》- 10

4.4K 356 18
                                    

Nie wiedziałam czy powinnam wyjść z pokoju, czy po prostu zostać i dalej pogrążać się w lenistwie. Jednak chodziło mi o to, że nie chciałam już dzisiaj widzieć ojca. Za to co powiedział i jaki ból mi tym sprawił. I co ja miałam niby teraz zrobić? Co miałam powiedzieć Harremu gdy zadzwoni? Teraz zranię go jeszcze bardziej niż, gdybym wcale nie próbowała mu jakoś pomóc. Bo na pewno miał nadzieję. 
Z westchnieniem przewróciłam się na bok czekając na mamę. W prawdzie zostało mi jeszcze kilka, bitych godzin bo coś jej się przedłużyło, ale co innego miałam do roboty? Chciałam nawet po plewić w kwiatowym ogródku mamy i już nawet zaczęłam ubierać sweter, gdy w pewnym momencie usłyszałam głos ojca:

- Rachelle nie schodź na dół, przyjechała do mnie ważna osoba na spotkanie. 

Zaprzestałam swojej czynności. Zagryzłam odruchowo wargę nie wiedząc co robić. Z westchnieniem usiadłam na łóżku wsłuchując się w kroki i odgłos zamykania drzwi. Po dłuższej chwili nie zarejestrowałam żadnych rozmów. Czyli, że musieli wyjść, albo byli w gabinecie. 

Ostrożnie otworzyłam drzwi od pokoju i po cichu zbiegłam na dół. Chwyciłam rękawiczki i wyszłam na podwórko. Wzięłam głębszy oddech świeżego powietrza i założyłam żółte rękawiczki w kaczuszki. Nie miałam pojęcia gdzie mama je kupuje. Kucnęłam zaczynając wyrywać malutkie chwasty tuż obok łodygi kwiatka.

- Rachelle.

Ze zmarszczką między brwiami podniosłam głowę napotykając przyjazne spojrzenie sąsiadki. Jednak to ona na kablowała na mnie, kiedy wyszłam z Harrym. Dlatego teraz byłam ostrożna. 

- Dzień dobry, jak się pani ma? - z grzeczności podeszłam do niej bliżej, a ta oparła się o ogrodzenie. 

- A dobrze, moje ciśnienie jest trochę niskie, ale to przez tą pogodę. A u ciebie? Jak studia?

- Dobrze. - powtórzyłam po niej. - Nie są aż tak straszne jak mi obrazowali.

W prawdzie nauka nie była dla mnie straszna, ale te problemy poza nią, dajmy na to Harry, Louis i Nadia. Westchnęłam jedynie.

- To wspaniale, że dobrze sobie radzisz. - zatrzymała się na chwilę, spuściła wzrok na swoją rękę, a później podniosła go na mnie. - A jak tam Harry?

Wielka gula uformowała się w moim gardle i osiadła na płucach. 

- A dlaczego pani pyta?
Ta baba była plotą, nie miałam pojęcia czy wie o zakończeniu mojej szkoły i tym co tam się stało, ale nie chciałam jej nic mówić, bo znowu zaczną się niestworzone historie.

- Tak po prostu, przychodził do ciebie jak straciłaś pamięć więc myślę, że musieliście się widywać na studiach.

Tak bardzo nie lubiłam jej wścibskości.

- Poza tym... chyba wiesz o jego rodzicach.

Serce mnie ścisło na te słowa.

- I ponoć jest jakieś zamieszanie w sprawie jego siostry. On może robić co chce, bo jest pełnoletni, a ona ma zaledwie dwa latka. 

- Nic mi o tym nie wiadomo. - skłamałam poprawiając rękawiczkę. 

- Nie? - była nieźle zdziwiona, wiedziałam, że chciała się czegoś więcej ode mnie dowiedzieć, by później gadać. Yhym, na pewno.

- Nie.

- Na pewno nic nie wiesz? Nic ci nie mówił? - ona naprawdę przesadzała.

