37 rozdział -Odkąd ja chciałam być królową Świata?

1.2K 121 0
                                    

Obudziłam się przebrana w złotą suknię. Z boku miałam miecz Demeter. Przetopiony sierp Kronosa. Na głowie miałam srebną koronę Hery złączoną z obsydianową Persefony i zielonomorską Amfitryny. Zostałam przykuta do tronu stojącego obok tronu Zeusa czyli do miejsca Hery.

Próbowałam wyrwać się ale nie mogłam.

-Selene odmówiła mi. A potrzebuję królowej. Zraniła mnie. Ale ja ją zranię bardziej. Te listy wiele mówią o tym jak cenna jesteś dla niej. -Pojawił się Perses.

-Ty...

-Spokojnie. Będziesz boginią która rozpocznie nową erę. -zachichotał jak na niego przystało.

-Nie lepiej byłoby wziąć boginię macierzyństwa? Jeszcze twoje dzieci mogą mieć sklerozę! -wyrywałam się.

-Nie malutka Leti. Teraz jesteś mą królową jednoczącą wody niebo i podziemie jak i ziemię. Nie będziesz miała tylko swoją moc. Zyskasz lepsze ale to potem. Jak Selene nie zapragnie łaskawie do mnie wrócić. Co sobie pomyśli że jej malutka kopia została zmuszona do małżeństwa i rodzenia dzieci...

-Nie pozwolę na to! -splunęłam mu w twarz.

-Nasza mała księżniczka musi nauczyć się manier. -uderzył mnie w twarz.

-A to za nie posłuszeństwo. -uderzył mnie drugi raz.

-I za to że tak bardzo przypominasz mi dawną Selene. -uderzył trzeci.

Ichor kapał mi z ust jak i nosa. Łzy leciały z moich oczu. Popatrzyłam na niego. Tyran. Uranos. Kronos. Teraz on. Tyran.

-Nic nie powiesz?

-A co ja mam ci powiedzieć? Że traktujesz mnie jak Gaję Reę? Że jesteś zadufanym w siebie dupkiem kretynem i idiotą? -powiedziałam przez łzy.

Uderzył mnie w twarz ponownie.

-Jesteś taki silny bijąc uwięzioną kobietę?

Ponownie uderzył mnie w twarz.

-Ego ci wzrasta z każdym uderzeniem w moją twarz?

Następne silniejsze uderzenie. Czułam opuchniętą twarz. Ichor kapie z mojej twarzy na posadzkę. Spojrzałam na jego twarz. Miała wściekły i surowy wygląd. Uśmiechnęłam się a on uderzył mnie ponownie. Tym razem nie podniosłam głowy. Patrzyłam w złotą plamę ichoru.

-Jeszcze zobaczysz co to znaczy być idealną żoną.

Wyszedł. Słyszałam jego tupot po stopniach a potem po posadzce. Nadal słyszałam śmiech bogów olimpijskich. Płacz również. Lecz coraz bardziej brzmieli jak dzieci. Przedszkole? Phi. Teraz to już żłobek. Niedługo znikną i nie pozostanie po nich ślad a ja nic nie mogę zrobić...

Zapomnienie jest wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz