grey | 9

525 128 19
                                    


"book of love,

dogoniłem dziś Ashtona, zanim zdążył mi zniknąć z pola widzenia i zaproponowałem wracanie razem. Wzruszył lekko ramionami i pokiwał głową, wlepiając wzrok w czubki butów.

Zawsze miał na sobie czarne ubrania, te długie, rozciągnięte swetry i obcisłe spodnie.

Zastanawiałem się, jak w nich wytrzymywał, w Sydney, kiedy kalendarz wskazywał środek lata. Miałem na sobie jedynie białą koszulkę z logo Blink 182 i krótkie, niebieskie spodenki, a i tak było mi nieco zbyt ciepło.

'Może zaczniemy te korepetycje z matmy? Moja mama chyba planuje jakąś kartkówkę' zaśmiałem się nerwowo. Wydawało mi się, że się spiął.

'Ta, możemy.'

Był obojętny, a przynajmniej takiego zgrywał.

'Tylko, ugh, to niegrzeczne, ale dzisiaj mama zaprosiła kilka nauczycielek do nas i to mogłoby być niezręczne, więc, czy moglibyśmy zacząć u ciebie?' nagiąłem lekko prawdę, poprawiając ramię plecaka i mierzwiąc grzywkę.

'Mhm, mieszkam tu.' Wskazał palcem na mały, zaniedbany budynek a ja uśmiechnąłem się słabo i pokiwałem głową.

'Pójdę po sok, czy coś.' Mruknął Ashton, rzucając plecak w kąt swojego małego pokoiku, który jak na pokój nastolatka był całkiem schludny. Uhm, właściwie znajdowało się tam tylko stare łóżko, a właściwie kanapa, mały stolik i szafa, ale pachniało dobrze i książki były poskładane w równe stosiki.

Pokiwałem głową i poczekałem chwilę, zanim upewniłem się, że nie wróci przez trochę czasu.

Podszedłem do jego szafy i przekopałem się przez ubrania, ale nie znalazłem niczego poza paczką papierosów i starym zeszytem. Nie miałem czasu na sprawdzanie tego, co znalazłem, więc po prostu wrzuciłem to sobie do torby. Ledwo zamknąłem drzwiczki, a on był spowrotem.

Nie byłem dobrym złodziejem, moje policzki paliły, miałem wrażenie, że wie co zrobiłem.

Ale nalał jedynie soku i uśmiechnął się lekko podając mi szklankę.

Wyciągnąłem książki do matmy i zacząłem mu tłumaczyć jakieś bzdury o ułamkach, kiedy pół godziny po tym poczułem potrzebę do łazienki.

Zarumieniłem się i zapytałem o nią Asha, a on tylko wskazał mi pomieszczenie na końcu korytarzyka.

Nawet nie chował żyletek. Po prostu leżały na umywalce, zużyte, zakrwawione.

Zmarszczyłem brwi i ostrożnie zabrałem je ze sobą.

'Zabieram je. Nie chcę, żebyś się krzywdził.' Starałem się hamować łzy, widząc jak patrzy na mnie przerażony i bezsilny.

'Przestań.

'Przestań co?'

'Przestań udawać, Luke.'

'Nie udaję'.

'Każdy zawsze udaje, a ja mam dość kłamstw. Przyznaj, że zapomnisz. Jak każdy kiedyś przestaniesz walczyć o mnie. Nic nie zdziałasz, nikt nic nie zdziała, więc po prostu pozwól mi dalej robić to, co może mi pomaga.'

Kiwnąłem głową. Nie był moim problemem."

- To największy błąd jaki mogłem kiedykolwiek popełnić. Po tym, co mi powiedziałeś, ja bez żadnej walki, zrobiłem właśnie to. Przestałem walczyć przed rozpoczęciem wojny. Pozostały po niej tylko popioły i proch, ale teraz jestem gotowy, chcę wygrać ten pojedynek. Nawet jeśli będę musiał go stoczyć z samym sobą. Tęsknię za tobą, Ashton. Potrzebuję Cię. Ale może to jakaś zemsta, nie było mnie dla ciebie kiedy ty potrzebowałeś mojej pomocy, nie ma ciebie dla mnie kiedy ja potrzebuję twojej obecności.

Luke uklęknął przed jego grobem i poprawił bukiet róż, które położył tam dziewięć dni temu.

Były uschnięte, ale on nie chciał ich wymieniać, nie mógł ich naprawić.

Był dokładnie taki sam jak one.

- To był dzień, w którym stałeś się moim problemem, najważniejszym i jedynym, który sprawiał, że chciałem życia i akceptowałem jego szarości.

book of love ; lashtonWhere stories live. Discover now