< Tydzień później >
- Gdzie jedziesz na wakacje? - pyta Olga kiedy siedzimy i pomijamy kawę. Tęskniłam za moim dawnym zwyczajem, ale mając te problemy, z którymi borykałam się jakiś czas temu nie miałam nawet ochoty o tym myśleć.
- Sama nie wiem - wzdycham wzruszając ramionami. Rodzice wspominali niedawno o Hiszpanii, ale teraz, kiedy pomyślałam nad tym głębiej to, z kim Harry zostawimy Lili, kiedy szedłby do pracy? Odruchowo spojrzałam na zegarek na nadgarstku. Miałam jeszcze chwilkę zanim pojadę do Harrego.
- Ja z tatą do Szwajcarii. - zamyśliła się na chwilę. Zmarszczyła brwi obrysowując kontur filiżanki. Mogę się Ciebie coś zapytać? - podniosła na mnie wzrok.
Dlaczego ogarnął mnie strach?
Wzięła oddech.
- Co jest między tobą a Harrym? Znaczy nie żebym była wścibska czy coś, po prostu jesteśmy bliskie sobie, prawda? Chciałabym wiedzieć. - była zakłopotana.
Przekonałam ślinę. Spodziewałam się tego pytania, ale niekoniecznie od niej.
- Przyjaźnimy się.
-Tylko?
- A oczekiwałaś czegoś więcej?
- No chyba tak. - nerwowo podrapała się po nosie - Nocujesz u niego. Nie mam nic przeciwko, znam Harrego i cieszyłabym się gdyby między wami było coś więcej.
Och. Nie spodziewałam się tego.
- W dodatku tak wspaniałe opiekujesz się jego siostrą - uśmiechnęła się - Naprawdę gdybyście byli razem wyszedłby na prostą.
- Co masz na myśli? - moje serce dudniło.
- Harry czasami ma problemy ze złością. Chodzi zamyślony i wściekły, a kiedy mówię mu część po prostu mnie olewa.
Nie wiedziałam.
- Naprawdę? - uniosłam brwi.
- Proszę porozmawiaj z nim. Nie wiem czy do innych też ma taki problem, ale kiedy wpada do nas do akademika traktuje mnie jak powietrze. To trochę głupie bo z Louisem są najlepszymi przyjaciółmi.
Wpada do nich do akademika?
- A Louis to dla Ciebie...
- Chłopak. - uśmiechnęła się. - Jesteśmy razem od niedawna.
Wielka gula uformowala się w moim gardle. Jak można godzić z Louisem?
- Chyba powinnam już iść. Muszę zająć się małą. - wstałam dopijając do końca kawę.
- Zobaczymy się jutro?
- Jasne.
Na zewnątrz było gorąco. Wypuściłam powietrze ściągając z siebie marynarkę. To idiotyczne ale od pewnego czasu w ogóle nie mam kontaktu z Nadią. Nie dawała znaku życia ale przestałam się tym przejmować. Mnie miała w dupie. Z tego co powiedziała mi Olga od tygodnia smażyła się nas morzem i gdzieś teraz ma przyjechać.
Przywitała się z Simonem. Moim stałym taksówkarzem. Wiedział gdzie mnie zawieźdź, a kiedy byłam już na miejscu podziękowała i zapłaciłam. Recepcjonistka tylko do mnie skinęła. Byłam tutaj codziennie, wiedziała do kogo idę. Otworzyłam drzwi kluczem od Harrego i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sam on biegający za Lili, która zabrała mu koszule.
Och. Był jedynie w bokserkach.
- Nie wiem czy przyszłam o dobrej porze. - dałam o sobie znać. Popatrzyli na mnie w tym samym czasie. Nagle Lili zapiszczała i popędziła w moja stronę zostawiając własność Harrego. Wzięłam ją na ręce zamykając tyłkiem drzwi.
- Ratuj. - sapała jak pies. Popatrzyłam na Harrego z uniesionymi brwiami.
