4. Twarde lądowanie

1.1K 78 13
                                    

    Weekend minął zadziwiająco szybko i mam już dzisiaj iść do szkoły, gdzie nikogo nie znam. Marzenie każdego człowieka... Tak, zgadza się, sobota i niedziela już minęły i tak oto powstał poniedziałek! Dzisiaj podobno zaczynam lekcje dopiero o 8:55, więc nie muszę się aż tak spieszyć. Póki co to widziałam jedynie dwa plusy chodzenia do tego gimnazjum. Po pierwsze: na szczęście Sasori chodzi do liceum w tym samym budynku więc zawsze będzie niedaleko. Kolejna zaletą jest to, że nie ma mundurków w postaci białych, obciskających koszul i tak krótkich spódniczek, że aż tyłek widać, tylko można się ubierać dowolnie na luzie.
    Wyjrzałam przez okno, na budynek naprzeciwko. Brat mówił,  mieszka w nim jego kumpel, Itachi, więc też jego "wspaniały" brat. Zauważyłam, jak coś, lub raczej ktoś się poruszył w oknie na wprost mojego pokoju. Niemożliwe. Był to Sasuke bez koszulki. Idealnie umięśniony tors jakby nie miał ani grama tłuszczu i włos w nieładzie. Poczułam jak pieką mnie policzki i szybko się ogarnęłam.
    Co ja robię, przecież go nienawidzę.
    Ubrana w biały top i założoną na to szarą bluzą zasuwaną, zeszłam z torbą na dół. Sasori musiał się chyba wcześniej ode mnie obudzić, bo już siedzi przy stole jedząc kanapkę, obok niego zauważyłam drugi talerz z przygotowanym widocznie dla mnie śniadaniem.
    - Dzieńdoberek! - przywitałam się zasiadając do stołu i zacierając z zadowolenia ręce przed posiłkiem.
    - Hej, tylko się nie przyzwyczajaj, bo nie zawsze będę ci robił śniadania. - powiedział rozbawiony, a mi zrzedła mina. - Jak zjesz to zbieramy się już do szkoły. Musimy jeszcze pójść do sekretariatu, tam się zobaczy co będzie dalej...
    Nic już więcej nie mówiliśmy, tylko dokończyliśmy jeść śniadanie. Po posiłku ruszyliśmy do samochodu i zabraliśmy się do szkoły.
    Muszę przyznać, że budynek niczego sobie... Stoimy już na parkingu przed szkołą i bacznie się jej przyglądam, musi być dosyć nowa. Na terenie placówki znajduje się duży parking, gdzie uczniowie mogą zostawiać swoje auta, oraz wielki, wolny plac przeznaczony chyba dla młodzieży by miała gdzie spędzać przerwy. Za budynkiem musiały być chyba jakieś boiska, bo widzę jak kilka osób chodzi w strojach sportowych i co jakiś czas przelatuje piłka.
    Czuje się jak jakiś manekin na wystawie. Chyba dosłownie każdy się na mnie gapi, tylko nie wiem czy to przez moje włosy, czy przez to, że jestem tu nowa. Albo obie opcje. Trochę zła z tego powodu ruszyłam za bratem do szkoły starając się ignorować teksty ludzi. Około mi się o uszy coś typu "Kim ona jest?", "Dlaczego przyjechała z Sasorim?!", "Czy ona oszalała? Jak mogła założyć takie ciuchy?!", "Ona chyba nie jest jego dziewczyną...", "Jaka ładna...". Oczywiście komentarze w kwestii mojego ubioru i włosów to od różnych dziewczyn, a płeć przeciwna gadała tylko, że muszą mnie poznać, a nawet coś więcej, itp. Sasori chyba też to usłyszał, bo zacisnął dłonie w pięści, że aż knykcie mu zbielały.
