26. "Obiecałeś!"

1K 63 20
                                    

      Wyszedłem jako jeden z ostatnich z sali matematycznej, rozcierając bolący kark. Mam wielką ochotę wrócić do domu i się położyć, odpocząć, ale nie - muszę zostać jeszcze jakąś godzinę, żeby pomóc Hatake z jakimiś papierami. Jakby nie mógł nikogo innego do tego wziąć.
      Przed oczami mknęły mi różowe włosy, na co przystanąłem na chwilę w miejscu. Sakura popędziła z przyjaciółkami do szatni, niewiele z nimi przy tym rozmawiając. Mam z nią zostać, jednak nie widzi mi się to. Próbowałem jakoś przekonać Kakashiego, czy mógłbym ewentualnie sam to załatwić, jednak nie udało mi się.
      Zrobiłem zaledwie kilka kroków, żeby znowu się zatrzymać na widok zgarbionego przyjaciela, podpierającego ścianę. Nie zauważył mnie nawet, bo tak bardzo się zapatrzył na własne buty. Dopiero jak trąciłem go lekko w ramię, oprzytomniał i doprowadził się do pionu.
      - Myślałem, że poszedłeś już do szatni. - mruknąłem, ruszając mozolnie przed siebie.
      - Czekałem na ciebie.
      Zmarszczyłem brwi, znowu słysząc z jego ust poważny ton.
      - Co tym razem? - westchnąłem głośno, zgłębiając ręce w kieszeniach.
      - Spróbuj tylko to dzisiaj spierdolić, a zrobię to z tobą. - powiedział cicho, jednak każde słowo wyraźnie do mnie dotarło.
      Z niedowierzaniem otworzyłem szerzej oczy i podążyłem wzrokiem za Naruto, który przyspieszył kroku i zostawił mnie samego. Pierwszy raz mi groził. Może i nie było to bezpośrednie, ale jednak to zrobił.
     Wiem, że bardzo dobrze się dogaduje z Sakurą, nawet traktuje ją prawie jak własną siostrę, której nigdy nie miał. Dlatego właśnie nie chce, żeby przeze mnie cierpiała, zresztą nie tylko on.
     Z mieszaniną myśli przemierzyłem korytarz, zastanawiając się, czy spróbować to naprawić z różowowłosą i czy w ogóle zaryzykować.

~·~·~·~·~

      Przeszłam przez pusty korytarz, który dosłownie świeci pustkami. Prawie nikogo już nie ma w szkole, tylko nieliczni mają jeszcze lekcje, bądź poprawy. Przerwa już się skończyła i w związku z tym dawno powinnam być w sali historycznej, jednak chciałam jak najbardziej odwlec ponowne spotkanie z Sasuke. Dlatego też czekałam w szatni aż dziewczyny się przebiorą w cieplejsze ubrania i je potem odprowadziłam do wyjścia.
      Zatrzymałam się na chwilę przed lekko uchylonymi drzwiami i niepewnie je pchnęłam. Zawiasy zaskrzypiały i owiało mnie chłodne powietrze z wewnątrz. Kuląc się odrobinę, przekroczyłam próg. Tak jak myślałam, czekali tylko na mnie. Hatake siedzi za biurkiem, a Uchiha stoi przed nim, oparty o ławkę i z rękoma w kieszeniach. Oboje spojrzeli się na mnie w tej samej chwili, co mnie trochę speszyło. Nie widziałam dokładnie po wyrazach ich twarzy, czy są źli. Słońce wpadające przez odsłonięte okna mnie oślepia, przez co muszę dosłownie mrużyć oczy. Dostrzegłam jedynie, że jedno okno jest otwarte na oścież na końcu sali, skąd dochodzi rześkie powietrze przyprawiające mnie o gęsią skórkę. Teraz, gdy muszę siedzieć znacznie dłużej w szkole, oczywiście musiało się rozjaśnić na zewnątrz i przestać padać.
      - Dłużej się nie dało? - zignorowałam chłodny ton chłopaka i podeszłam do biurka.
      - Gomene, sensei, musiałam coś załatwić. - uśmiechnęłam się lekko zakłopotana, żeby potwierdzić wiarygodność swoich słów.
      - Nie szkodzi.
      Siwowłosy jedynie kiwnął głową i wstał z miejsca. Podszedł do długich szafek ustawionych wzdłuż ściany i rozsunął jedną z szuflad. Skrzywiłam się, widząc jak wyjmuje sporawe stosy papierów i kładzie je na ławce obok. Jednak zajmie to nam dłużej niż myślałam.
      - Tu macie te papiery, które przydałoby się posegregować i pochować do odpowiednich teczek. Przyznaję, że dawno ich nie sprawdzałem, przez co trochę się tego uzbierało. - zaśmiał się lekko na koniec.
      Mój wzrok spoczął na dwóch kupkach różnych kartek, co już automatycznie włącza w mojej głowie czerwony alarm pod nazwą "Uciekaj!". Ale co oczywiście zrobiłam? Podeszłam do nich i wzięłam do ręki pierwszy lepszy świstek papieru, a jedyne co rzuciło mi się w oczy to wytłuszczone Naruto Uzumaki. Sięgnęłam po następne, gdzie także widniało imię przyjaciela, a pod nim jakieś uwagi. Hatake chyba zauważył zaintrygowanie na mojej twarzy, bo zaraz pospieszył się z wytłumaczeniami.
      - To są różne zwolnienia, uwagi i tym podobne bzdety, więc je ignorowałem. Dopiero niedawno Tsunade zaczęła się o to czepiać i nawet mi groziła, więc liczę na waszą pomoc.
      - Hai... Nie ma sprawy. - mruknęłam, dalej przeglądając papiery.
      Będę musiała pogadać z Naruto o tym. Jak dalej będzie się tak zachowywać i zgarniać same uwagi i spóźnienia, nienajlepiej będzie to wyglądać na koniec roku.
     - No to, młodzieży, zostawiam was samych.
     - Chwila, że jak? - odezwał się w końcu Sasuke ze zdziwieniem. Sama byłam lekko zaskoczona, więc wyjrzałam zza kartek, podążając wzrokiem za senseiem, który idzie w stronę drzwi.
      - Gdzie sensei idzie? - spytałam zduszonym głosem. Nie widzi mi się zostawać samej z Uchihą.
      - Wiecie... Mam kilka spraw do załatwienia i muszę iść jeszcze do Tsunade, więc... Do zobaczenia! - pożegnał się z nami, wychodząc z sali.
      Super, genialnie. Zostałam sama z księciem nadętych dupków. Dyskretnie obejrzałam się za Uchihą, który wpatruje się tępo w drzwi, jakby niedowierzając, że został automatycznie na mnie skazany. Nie chcąc odwlekać już roboty i nie mając ochoty z nim siedzieć tu wieczność, chwyciłam się za jeden stos i przeniosłam go na ostatnią ławkę pod oknem. Co z tego, że jest otwarte, wiatr jest spokojny i tylko czasami powieje chłodnym powietrzem, ale ogólnie da się znieść. Poza tym, chcę być najdalej od Sasuke, jak to tylko możliwe.
      - Zajmij się tamtymi papierami, będzie szybciej. - wytłumaczyłam monotonnie, chcąc rozwiać niepewność w oczach chłopaka, którego spojrzenie na sobie wyczułam.
       Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Z czystej ciekawości spojrzałam się na karookiego, który już zasiadł przy oddalonym stoliku, zabierając się za przebieranie dokumentów. Siedzi przodem do mnie, przez co mogę wpatrywać się w jego spokojną twarz, przyozdobioną drobną zmarszczką na czole, ukazującą jego skupienie. Wiem, że nie powinnam na niego tak patrzeć, bo przez to sama sobie zadaję ból,  jednak sam przyciąga moje spojrzenie, jakby je nawołując. To jest silniejsze ode mnie.
      - Zajmij się swoją działką, zamiast wypalać we mnie dziurę. - mruknął niespodziewanie, nawet na mnie nie patrząc, powodując tym u mnie dreszcze. - To trochę dekoncentrujące. - uniósł na mnie wzrok karych oczu z kartek.
       Wyczułam, jak automatycznie spaliłam buraka przez zostanie nakrytą. Szybko spuściłam wzrok, próbując nieporadnie chwycić za jakiś świstek, byleby się czymś złudnie zająć. Tak minęły kolejne minuty.

Zapomniane ~ SasuSaku [P O W R Ó T]Where stories live. Discover now