Kim on właściwie jest?

Start from the beginning
                                    

- Dobrze. Nic im nie powiem. Tylko załatw to szybko. - odwróciłem się i już miałem odejść do swojego pokoju, kiedy Ayumi dodała prawie niesłyszalnie:

- Nie wiem co w nim widzisz... - weszła do łazienki trzaskając drzwiami.

Nie rozumiałem o co jej chodzi. Co widzę w kim? Mniejsza z tym, nie wiem, co siedzi w głowie tej dziewczyny. Spojrzałem na zegarek. Jeśli się nie pospieszę, jak nic spóźnię się do szkoły. Nie mogę teraz sobie na to pozwolić, nie teraz, kiedy dyrektor obiecał, że będzie miał na mnie oko. W pośpiechu się ubrałem, wrzuciłem książki do plecaka i wybiegłem z domu, nie zwracając uwagi na protesty Yukio, który usilnie próbował mi wcisnąć kanapki. Musiałem urządzić sobie mały sprint do szkoły, żeby wpaść do klasy równo z dzwonkiem. Zająłem swoje miejsce. Minęły zaledwie dwa dni odkąd to nieporozumienie ze mną i Shiro w roli głównej zostało wyjaśnione, plotki powoli ucichały, w końcu nie mieli już żadnych podstaw do kolejnych spekulacji na nasz temat. Ja omijałem szerokim łukiem przestrzeń, w której potencjalnie mógł się znajdować mój nauczyciel od angielskiego, a i on również nie pojawiał się w pobliżu mnie. Tylko czasem podczas przerw widziałem go z daleka, ale natychmiast odwracałem wzrok, żeby ktoś znów nie zaczął mówić o "romansie" między nami. Podczas jednej z przerw, jeden z kolegów podszedł do mnie z informacją, że ktoś mnie szuka. Zdziwiony, udałem się w miejsce wskazane przez niego. Na ławce przed szkołą czekał Yukio. Rozejrzałem się nerwowo. Co mu strzeliło do głowy, żeby przyjść do mojej szkoły? Kiedy tylko mnie zauważył jego twarz rozjaśniła się w szerokim uśmiechu. Na niego nie można się długo gniewać. Odpowiedziałem mu nieco mniej szerokim grymasem, którego ostatnio niezbyt często używałem. 

- Ryu-kun, zamierzasz głodować cały dzień? - spytał radośnie, wręczając mi pudełko z bento. Dopiero teraz mój brzuch odezwał się przeciągłym burknięciem. - Widzę, że przybyłem na czas.

- Dziękuję, rzeczywiście przypomniałeś mi, że jednak przydałoby się coś zjeść. Zostaniesz jeszcze trochę, czy się gdzieś spieszysz? - spytałem, mając nadzieję, że będę mógł z nim pogadać. W sumie nie rozmawialiśmy zbyt wiele, jedynie jakieś pobieżne informacje. Właśnie trwała przerwa obiadowa, więc mogłem spokojnie z nim pogawędzić.

- Pewnie, chętnie Ci potowarzyszę. I tak nie mam niczego do roboty. - wzruszył ramionami, kierując twarz w stronę słońca, które lekko świeciło zza chmur.

- Umm, w takim razie Itadakimasu. - zabrałem się do jedzenia. Nawet nie miałem pojęcia jak głodny byłem, dopóki nie zacząłem jeść. Yuki jest świetnym kucharzem. Właściwie odkąd się wprowadził to on przejął kuchnię, dzięki temu moja mama może się skupić na innych rzeczach. 

- I jak, smakuje Ci? - Yukio zerkał na mnie. Spojrzałem na jego profil. Dopiero teraz, kiedy pozbył się brody, mogłem ocenić jaki jest przystojny. Zarost postarzał go o kilka lat, ale kiedy się ogolił, spokojnie mógł uchodzić za licealistę. Szczególnie, że założył koszulkę zespołu metalowego i podarte jeansy. Jego twarz przyciągała uwagę. Nieco wystające kości policzkowe, lekko zadarty nos oraz dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiechał, nadawały mu uroku. W dodatku nałożył okulary przeciwsłoneczne. Mógłbym niemal przysiąc, że obok mnie siedzi jakaś znana gwiazda. Prawie zapomniałem o co mnie pytał. 

- Tak. - wydukałem, starając się oderwać od niego wzrok i skupić na jedzeniu. 

- Cieszę się. Bałem się, że nie będzie Ci smakować. - wyszczerzył się w moim kierunku, odsłaniając rząd białych zębów. Proszę, nie rób tego. Poczułem uścisk w żołądku. Dlaczego działają tak na mnie przystojni faceci?

- Yukio-kun, szukasz pracy, prawda? - nie mogłem wymyślić lepszego pytania. Nie chciałem, żeby pomiędzy nami panowała niezręczna cisza.

- Mów mi Yuki. Tak, szukam pracy. - mężczyzna odwrócił się tyłem do słońca i zdjął okulary, bawiąc się nimi. - Pewnie Ci przeszkadzam, mieszkając w Twoim pokoju i nie możesz się już doczekać, kiedy zniknę, to zrozumiałe... - westchnął.

