Nieporozumienie

Zacznij od początku
                                    

- Co masz na myśli? - spytałem cicho.

- Nie jestem członkiem Twojej rodziny, Ryu. To, że kiedyś chodziłem z Ayumi nie znaczy, że jesteśmy sobie bliscy. - rzucił Shiro, wyraźnie poirytowany. - Jeśli to już wszystko to pójdę sobie, mam jeszcze inne obowiązki. - odwrócił się i zrobił krok do przodu. W tym momencie coś we mnie pękło. Czułem, że jeśli pozwolę mu odejść w nieporozumieniu, już nigdy nie będę miał chociażby cienia szansy na zbliżenie się do niego.

- Znudziła Ci się zabawa w starszego brata, Shiro?! - podniosłem głos. Zatrzymał się. Najwyraźniej nie spodziewał się, że się odezwę. Na jego twarzy widać było zaskoczenie. Jednak szybko wykrzywił ją uśmiech politowania.

- A co, chciałeś mojego błogosławieństwa? - odparł ironicznie na moją zaczepkę. Coraz bardziej byłem na niego wściekły. Czemu całkowicie mnie odrzuca? Już nawet nie udaje miłego.

- A co jeśli tak? - odparowałem, wpatrując się w niego wściekle. Nie wiedziałem co mam robić. Wiedziałem tylko jedno, nie chcę, żeby się odwrócił i poszedł w swoją stronę. Nie chcę oglądać jego pleców ze świadomością, że nie będę miał możliwości kiedyś iść obok niego.

- W takim razie macie moje błogosławieństwo. Cieszę się, że mój młodszy braciszek jest szczęśliwy. - nie mogłem w to uwierzyć. Gdzie się podział tamten człowiek, który całował mnie w toalecie, gdzie odszedł szarmancki Shiro, stawiający mnie w dwuznacznych sytuacjach, przyprawiając o szybsze bicie serca i ten, który powiedział Erinie, żeby się ode mnie odczepiła? Nawet nie chciał zawalczyć, po prostu powiedział co chciałem, żebym się od niego odczepił. Poczułem na ramieniu dłoń Akiego.

- Więc nie będzie ci przeszkadzało, jeśli zrobię to? - przyjaciel przysunął się do mnie i pocałował w kącik ust, zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować. W panice zerknąłem na Shiro. Jego twarz wyglądała jakby w jednej sekundzie przebiegła po niej cała gama emocji od niedowierzania, gniewu, wściekłości aż po chłodną akceptację. Jego pięści się zacisnęły, żeby kilka chwil później palce opadły bezradnie i wciskając dłonie do kieszeni płaszcza. Aki odsunął się, obserwując mężczyznę.

- Niezbyt, róbcie sobie co chcecie. - powiedział gniewnie, odwracając się  odszedł w stronę z której przyszedł. Nie byłem w stanie nawet się odezwać. Mój głos ugrzązł mi w gardle, nie pozwalając wypowiedzieć prośby, aby Shiro został. Potrafiłem tylko patrzeć jak znika za zakrętem. Mój umysł działał jakby w zwolnionym tempie. Nie do końca docierało jeszcze do mnie, co się właśnie stało.

- Ryu? - Aki dotknął mojego ramienia. Nie zastanowiłem się nad tym co robię. Zacisnąłem pięść, a moja ręka powędrowała do policzka przyjaciela, uderzając go z impetem. Zapewne się tego nie spodziewał, gdyż zatoczył się, niemal nie upadając. Zaskoczony patrzył na mnie z wyrzutem, nie rozumiejąc czemu właściwie dostał ode mnie. Zmarszczyłem brwi i automatycznie skierowałem się w stronę domu. Mój umysł był pusty, jak pokój bez mebli, pomalowany na jakieś depresyjne kolory, z zaciągniętymi żaluzjami, panował w nim półmrok, a na samym środku siedziałem ja, bezradny i nie wiedzący co zrobić. Co teraz? Shiro myśli, że mój najlepszy przyjaciel jest moim chłopakiem, a ja nie potrafiłem nawet wyjaśnić mu, że ten idiota udawał, żeby był o mnie zazdrosny. Teraz nie tylko nie jest o mnie zazdrosny, ale jest mną całkowicie niezainteresowany. Jeden cios to za mało dla Akiego. Usłyszałem za sobą kroki i wołanie. Udawałem, że go nie słyszę. W końcu chwycił mnie za nadgarstek.

- Nie dotykaj mnie! - wrzasnąłem. Chciało mi się krzyczeć i obwiniać wszystko i wszystkich o to co się właściwie stało. Po co właściwie w ogóle dawałem Akiemu swój telefon, dlaczego się zgodziłem, żeby się spotkać z Shiro? Czemu w porę nie przerwałem tego głupiego przedstawienia i nie wyjaśniłem o co chodzi? Po jaką cholerę Aki mnie pocałował? 

You have no idea (BL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz