VI

13.2K 542 28
                                    


- No więc dlaczego? - zapytałam nie dając za wygraną. Bardzo nurtowało mnie to pytanie dlatego poddenerwowana czekałam na odpowiedź.

- Mel... Nie mogę pozwolić aby obrażał tak piękną dziewczynę jak ty...- odpowiedział na co na mojej twarzy automatycznie pojawiły się rumieńce.

- Chris... Nie musiałeś... Jestem już do tego przyzwyczajona - niechętnie odparłam chcąc mieć to już za sobą. Moje oczy wędrowały po całym samochodzie gdy nagle skierowałam mój wzrok na twarz chłopaka. Lekko przygryzał wargę co strasznie mi się podobało. WRÓĆ NIE MOŻE CI SIĘ TO PODOBAĆ! MELANIE PAMIĘTAJ MASZ GO IGNOROWAĆ! Podpowiadała mi moja podświadomość.

-No to jedziemy do ciebie maleńka- zaczął zabawie poruszać brwiami co mnie rozbawiło. Widać, że chciał szybko zmienić temat. Z tego co zauważyłam, Chris nie lubił opowiadać o swoich uczuciach.

Resztę drogi przemilczeliśmy. Nie była to niezręczna cisza. W skupieniu wpatrywałam się w znikające w oddali dachy kolorowych domów. Było późne lato więc w przydomowych ogródkach kwitły kwiaty. Ich różnorodność tworzyła kaskadę mieniących się kolorów. Gałęzie jabłoni wyglądały jakby były przyozdobione czerwonymi girlandami jabłek. Promienie mieniącego się słońca z trudem przebijały się przez korony drzew. Wszystko wyglądało cudownie.

- Jesteśmy na miejscu - dodał po czym zauważyłam jak wjeżdżamy na podjazd mojego domu. Nie zdziwiło mnie, że wiedział gdzie mieszkam przecież poprzedniego dnia gościł u mnie na kolacji rodziców. Gdy tylko wysiadłam z samochodu kierując się w stronę drzwi Chris od razu ruszył za mną.

- Tak bez pożegnania? - mruknął.

Poczułam wtedy stado motyli wariujących w moim brzuchu. Zaczął się do mnie nieznacznie zbliżać na co automatycznie wykonałam krok w tył. Po chwili poczułam, że dotykam plecami chłodnej ściany mojego domu. Chris postanowił to wykorzystać. Położył ręce na moich biodrach uniemożliwiając mi tym jakąkolwiek ucieczkę. Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi wyznaczając tym samym ścieżkę. Jęknęłam w tym momencie nie mogąc już się powstrzymać. Ujrzałam triumfalny uśmiech na jego twarzy. MELANIE OPANUJ SIĘ!!! Zatrzymał się ma mojej żuchwie i zaczął dokładnie mi się przyglądać. Poczułam wtedy, że w moim gardle formuje się duża gula. Po wnikliwym obejrzeniu mnie wrócił do poprzedniej czynności. Zaczął ssać skórę na mojej szyi a w efekcie pojawiła się sporych rozmiarów malinka. Z dumą poparzył na swoje piekące mnie nadal dzieło uśmiechając się łobuzerko. Po obejrzeniu swojego dzieła zaczął zbliżać się swoimi ustami do moich. Czułam, że wtedy serce zaraz mi wyskoczy. Gdyby nie jego ręce na moich biodrach już dawno leżałabym na ziemi ponieważ moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Czułam się tak dobrze. CHWILA, STOP! MEL WEŹ SIĘ W GARŚĆ! ON CI SIĘ WCALE NIE PODOBA! OPANUJ SIĘ! Na chwilę wrócił mi zdrowy rozsądek. Postanowiłam wykorzystać fakt, że Chris zdjął ręce w moich bioder opierając się tym samym o ścianę. Zwinnym ruchem ominęłam jego rękę i nim zrozumiał o co chodzi, byłam już w domu zamykając drzwi. Na pożegnanie wysłałam mu triumfalny uśmiech.

------------------------------------------------------------------------------

Witajcie! Krótki rozdział ale jest :D zostawiajcie komentarze, nawet nie wiecie jak to motywuje ! ;*

Jesteś moja maleńkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz