24. Why you did that to me?

Start from the beginning
                                    

-I kogo? Nie musisz się mnie obawiać.

Oczywiście, że nie muszę. To dla twojego bezpieczeństwa kochanie.

-I Tylera, poznałam go już jakiś czas temu. Lubię go- kłamię.- Ale nie ważne, co ci się właściwie stało?

-Mi?- pyta zdziwiona.

-Wiesz, stoisz tutaj w samym ręczniku i nie wyglądasz najlepiej. Drinki to jedno ale ty wyglądasz znacznie gorzej- na moje słowa Charlotte blednie i natarczywie wpatruje się w swoje dłonie.- Nie było pytania.

Dziewczyna uśmiecha się z wdzięcznością. Martwię się, cholernie się martwię. Wiem, że nikt nie traktuje jej dobrze, a wczorajszy dzień to tylko wyjątek. Jest wychudzona i przygnębiona.

-Co ty na to by obudzić Justina i jechać gdzieś zjeść śniadanie?- proponuję.

-Po co mamy go budzić?- dziwi się.- Znacie się więc pewnie ci ufa, jedźmy same.

-Nie, nie możemy- mówię szybko.

-W takim razie nie jestem głodna, źle się czuję.

Mija mnie i wychodzi.

Kurwa.

**Charlotte**

Zdenerwowana wyszłam pewnym krokiem z pomieszczenia i pokierowałam się do kuchni. Chciałam unikać Justina, czułam że mnie wykorzystał.

Megan obudziła we mnie uśpioną złość i pobudziła ją na nowo. Nienawidziłam tego, że nie mogę nigdzie iść bez opieki Justina. Nienawidziłam uczucia ograniczania mojej osoby, to było gorsze niż tortury.

Miałam ochotę siedzieć w pokoju i pusto wpatrywać się w ścianę dopóki nie przypomniałam sobie o jednej ważnej sprawie. Spotkanie. Przelotnie zerkam na zegarek, który wskazywał godzinę 12.15 i wychodzę do salonu. Równie dobrze mogłam poczekać aż Justin się ocknie i sam zaproponuje powrót do domu ale możliwość obudzenia go była o wiele przyjemniejsza. Mimo że odpychała mnie myśl o tym, że będę musiała z nim siedzieć w jednym samochodzie musiałam się poświęcić.

Wracam do poprzedniego miejsca, fragmentu podłogi na którym leżał zarówno Justin jak i James.

-Justin- potrząsam nim, próbując go wybudzić.- Justin obudź się.

Nic. Brak reakcji.

-Justin, wstawaj!- zbliżam swoją twarz do jego twarzy by nie obudzić nikogo innego.- Justin!

Chłopak mówi coś pod nosem po czym przewraca się na drugi bok i otula się ciepłym kocem. Szkoda, że ja dostałam ten cieńszy....

-Masz 10 sekund na wstanie, jak nie to wracam sama- mówię głośno i zaczynam odliczanie.

-Musisz być taka natarczywa?- jęczy.

-Ktoś musi- prycham.- Wstawaj, chcę wrócić do domu.

Przeciera oczy i zaspany patrzy na mnie marszcząc brwi.

-Praktycznie z niego nie wychodzisz, naciesz się tym co masz.

Musiałam przyznać mu rację. Siedziałam zamknięta w tym domu wystarczająco długo, a teraz chcę wrócić. To było dziwne ale miałam swoje powody.

-Źle się czuję- tłumaczę, mimo że nie jest to do końca prawda.

-Skoro tak- podnosi się, zrzucając koc i tym samym odsłaniając swoje prawie nagie ciało- to zaraz znajdziemy jakieś lekarstwo.

Nie mogę skupić się na jego twarzy. Jest w samych bokserkach i cholera, wygląda gorąco. Idealnie wyrzeźbione ramiona i brzuch, który dodatkowo pokryty jest tatuażami, tak jak cała klatka piersiowa*. Z wrażenia zakręciło mi się w głowie i przez moment ucieszyłam się nawet, że między nami mogło do czegoś dojść. Nie Char! On jest złym gościem! Nie mogłaś się z nim przespać!

Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now