Nie wiedziałam czy powinnam wyjść z pokoju, czy po prostu zostać i dalej pogrążać się w lenistwie. Jednak chodziło mi o to, że nie chciałam już dzisiaj widzieć ojca. Za to co powiedział i jaki ból mi tym sprawił. I co ja miałam niby teraz zrobić? Co miałam powiedzieć Harremu gdy zadzwoni? Teraz zranię go jeszcze bardziej niż, gdybym wcale nie próbowała mu jakoś pomóc. Bo na pewno miał nadzieję.
Z westchnieniem przewróciłam się na bok czekając na mamę. W prawdzie zostało mi jeszcze kilka, bitych godzin bo coś jej się przedłużyło, ale co innego miałam do roboty? Chciałam nawet po plewić w kwiatowym ogródku mamy i już nawet zaczęłam ubierać sweter, gdy w pewnym momencie usłyszałam głos ojca:- Rachelle nie schodź na dół, przyjechała do mnie ważna osoba na spotkanie.
Zaprzestałam swojej czynności. Zagryzłam odruchowo wargę nie wiedząc co robić. Z westchnieniem usiadłam na łóżku wsłuchując się w kroki i odgłos zamykania drzwi. Po dłuższej chwili nie zarejestrowałam żadnych rozmów. Czyli, że musieli wyjść, albo byli w gabinecie.
Ostrożnie otworzyłam drzwi od pokoju i po cichu zbiegłam na dół. Chwyciłam rękawiczki i wyszłam na podwórko. Wzięłam głębszy oddech świeżego powietrza i założyłam żółte rękawiczki w kaczuszki. Nie miałam pojęcia gdzie mama je kupuje. Kucnęłam zaczynając wyrywać malutkie chwasty tuż obok łodygi kwiatka.
- Rachelle.
Ze zmarszczką między brwiami podniosłam głowę napotykając przyjazne spojrzenie sąsiadki. Jednak to ona na kablowała na mnie, kiedy wyszłam z Harrym. Dlatego teraz byłam ostrożna.
- Dzień dobry, jak się pani ma? - z grzeczności podeszłam do niej bliżej, a ta oparła się o ogrodzenie.
- A dobrze, moje ciśnienie jest trochę niskie, ale to przez tą pogodę. A u ciebie? Jak studia?
- Dobrze. - powtórzyłam po niej. - Nie są aż tak straszne jak mi obrazowali.
W prawdzie nauka nie była dla mnie straszna, ale te problemy poza nią, dajmy na to Harry, Louis i Nadia. Westchnęłam jedynie.
- To wspaniale, że dobrze sobie radzisz. - zatrzymała się na chwilę, spuściła wzrok na swoją rękę, a później podniosła go na mnie. - A jak tam Harry?
Wielka gula uformowała się w moim gardle i osiadła na płucach.
- A dlaczego pani pyta?
Ta baba była plotą, nie miałam pojęcia czy wie o zakończeniu mojej szkoły i tym co tam się stało, ale nie chciałam jej nic mówić, bo znowu zaczną się niestworzone historie.- Tak po prostu, przychodził do ciebie jak straciłaś pamięć więc myślę, że musieliście się widywać na studiach.
Tak bardzo nie lubiłam jej wścibskości.
- Poza tym... chyba wiesz o jego rodzicach.
Serce mnie ścisło na te słowa.
- I ponoć jest jakieś zamieszanie w sprawie jego siostry. On może robić co chce, bo jest pełnoletni, a ona ma zaledwie dwa latka.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - skłamałam poprawiając rękawiczkę.
- Nie? - była nieźle zdziwiona, wiedziałam, że chciała się czegoś więcej ode mnie dowiedzieć, by później gadać. Yhym, na pewno.
- Nie.
- Na pewno nic nie wiesz? Nic ci nie mówił? - ona naprawdę przesadzała.
Trzymałam swoje nerwy na wodzy.
- Ja nie interesuję się czyimś życiem. - jej twarz lekko poczerwieniała na moje słowa. Dałam jej jasną aluzję, że powinna zastanowić się nad swoimi czynami. - Przepraszam, ale chciałabym to skończyć. - mruknęłam wskazując głową na zaczętą pracę. Skinęła głową i biorąc swojego kota, ruszyła do domu.
