》- 18

4.6K 357 32
                                    

- Ale porozmawiaj ze mną - próbowałam zatrzymać Nadię, kiedy tak po prostu zapięła swoją torbę i ruszyła do drzwi. Chyba należały mi się jakieś wyjaśnienia, prawda?

- Nie mamy o czym?

- Jak to nie? - prychnęłam - Dlaczego do jasnej cholery nie dawałaś znaku życia?

- Bo tak mi się podobało.

Och.

- Poza tym i tak znalazłaś pocieszenie w ramionach Stylesa. Brawo dla Ciebie. -  złapałam ją za rączkę torby, nie dając dalej iść.

- Dlaczego wczoraj byłaś u niego w apartamencie?

Zamrugała kilkakrotnie próbując wyszarpać torbę. 

- Miałam do niego sprawę. Puszczaj.

- Nie, dopóki nie powiesz mi dlaczego się tak zachowujesz.

- Bo tak mi się podoba! Nie zrozumiałaś za pierwszym razem?

- Nadia - westchnęłam patrząc na nią bezradnie. Gdzie się podziała ta dziewczyna która chodziła ze mną do liceum? Słyszałam, ze studia zmieniają ludzi ale nigdy nie przypuszczałam ze aż tak, a już w szczególności że to spotka Nadie.

- Co? - warknęła zirytowana.  - Nadal nic nie kumasz? Nie chce się z tobą przyjaźnie.

Moje serce zakuło. Ona nie mogła tego powiedzieć.

- Ale dlaczego? - byłam zdesperowana. Nigdy nie śmiałam nawet myśleć ze takie coś może się stać. 

- Na serio chcesz wiedzieć? - podeszła do mnie bliżej.

- To przez Marka. To on tak na Ciebie działa.

- Nie, po prostu jesteś prymuską, której nikt nie lubi.

Zatkało mnie.

- Poza tym zrobiłaś mi coś czego ci nigdy nie wybaczę.

Oblał mnie zimny pot.

- Co? Nadia o czym ty mówisz?

Nie odpowiedziała nic. Zmierzyła mnie jedynie wzrokiem i ruszyła przed siebie.

*  *  *

Taksówkarz spojrzał jedynie na mnie w lusterku i odpalił samochód. Ruszyliśmy lecz nie miałam zbytnio czasu na przemyślanie swojego życia czy choćby zachowania Nadii bo już po kilku minutach byliśmy na miejscu. W trakcie podróży chciałam mu powiedzieć by jechał wolniej bo i tak jestem przed czasem. Nic jednak z moich ust nie wyszło dlatego teraz stałam przed Harrego apartamentem wciskając mocno rączki moje torby. Nie miałam pojęcia czy dobrze robię i ogarnęła mnie wątpliwości co do tego czy na pewno mnie przyjmie. Przecież tak od pica mógł powiedzieć żebym się do niego wprowadziła. Jednak nie było już odwrotu i chcąc nie chcąc musiałam wejść do jego mieszkania. Niepewnie otworzyłam drzwi kluczem i przekroczyła próg. 

 - Klófka! - Lili pobierał w moim kierunku wskakuje na ręce. Okej, bardzo miłe powitanie. 

-Ooo Rachelle - Harry wyszedł z łazienki zdziwiony moim widokiem. Zaprzestał wybierania swoich mokrych włosów. Jak zauważyłam brał kąpiel bo stał  samych bokserkach tak jak to miał w zwyczaju.

-Twoja propozycja jest nadal aktualna? - mimowolnie mój głos się złamał. Zmarszczył brwi zaniepokojony.

-Jaka pro - uciął spostrzegając moja torbę. Milczał chwilę, zapewne zastanawiając się czy aby na pewno chodzi nam o to samo. A ja jak zwykła idiotka się rozpłakałam. Naprawdę próbowałam to powstrzymać, jednak to wszystko stawało się dla mnie takie obce i dziwne. Nadia tak po prostu zrezygnowała ze mnie, a przecież łączyła nas jakaś więź, tak? Zraniła mnie tak po prostu odchodząc i mówiąc słowa, które były dla mnie szokiem.

Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now