlaczego trzymają się razem, skoro to wszystko jest tylko na pokaz. Tak naprawdę to każda ma drugą głęboko w dupie, a przynajmniej ta ruda okularnica.
      Dziewczyna podeszła do mnie bez słowa z wysoko uniesioną głową, chcąc chyba ukazać tym swoją wyższość, co wydawało mi się jedynie komiczne. Ledwo co stanęła przede mną, a już zdążyła złapać mnie za nadgarstek dłoni, dosłownie ściągając mnie z parapetu. Pod wpływem żelaznego uścisku, z trudem złapałam równowagę, lądując na lekko ugiętych nogach w kolanach i zostałam pociągnięta na środek korytarza. Ciekawa, co z tego wyniknie, dałam się wiernie prowadzić do przodu.
       - Co ty odwalasz? - spytałam w końcu, gdy się zatrzymała.
       - Musimy coś chyba sobie wyjaśnić. - fuknęła, obracając się z rozmachem twarzą do mnie. - Co ty sobie myślisz?!
       Zdumiona jej pytaniem i niepewna do końca, o co chodzi, uniosłam pytająco brew. Przez jej ramię dostrzegłam, jak chłopaki przymierzają się, żeby zaingerować, na co pokręciłam nikle głową.
       - Nadal nie rozumiesz, że Sasuke jest mój? Z tego, co widziałam wczoraj, to raczej nie! - dźgnęła mnie kilka razy w klatkę, na co cofnęłam się trochę do tyłu.
       - J-Jak to widziałaś? - wydukałam lekko zarumieniona, nie wiedząc, że ktoś, a zwłaszcza ona, mógł to widzieć.
      - Normalnie. Okno było otwarte, przez co miałam idealny widok sprzed szkoły, kochaniutka. - zarzuciła rudymi kudłami na bok. - A teraz słuchaj, bo nie mam ochoty powtarzać kilka razy. Będziesz się trzymać od Sasuke-kun z daleka i zostawisz go mnie, jasne? Tylko ja go znam i mogę z nim być. Jeszcze tego brakuje, żeby ktoś taki jak ty go zranił.
       Zmarszczyłam brwi na jej słowa, przecież to wszystko to jakieś żarty. Za bardzo mi na nim zależy, żeby jakoś go ranić, a ona tym bardziej nie powinna mi tego wytykać.
        - Zranił? Ja? Czy ty siebie słyszysz? - sapnęłam niecierpliwie. - Miałabym go zranić po tym, jak mi pokazał swoją czułą stronę, którą przed wszystkimi ukrywał? - odezwałam się głośniej, odzyskując swoją pewność siebie. - I jak go niby znasz? On cały czas cię odpycha i trzyma na dystans, przez co nic o nim nie wiesz. Jedynie sama sobie ubzdurałaś, że on cię kocha i zachowujesz się jak jakaś psychofanka. - dziewczyna cofnęła się o krok na mój potok słów.
      - Tak? A wiesz o nim wszystko? Wiesz, jaki był kiedyś i jak się zmienił? - uśmiechnęła się chytrze kącikiem ust.
       Wytrąciła tym mnie z równowagi i pełnego skupienia. O co chodzi z tą zmianą? Jedyne co wiem, to zawsze był oziębły na innych i wiele osób od siebie odtrącał swoim zachowaniem, nic więcej.
       - Co masz na myśli? - zaintrygowana ściągnęłam ze sobą brwi.
       - Czyli nie wiesz. - wypchnęła dumnie piersi do przodu. - No nic, przecież Sasuke powinien ci niedługo powiedzieć, skoro pokazał ci swoją czułą stronę. - myślałam, że się we mnie zagotuje.
        Muszę się opanować i nie wierzyć z taką łatwością w jej słowa. Przecież jest zdolna różne rzeczy gadać, byleby trzymać mnie z dala od Sasuke. A moje zachowanie przynosi tylko coraz to większą satysfakcję u okularnicy, co łatwo wyczytać z jej mimiki.
       - Skończyłaś? - z lekkim trudem przywróciłam się do pionu, zmywając tym samym pewność z twarzy Karin. - Jeśli to tyle, to możesz już iść. Nie mam potrzeby cię dłużej słuchać.
        Odwróciłam się z zamiarem powrotu do przyjaciół, nie zamierzam z nią dłużej rozmawiać.
        - Nie myśl sobie, że tak łatwo się mnie pozbędziesz. - złapała mnie za przegub, więc spojrzałam się na nią znad ramienia. - Nie zasługujesz na niego i nawet o nim nie śnij, bo nie masz sza... Auć!
        Przerwała, gdy tylko oberwała czymś w tył głowy. Z otwartej, czerwonej paczki od Skittles'ów rozsypały się różnokolorowe cukierki, to plącząc się we włosy dziewczyny, lub upadając z cichym stukotem na drewnianą podłogę.
        - Rzygaj tęczą, jędzo! - krzyknął Naruto, który celnie w nią trafił.
        Korzystając z okazji, wymieniłam dziewczynę i podeszłam do chłopaków, a Karin odeszła wkurzona z "przyjaciółkami".
        - Baka! Cukierki nam zmarnowałeś!! - krzyknął na niego Kiba.
        - Urusai, to w imię tęczy! - odkrzyknął, po czym zwrócił się do mnie. - Czego chciała?
        - Nic takiego. Jak zwykle ubzdurała sobie, że Sasuke jest jej i takie tam. - wzruszyłam obojętnie ramionami, tuszując tym dekoncentrację.
        - A właśnie, Sakura. - spojrzałam się na Kibę. - Wszystko już sobie wyjaśniliście?
        - Wiesz... - uniosłam wzrok do sufitu, chwilę myśląc, by zaraz obdarzyć przyjaciela niepewnym uśmiechem. - Wydaje mi się, że tak.

Zapomniane ~ SasuSaku [P O W R Ó T]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz