- Ale porozmawiaj ze mną - próbowałam zatrzymać Nadię, kiedy tak po prostu zapięła swoją torbę i ruszyła do drzwi. Chyba należały mi się jakieś wyjaśnienia, prawda?
- Nie mamy o czym?
- Jak to nie? - prychnęłam - Dlaczego do jasnej cholery nie dawałaś znaku życia?
- Bo tak mi się podobało.
Och.
- Poza tym i tak znalazłaś pocieszenie w ramionach Stylesa. Brawo dla Ciebie. - złapałam ją za rączkę torby, nie dając dalej iść.
- Dlaczego wczoraj byłaś u niego w apartamencie?
Zamrugała kilkakrotnie próbując wyszarpać torbę.
- Miałam do niego sprawę. Puszczaj.
- Nie, dopóki nie powiesz mi dlaczego się tak zachowujesz.
- Bo tak mi się podoba! Nie zrozumiałaś za pierwszym razem?
- Nadia - westchnęłam patrząc na nią bezradnie. Gdzie się podziała ta dziewczyna która chodziła ze mną do liceum? Słyszałam, ze studia zmieniają ludzi ale nigdy nie przypuszczałam ze aż tak, a już w szczególności że to spotka Nadie.
- Co? - warknęła zirytowana. - Nadal nic nie kumasz? Nie chce się z tobą przyjaźnie.
Moje serce zakuło. Ona nie mogła tego powiedzieć.
- Ale dlaczego? - byłam zdesperowana. Nigdy nie śmiałam nawet myśleć ze takie coś może się stać.
- Na serio chcesz wiedzieć? - podeszła do mnie bliżej.
- To przez Marka. To on tak na Ciebie działa.
- Nie, po prostu jesteś prymuską, której nikt nie lubi.
Zatkało mnie.
- Poza tym zrobiłaś mi coś czego ci nigdy nie wybaczę.
Oblał mnie zimny pot.
- Co? Nadia o czym ty mówisz?
Nie odpowiedziała nic. Zmierzyła mnie jedynie wzrokiem i ruszyła przed siebie.
* * *
Taksówkarz spojrzał jedynie na mnie w lusterku i odpalił samochód. Ruszyliśmy lecz nie miałam zbytnio czasu na przemyślanie swojego życia czy choćby zachowania Nadii bo już po kilku minutach byliśmy na miejscu. W trakcie podróży chciałam mu powiedzieć by jechał wolniej bo i tak jestem przed czasem. Nic jednak z moich ust nie wyszło dlatego teraz stałam przed Harrego apartamentem wciskając mocno rączki moje torby. Nie miałam pojęcia czy dobrze robię i ogarnęła mnie wątpliwości co do tego czy na pewno mnie przyjmie. Przecież tak od pica mógł powiedzieć żebym się do niego wprowadziła. Jednak nie było już odwrotu i chcąc nie chcąc musiałam wejść do jego mieszkania. Niepewnie otworzyłam drzwi kluczem i przekroczyła próg.
- Klófka! - Lili pobierał w moim kierunku wskakuje na ręce. Okej, bardzo miłe powitanie.
-Ooo Rachelle - Harry wyszedł z łazienki zdziwiony moim widokiem. Zaprzestał wybierania swoich mokrych włosów. Jak zauważyłam brał kąpiel bo stał samych bokserkach tak jak to miał w zwyczaju.
-Twoja propozycja jest nadal aktualna? - mimowolnie mój głos się złamał. Zmarszczył brwi zaniepokojony.
-Jaka pro - uciął spostrzegając moja torbę. Milczał chwilę, zapewne zastanawiając się czy aby na pewno chodzi nam o to samo. A ja jak zwykła idiotka się rozpłakałam. Naprawdę próbowałam to powstrzymać, jednak to wszystko stawało się dla mnie takie obce i dziwne. Nadia tak po prostu zrezygnowała ze mnie, a przecież łączyła nas jakaś więź, tak? Zraniła mnie tak po prostu odchodząc i mówiąc słowa, które były dla mnie szokiem.
YOU ARE READING
Tremor (third book) H.S✅
FanfictionCzy chciałbym zbyt wiele żeby nie być sam? Czarne i białe to nie tylko ja. Idę po swoje, bo to nie wstyd gonić marzenia przebijając głową nieba błękit. Zaraz przyjdzie noc po nas. Zaraz upłynie czas, takie same masz sny ty i ja - nie chcę wiele, ch...