- Nie, w żadnym wypadku. Cieszę się, że mieszkasz z nami. - zaprzeczyłem żarliwie. Nie przeszkadzał mi w najmniejszym stopniu. Mój pokój był na tyle duży, że bez problemu mieściliśmy się obaj.

- Ale... - zaczął, jednak nie dałem mu skończyć.

- Chciałbym Cię bardziej poznać Yuki. - powiedziałem prędko. Wydawał się być zaskoczony. 

- Naprawdę? - wyglądał, jakby nie dowierzał.

- Oczywiście. Możesz zostać w moim pokoju ile tylko zech... - jednak nie dokończyłem zdania, ponieważ zza rogu wyszedł nie kto inny jak Shiro. Rozejrzałem się nerwowo. On także się rozejrzał i podszedł do mnie. Co ten idiota wyprawia! Powinien się trzymać z daleka ode mnie! 

- Ryu! - zawołał cicho, jakby nie zauważając, że obok mnie siedzi ktoś jeszcze. - Proszę Cię na słowo.

Nadal szedł w naszą stronę. Jednak zatrzymał się i wyglądał jakby zobaczył ducha. Dosłownie w momencie kiedy zaciekawiony Yukio odwrócił się w jego kierunku. Wyraz zaskoczenia na twarzy nauczyciela był co najmniej dziwny. Przecież poznał wcześniej przyjaciela swojej już ex-dziewczyny.

- Oh, to przecież Shiro. - panującą ciszę przerwał Yukio.  Spojrzał na zegarek na nadgarstku. - To już ta godzina? Ryu, muszę już iść. Dziękuję, że nadal chcesz ze mną mieszkać w pokoju i że Ci smakowało moje bento. Do zobaczenia w domu. Muszę ugotować coś też dla Ayumi. - uśmiechnął się i potargał moje włosy. 

- OK. - tylko na tyle było mnie stać w tym momencie.

- Na razie, Shiro. - mijając nauczyciela, Yuki dotknął jego ramienia. Ten wyglądał jakby za chwilę miał umrzeć na zawał. Był blady, zupełnie jakby żyły zapomniały, że trzeba pompować krew również i do twarzy. Mimo, że Yukio zniknął za zakrętem, ten dalej wydawał się nieobecny.

- Narumi-sensei. - odezwałem się. Zdaje się, że chciał czegoś ode mnie. Nauczyciel jednak nie odpowiedział. W końcu powoli odwrócił się i ruszył w kierunku, z którego przyszedł. Zupełnie nie wiem co mu się stało. Może Ayumi go w końcu rzuciła?

- Narumi- sensei? - znów go zawołałem. Może chciał mi przekazać coś ważnego. Jednak on nie zareagował. Dopiero kiedy wkurzony krzyknąłem jego imię, przystanął na sekundę. - O co Ci chodziło?

- Nie ważne. - odpowiedział i ruszył przed siebie.

Mieliśmy mieć z nim ostatnią lekcję, na której się nie pojawił. Przez to zajęcia zostały odwołane. Powlokłem się do domu. Yukio krzątał się po kuchni mieszając coś w garnkach.

- Hej Ryu! Dzisiaj na obiad będzie curry warzywne, jeden z moich specjałów. - powiedział, dodając do garnka przyprawy.

- Super. - odpowiedziałem bez entuzjazmu, sięgając po wodę i siadając przy stole, żeby obserwować go jak gotuje.

Nadal nie miałem pojęcia, co mogło spowodować takie zachowanie u Shiro. Najwyraźniej szedł się mnie o coś spytać, żeby sekundę później wyglądać jakby zobaczył zjawę.

- Czego chciał Shiro? - Yukio spytał, odwracając się w moją stronę.

- Nie wiem, nie powiedział. Zachowywał się dziwnie. I nie pojawił się na naszej lekcji. - wzruszyłem ramionami. Z resztą co mnie to obchodzi... To jest w końcu jego życie i jego sprawa. Obiecałem sobie, że Narumi-sensei zostanie dla mnie tylko i wyłącznie pedagogiem. Nie powinno mnie interesować jego życie prywatne. Tym bardziej teraz, kiedy moja siostra już z nim nie jest. Za to nic nie wiem o mężczyźnie przede mną. A chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej.

- Obiad będzie za pół godziny. Zawołam Cię jak będzie gotowy. - Yukio najwyraźniej myślał, że nie chcę z nim spędzać czasu. I tu się pomylił. Chcę wiedzieć, kim on właściwie jest.

- Yuki, dlaczego nagle zniknąłeś kilka lat temu? - spytałem. Nie zdałem sobie tylko sprawy jak potwornie to zabrzmiało. - Oczywiście, jeśli nie chcesz mówić, nie...

- Nie, mogę Ci powiedzieć, Ryu, jeśli chcesz wiedzieć. Ale od razu ostrzegam, że ta historia jest nieco smutna, ale mam nadzieję, na szczęśliwy jej koniec...


W kolejnym rozdziale poznamy historię Yukio. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Miała być w tym, ale potrzebowałam małego wprowadzenia. 

A i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :)


You have no idea (BL)Where stories live. Discover now