Trzymałam swoje nerwy na wodzy.

- Ja nie interesuję się czyimś życiem. - jej twarz lekko poczerwieniała na moje słowa. Dałam jej jasną aluzję, że powinna zastanowić się nad swoimi czynami. - Przepraszam, ale chciałabym to skończyć. - mruknęłam wskazując głową na zaczętą pracę. Skinęła głową i biorąc swojego kota, ruszyła do domu.

Stara, wredna jędza.

Przykucnęłam znowu wyrywając niepotrzebne rośliny. Kiedy przenosiłam się na drugą stronę, przypomniałam sobie, że tata z rozkazu mamy, miał ustawić zraszacz. Sama to zrobiłam, bo zapewne zapomniał, w dodatku to jego spotykanie. Odruchowo popatrzyłam na dom Harrego i załkałam w duchu.

Nawet się nie spostrzegłam, kiedy skończyłam swoją pracę. Na moim zegarku była godzina 15:20, więc mama miała być za godzinę, może krócej. Wysypałam trawę do odpowiedniego worka i ustawiłam go obok kosza na śmieci. Rękawiczki też do niego powędrowały i wróciłam do domu. Po cichu umyłam ręce i wzdrygnęłam się kiedy zabrzęczał telefon stacjonarny. Nienawidziłam tego dźwięku, ale wszystkie pozostałe były za głośne. 

Odebrałam.

- Hej mamo, co tam? - oparłam się o szafki.

- Nic skarbie, jest tata obok ciebie?

- Nie, w gabinecie.

- To daj mi go, muszę mu coś przekazać. - była uradowana. Ze zmarszczką między brwiami ruszyłam do drzwi gabinetu.

- Poczekaj chwilę. - mruknęłam jeszcze chwytając za klamkę. Nie siliłam się z pukaniem, a jednak powinnam.

Nawet nie miałam pojęcia kiedy telefon wypadł mi z dłoni robiąc ogromny huk. Kobieta siedząca na ojcu od razu zeskoczyła z niego na szybko ubierając swoją bluzkę leżącą na podłodze. On sam nie miał na sobie koszuli, a kiedy docierało do mnie co tak naprawdę miało się tu wydarzyć po prostu skręcało mnie w żołądku. Telefon pikał, bo zapewne został uszkodzony, a połączenie zerwane.

- To nie tak jak myślisz. - powiedział zachrypniętym głosem. Był przestraszony, ciekawe i rzadkie zjawisko.

- A niby jak? - drżałam.

Przełkną ślinę i wstał. Dobrze wiedziałam, że nie wie co ma robić. 

- My tylko...

- To ja już pójdę. - blond piękność wyminęła mnie w drzwiach i szybko wybiegła z domu.

Cisza była napięta. Patrzyłam na niego natarczywie, a on od czasu do czasu przeczesywał swoje włosy w zdenerwowaniu. Nie miał pojęcia, że ich nakryję.

- Błagam nie mów mamie, to był tylko jeden raz. Więcej się nie powtórzy. - w końcu na mnie popatrzył. Jego spojrzenie było dzikie. 
Hmm, on mnie błagał.
Gdybym była wredna, przypomniałabym mu naszą rozmowę wcześniej. Jak nakrzyczał na mnie gdy poprosiłam go o pomoc, w sprawie Harrego i... zaraz zaraz. 

Wiedziałam, że to podłe z mojej strony, ale i tak nie powiedziałabym o niczym matce. Kochała go na zabój, a że on postanowił ją zdradzić, do czego chyba jednak zbytnio nie doszło, to już inna sprawa. Kochałam ich oboje, a rozwodu bym nie zniosła.

Jednak to co przed chwilą zobaczyłam wyryje się w mojej pamięci na zawsze. Do mojego mózgu dopiero docierało to wszystko.

- Będę milczała jak grób, pod jednym warunkiem. 

Nadal drżałam, a kiedy na mnie spojrzał, wiedział o co mi chodzi.


Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now