    Oczywiście wewnątrz też uważali mnie za wspaniały eksponat sklepowy, ale było już chociaż trochę mniej widzów niż tam... Weszliśmy do jakiegoś gabinetu, gdzie za biurkiem siedziała młoda kobieta, o krótkich czarnych włosach. Na tabliczce wśród papierów dostrzegłam tabliczkę z napisem "Shizune ...". Niestety nazwiska nie widziałam, bo jest zasłonięte przez porozwalane rzeczy. Od razu się uprzejmie przywitaliśmy, a Sasori przedstawił nas oboje.
    - Dzień dobry, pani dyrektor już jest u siebie, zapraszam. - powiedziała z uśmiechem kobieta i wskazała dłonią na drzwi.
     - Witam pani dyrektor, przyszedłem z siostrą. - powiedział mój brat na powitanie, a kobieta podniosła swoje orzechowe oczy na nas znad papierów.
     Na jej widok aż odebrało mi mowę. Nie dość, że ma gładką cerę, długie, blond włosy i wygląda na trzydziestkę, to ma na dodatek takie olbrzymie piersi! Chyba miseczka D lub nawet E, o ile to możliwe... Przy niej czułam się taka niedojrzała i bezkształtna.
     - No, witam w nowej szkole. Sasori opowiedział mi o całej sytuacji. Nie martw się, jestem pewna, że szybko odzyskasz pamięć. - przywitała mnie ciepło kobieta. - Jestem Tsunade Senju, dyrektorka gimnazjum i leceum w jednym. Od dzisiaj będziesz chodzić do klasy 2d i zaraz powinien się pojawić twój wychowawca. W tym czasie masz tu kod i numer swojej szafki oraz plan lekcji, dziś pierwsza godzina to historia z twoim opiekunem. - nie ma co, rozgadała się babka... - Ap ropo niego... powinien już tu być. - zamyśliła się kobieta i zadzwonił dzwonek obwieszczający początek zajęć. - A ty co tu jeszcze robisz?! Marsz na lekcje Haruno! - wybuchła dyrektorka do mojego brata.
    Z przestrachem spojrzałam na czerwonowłosego, który aż się wzdrygnął na ten wysoki ton. Już się zbierał do wyjścia i dopiero wtedy zauważył, jak na niego patrzę błagalnym wzrokiem.
    - Nie martw się, będzie dobrze. - powiedział uśmiechnięty i poczochrał mnie po włosach - Jakby co to następne zajęcia mam w sali 40. - rzuciwszy ostatnie zdanie wyszedł z gabinetu.
     Stoję cała spięta w jednym pomieszczeniu z panią dyrektor i nie wiem co robić. Za chwilę poznam nową klasę, co wcale nie polepsza mi humoru. Przecież ja nikogo tam nie znam! Przez cały ten czas zdążyłam nieraz przyłapać kobietę na bacznym obserwowaniu mnie. Już chyba chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej jakiś mężczyzna.
    - Dobry, przepraszam że tak długo ale.... - powiedział wysoki facet o długich, szarych włosach i jakąś czarną maską. Nie zdążył dokończyć gdyż przerwała mu blondynka.
    - Hatake, ile mam na ciebie czekać?! Jest już z 10 minut po dzwonku, a ty przychodzisz dopiero teraz?
    - Spokojnie Tsunade, wiesz jak to jest.... nie ważne jak bardzo bym się starał i tak nie zdążę. - odpowiedział spokojnie drapiąc się po karku z przymrużonymi oczyma. No... przynajmniej z jednym, bo dopiero teraz zauważyłam na lewym opaskę.
    - Już się nie tłumacz... To jest nowa uczennica, Sakura Haruno, będzie chodzić do twojej klasy. Sakura, to jest Kakashi Hatake, twój wychowawca i nauczyciel od historii. No a teraz idźcie do sali, przecież oni zaraz ją zniszczą, o ile już tego nie zrobili. - powiedziała pani dyrektor i z powrotem wzięła się za papiery, a my wyszliśmy z jej gabinetu.

Zapomniane ~ SasuSaku [P O W R Ó T]Where stories live. Discover now