19. Crazy day without him

Start from the beginning
                                    

Miejsce wydawało się przyjemne, a jaskrawa zieleń stolików dodawała trochę życia do ponurej i naburmuszonej mimiki kelnerek. Rozsiadłyśmy się wygodniej, wybierając najbardziej osamotnione miejsce. Złożyłyśmy zamówienia a w końcu trzymając upragnioną kawę postanowiłam rozpocząć rozmowę.

-Wiesz już gdzie się jutro wybieracie?- zagaduję.

-Nie do końca. Wiem tylko, że muszę założyć sukienkę.

-Niech zgadnę! Zabiera cię do jakiejś restauracji!- próbuję nie wyglądać na za bardzo podekscytowaną ale na tyle wesołą, by mogła uwierzyć w szczere zamiary mojej pomocnej dłoni.

-Możliwe, ale raczej Ethan nie jest typem romantyka- poszło o wiele łatwiej niż się spodziewałam.

Oczekiwałam raczej długiej rozmowy o pierścionkach zaręczynowych, zanim Stella zdecydowałaby się powiedzieć mi o jego charakterze.

-Może i nie jest ale ty na pewno potrafisz wpłynąć na jego wrażliwą stronę- uśmiecham się najmilej jak potrafię.

-To zupełnie jak ty.

Zszokowana wpatruję się w nią, zanim moje usta zamykają się całkowicie. Zupełnie jak ja? Moje myśli w tej chwili są całkowicie poplątane.

-Nie mogę się z tym raczej zgodzić- nerwowo kręcę się pod jej spojrzeniem.- To coś innego niż ty i Ethan. Ja zostałam porwana a wy się w sobie zakochaliście. My nie czujemy do siebie nic poza nienawiścią.

Czuję niemożliwe skrępowania wypowiadając te słowa. Nigdy nie oczekiwałam poruszenie tematu mnie i Justina. To było nieodpowiednie i obrzydliwe. Musiałabym całkowicie upaść na głowę zakochując się w takim typie człowieka. Poniżał mnie, bił. Tego nie można było wybaczyć a nie zanosiło się nawet na przeprosiny.

-Mów za siebie. Przecież możesz uciec, nikt cię tu nie trzyma.

Głośno przełykam gulę w moim gardle. Miała rację. Tylko czy ucieczka to było to samo co wolność? Byłam przecież przekonana, że jeżeli Justin dowiedziałby się o moim zniknięciu, poruszyłby całe niebo i ziemie byle tylko bym była dalej przy jego boku. Przerażało mnie to.

-Nigdy byś mi na to nie pozwoliła, Justin by cię zabił- próbuję patrzeć jej prosto w oczy, kiedy upijam łyk gorzkiego płynu.

-Czy to nie jest ciekawe, że nie skazał cię jeszcze na śmierć? Nie mogę zrozumieć jaki mamy z ciebie pożytek, swoją drogą nie jesteś przecież święta. Po tym wszystkim, co przez nas przeszłaś, potrafisz siedzieć ze mną przy jednym stole pijąc kawę. Jak bardzo to jest popierdolone, że wychodzisz i normalnie rozmawiasz z Justinem? Nie wzbudza to w tobie żadnej ciekawości? Obydwie dobrze wiemy, że nie przyszłyśmy tutaj tylko na zakupy. Nie musisz dłużej udawać, porostu mnie zapytaj.

Stella zakłada pojedynczy kosmyk włosów za ucho, dumna ze swojej wypowiedzi. Byłam pod wrażeniem tego jak wszystko rozpracowała, chociaż przecież nie afiszowałam się z tym aż tak bardzo. Zasadziła we mnie jednak ziarenko niepokoju, które czułam, że niedługo rozrośnie się coraz bardziej. Musiałam przyznać jej rację, a to samo w sobie wkurzało mnie niemiłosiernie. Czułam się jak marionetka, która robi dokładnie to, co ktoś inny pragnie.

Nie potrafiłam odpowiedzieć na jej pytania. To było popierdolone ale czułam się komfortowo w jego towarzystwie. Nie bałam się otoczenia dookoła mnie. Bałam się jego, pełnego dominacji i agresji. Pozwalało mi to koncentrować się tylko na badaniu jego zachowania i oczekiwania na najgorsze, zamiast obawiania się czy ktokolwiek inny nie będzie chciał mnie skrzywdzić. Wiedziałam, że jedyną osobą, która będzie miała prawo mnie skatować to Justin.

Dark Side || J.BWhere stories live. Discover now