Epilog

6.9K 516 57
                                    

- Moja matka dzwoniła. - z westchnieniem padłam z powrotem na łóżko przyciągając do siebie Lili. Jej telefon obudził nas o szóstej, naprawdę chcieliśmy jeszcze spać.

- Co mówiła? - Harry oparł głowę na ręce.

- W zasadzie to nic ważnego. - zastanowiłam się na moment. - Pytała co tam u mnie i tyle.

Matka nadal nie pogodziła się z faktem, że mieszkałam z Harrym już dobre trzy miesiące. Byłam raz na kolacji u nich w domu, ale skończyło się to tak jak zawsze. Moją kłótnią z matką, ojciec nic nie powiedział. A powodem tego był fakt, że jeszcze nic nie powiedział matce o rzekomej zdradzie. Jednak nie chciałam całkowicie się od nich odseparować. Dzwoniłam kilka razy w miesiącu, ona też to robiła. Rozmawiałyśmy, ale jej tematy nigdy nie spadały na Lili czy Harrego.

- Standardowo. - mrukną wwalając się na nas. Lili zapiszczała chcąc go zepchnąć, ale poskutkowało to tylko tym, że jeszcze bardziej zaczęła się śmiać, gdy nawet nie drgnął. Wplątałam palce w jego włosy przytulając jednocześnie policzek do czółka Lili. - Mam nadzieję, że jesteście już spakowane.

- Na co? - Lili zadarła główkę.

- Wyjeżdżamy na weekend. I tak nie zrozumiesz.

Trzepnęłam go w ramię.

Wstaliśmy jakiś czas później. Mała marudziła z jedzeniem, co było dziwne, bo dawno tego nie robiła. Jednak dzisiaj to było zmartwienie Harrego, bo ja postanowiłam wziąć kąpiel. Od raz przebrałam się w ubrania, które przygotowane były do wyjścia i spięłam włosy. Kiedy weszłam do kuchni panował tak istny chaos. Miseczka z kaszką Lili leżała na płytkach wraz ze sztućcami. Sama ona siedziała obrócona tyłem do stołu, pokazując, że się fochnęła, a Harry jak gdyby nigdy nic jadł sobie kanapkę.

- Co tu się działo? - szepnęłam zakładając włosy za ucho.

- Nic. - Lili podciągnęła głośno nosem.
Płakała.

- Harry? - spojrzałam na niego surowo, a ten wzruszył ramionami.

- Myśli, że zrzucając różne rzeczy pokaże, że tu rządzi.

Westchnęłam siadając obok małej na krześle. Dotknęłam jej kolana, by jakoś na mnie zareagowała, ale nie zrobiła nic.
Czyli standardowy dziań w naszym życiu.

- Idź weź prysznic, ja się tym zajmę. - westchnęłam. Skinął głową udając się do łazienki.

- Lili. - chwyciłam ją za rączkę, ale wyrwała się. - Skarbie nie płacz. - kucnęłam przed nią.

- Nie pacę. - mamrotała wycierając swoje policzki.

- Chcesz się przytulić?

Chwilę się wahała.

- Tak.

Uśmiechnęłam się lekko biorąc ją na ręce. I wtedy nie wytrzymała. Płakała jak nigdy w moją szyję mówiąc coś cicho sama do siebie. A może do mnie, tylko jej nie rozumiałam? Lili miała czasami dziwne humorki, najpierw śmiała się razem z nami, a chwilę później płakała jakby ktoś ją zbił. Miałam nadzieję, że ta marudność jej przejdzie.

- Już dobrze? - potarłam jej plecy kiedy popatrzyła na mnie. Skinęła głową. - Dlaczego nie chcesz jeść?

- Bo nie lubie.

Harry zrobił jej cytrynową kaszkę z rodzynkami. Ona nienawidzi cytryn i rodzynek. Westchnęłam na fakt, że jest jego siostrą, a wie o niej tyle co kot napłakał.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 12, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now