Stara, wredna jędza.
Przykucnęłam znowu wyrywając niepotrzebne rośliny. Kiedy przenosiłam się na drugą stronę, przypomniałam sobie, że tata z rozkazu mamy, miał ustawić zraszacz. Sama to zrobiłam, bo zapewne zapomniał, w dodatku to jego spotykanie. Odruchowo popatrzyłam na dom Harrego i załkałam w duchu.
Nawet się nie spostrzegłam, kiedy skończyłam swoją pracę. Na moim zegarku była godzina 15:20, więc mama miała być za godzinę, może krócej. Wysypałam trawę do odpowiedniego worka i ustawiłam go obok kosza na śmieci. Rękawiczki też do niego powędrowały i wróciłam do domu. Po cichu umyłam ręce i wzdrygnęłam się kiedy zabrzęczał telefon stacjonarny. Nienawidziłam tego dźwięku, ale wszystkie pozostałe były za głośne.
Odebrałam.
- Hej mamo, co tam? - oparłam się o szafki.
- Nic skarbie, jest tata obok ciebie?
- Nie, w gabinecie.
- To daj mi go, muszę mu coś przekazać. - była uradowana. Ze zmarszczką między brwiami ruszyłam do drzwi gabinetu.
- Poczekaj chwilę. - mruknęłam jeszcze chwytając za klamkę. Nie siliłam się z pukaniem, a jednak powinnam.
Nawet nie miałam pojęcia kiedy telefon wypadł mi z dłoni robiąc ogromny huk. Kobieta siedząca na ojcu od razu zeskoczyła z niego na szybko ubierając swoją bluzkę leżącą na podłodze. On sam nie miał na sobie koszuli, a kiedy docierało do mnie co tak naprawdę miało się tu wydarzyć po prostu skręcało mnie w żołądku. Telefon pikał, bo zapewne został uszkodzony, a połączenie zerwane.
- To nie tak jak myślisz. - powiedział zachrypniętym głosem. Był przestraszony, ciekawe i rzadkie zjawisko.
- A niby jak? - drżałam.
Przełkną ślinę i wstał. Dobrze wiedziałam, że nie wie co ma robić.
- My tylko...
- To ja już pójdę. - blond piękność wyminęła mnie w drzwiach i szybko wybiegła z domu.
Cisza była napięta. Patrzyłam na niego natarczywie, a on od czasu do czasu przeczesywał swoje włosy w zdenerwowaniu. Nie miał pojęcia, że ich nakryję.
- Błagam nie mów mamie, to był tylko jeden raz. Więcej się nie powtórzy. - w końcu na mnie popatrzył. Jego spojrzenie było dzikie.
Hmm, on mnie błagał.
Gdybym była wredna, przypomniałabym mu naszą rozmowę wcześniej. Jak nakrzyczał na mnie gdy poprosiłam go o pomoc, w sprawie Harrego i... zaraz zaraz.Wiedziałam, że to podłe z mojej strony, ale i tak nie powiedziałabym o niczym matce. Kochała go na zabój, a że on postanowił ją zdradzić, do czego chyba jednak zbytnio nie doszło, to już inna sprawa. Kochałam ich oboje, a rozwodu bym nie zniosła.
Jednak to co przed chwilą zobaczyłam wyryje się w mojej pamięci na zawsze. Do mojego mózgu dopiero docierało to wszystko.
- Będę milczała jak grób, pod jednym warunkiem.
Nadal drżałam, a kiedy na mnie spojrzał, wiedział o co mi chodzi.
YOU ARE READING
Tremor (third book) H.S✅
FanfictionCzy chciałbym zbyt wiele żeby nie być sam? Czarne i białe to nie tylko ja. Idę po swoje, bo to nie wstyd gonić marzenia przebijając głową nieba błękit. Zaraz przyjdzie noc po nas. Zaraz upłynie czas, takie same masz sny ty i ja - nie chcę wiele, ch...