- No bo zabrała mi koszulę. - mrukną jak dziecko i po podciągnięciu bokserek wyżej wszedł do salonu. Nie wiedziałam czy zrobił to specjalnie, ale po ściągnięciu butów ruszyłam za nim. Zostawiłam tam torbę nie patrząc jak się przebiera. W sensie ubiera, bo zakładał spodnie i górną część garderoby.
- Nie jesteś spóźniony?
Spojrzał na mnie zapinając guziki.
- Nie, mam jeszcze dziesięć minut.
Niewiele.
- Zdążysz?
- Tak Rachelle, zdążę.
Skinęłam głową na jego niemiły ton i razem z Lili patrzyłyśmy jak ubiera marynarkę i buty.
- Będę tak jak zawsze, po dziesiątej. - i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam na drzwi i z pewnością patrzyłabym dalej, gdyby nie Lili klepiąca mnie po policzkach.
Dlaczego był taki wkurzony?
* * *
- Klólewna i klól zyli długo i scenśliwie. - Lili przybliżyła do siebie lalkę Kena i Barbie do pocałunku. Zaczęła ciamkać kiedy nakierowała ich usta na siebie. Prychnęłam cicho, a kąciki moim ust się podniosły. - Kooooniec. - ręce mi opadły, kiedy po prostu kopnęła w zamek, który tak się namęczyłam by zbudować. - Blebleblebleble. - 'zakopała' lalki pod klockami. Patrzyłam na nią innym spojrzeniem i zastanawiałam się co ogląda, w ogóle na co pozwala jej Harry?
Z westchnieniem zaczęłam zbierać klocki do pojemnika i ku mojemu zdziwieniu pomogła mi. W pewnym momencie się zatrzymała podnosząc moją dłoń bliżej swoich oczu.
- Ładne. - szepnęła wyginając mojego hybrydowego paznokcia.
Uśmiechnęłam się lekko patrząc na zegarek. 21:30.
- Pomaluję ci paznokcie na taki kolor, chcesz? - zapytałam jak gdyby nigdy nic. Od razu pokiwała głową. - Ale jak ładnie umyjesz ząbki i położysz się spać.
Chwilę się zastanawiała patrząc na mnie zafascynowana. W ogóle patrzyła na moje usta. To trochę niezręczne.
- Nie. Telas.
- Ale jak umyjesz ząbki, a po pomalowaniu paznokci położysz się spać, okej?
- Okej. - zaklaskała.
No i wylądowałyśmy w łazience. Lili do lusterka myła ząbki, a ja pilnowałam, by nie spada z podwyższenia. W pewnym momencie zawibrował mój telefon. Ze zmarszczką między brwiami wyciągnęłam go i przyłożyłam do ucha.
- Tak Harry?
- Rachelle zamknij drzwi i ich nie otwieraj.
Skręciło mnie w żołądku.- Co? Dlaczego?
- Dostałem telefon z recepcji, że twoja kochana przyjaciółka z dwoma kumplami próbuje się do ciebie dostać.
Lili wypłukała usta i podałam jej papierowy ręcznik.
- Nadia? - uniosłam brwi. - Czego ona tutaj chce ode mnie?
- No właśnie. - westchną ciężko. - Prawdopodobnie jest na jakiś dragach. Będę za niedługo i porozmawiamy.
Skinęłam głową i rozłączyłam się. Jeśli zatrzymali ją przy recepcji to mało prawdopodobne, by ją dalej wpuścili. Jednak na wszelki wypadek z Lilką na rękach ruszyłam by zamknąć drzwi.
Nadia na jakichś prochach? Tego się nie spodziewałam.
YOU ARE READING
Tremor (third book) H.S✅
FanfictionCzy chciałbym zbyt wiele żeby nie być sam? Czarne i białe to nie tylko ja. Idę po swoje, bo to nie wstyd gonić marzenia przebijając głową nieba błękit. Zaraz przyjdzie noc po nas. Zaraz upłynie czas, takie same masz sny ty i ja - nie chcę wiele, ch...