》- 15

4.6K 374 23
                                    

< Tydzień później >

- Gdzie jedziesz na wakacje? - pyta Olga kiedy siedzimy i pomijamy kawę. Tęskniłam za moim dawnym zwyczajem, ale mając te problemy, z którymi borykałam się jakiś czas temu nie miałam nawet ochoty o tym myśleć.

- Sama nie wiem - wzdycham wzruszając ramionami. Rodzice wspominali niedawno o Hiszpanii, ale teraz, kiedy pomyślałam nad tym głębiej to, z kim Harry zostawimy Lili, kiedy szedłby do pracy? Odruchowo spojrzałam na zegarek na nadgarstku. Miałam jeszcze chwilkę zanim pojadę do Harrego.

- Ja z tatą do Szwajcarii. - zamyśliła się na chwilę. Zmarszczyła brwi obrysowując kontur filiżanki.  Mogę się Ciebie coś zapytać? - podniosła na mnie wzrok.

Dlaczego ogarnął mnie strach?

Wzięła oddech.

- Co jest między tobą a Harrym? Znaczy nie żebym była wścibska czy coś, po prostu jesteśmy bliskie sobie, prawda? Chciałabym wiedzieć. - była zakłopotana.

Przekonałam ślinę. Spodziewałam się tego pytania, ale niekoniecznie od niej.

- Przyjaźnimy się.

-Tylko?

- A oczekiwałaś czegoś więcej?

- No chyba tak. - nerwowo podrapała się po nosie - Nocujesz u niego. Nie mam nic przeciwko, znam Harrego i cieszyłabym się gdyby między wami było coś więcej.

Och. Nie spodziewałam  się tego.

- W dodatku tak wspaniałe opiekujesz się jego siostrą - uśmiechnęła się - Naprawdę gdybyście byli razem wyszedłby na prostą.

- Co masz na myśli? - moje serce dudniło.

- Harry czasami ma problemy ze złością. Chodzi zamyślony i wściekły, a kiedy mówię mu część po prostu mnie olewa.

Nie wiedziałam.

- Naprawdę? - uniosłam brwi. 

- Proszę porozmawiaj z nim. Nie wiem czy do innych też ma taki problem, ale kiedy wpada do nas do akademika traktuje mnie jak powietrze. To trochę głupie bo z Louisem są najlepszymi przyjaciółmi.

Wpada do nich do akademika?

- A Louis to dla Ciebie...

- Chłopak. - uśmiechnęła się. - Jesteśmy razem od niedawna.

Wielka gula uformowala się w moim gardle. Jak można godzić z Louisem?

- Chyba powinnam już iść. Muszę zająć się małą. - wstałam dopijając do końca kawę.

- Zobaczymy się jutro?

- Jasne.

Na zewnątrz było gorąco. Wypuściłam powietrze ściągając z siebie marynarkę. To idiotyczne ale od pewnego czasu w ogóle nie mam kontaktu z Nadią.  Nie dawała znaku życia ale przestałam się tym przejmować. Mnie miała w dupie. Z tego co powiedziała mi Olga od tygodnia smażyła się nas morzem i gdzieś teraz ma przyjechać. 

Przywitała się z Simonem. Moim stałym taksówkarzem. Wiedział gdzie mnie zawieźdź, a kiedy byłam już na miejscu podziękowała i zapłaciłam. Recepcjonistka tylko do mnie skinęła. Byłam tutaj codziennie, wiedziała do kogo idę. Otworzyłam drzwi kluczem od Harrego i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sam on biegający za Lili, która zabrała mu koszule. 

Och. Był jedynie w bokserkach.

- Nie wiem czy przyszłam o dobrej porze. - dałam o sobie znać. Popatrzyli  na mnie w tym samym czasie. Nagle Lili zapiszczała i popędziła w moja stronę zostawiając własność Harrego. Wzięłam ją na ręce zamykając tyłkiem drzwi. 

- Ratuj. - sapała jak pies. Popatrzyłam na Harrego z uniesionymi brwiami. 

- No bo zabrała mi koszulę. - mrukną jak dziecko i po podciągnięciu bokserek wyżej wszedł do salonu. Nie wiedziałam czy zrobił to specjalnie, ale po ściągnięciu butów ruszyłam za nim. Zostawiłam tam torbę nie patrząc jak się przebiera. W sensie ubiera, bo zakładał spodnie i górną część garderoby. 

- Nie jesteś spóźniony?

Spojrzał na mnie zapinając guziki.

- Nie, mam jeszcze dziesięć minut.

Niewiele.

- Zdążysz?

- Tak Rachelle, zdążę.

Skinęłam głową na jego niemiły ton i razem z Lili patrzyłyśmy jak ubiera marynarkę i buty.

- Będę tak jak zawsze, po dziesiątej. - i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam na drzwi i z pewnością patrzyłabym dalej, gdyby nie Lili klepiąca mnie po policzkach.

Dlaczego był taki wkurzony? 

*  *  *

- Klólewna i klól zyli długo i scenśliwie. - Lili przybliżyła do siebie lalkę Kena i Barbie do pocałunku. Zaczęła ciamkać kiedy nakierowała ich usta na siebie. Prychnęłam cicho, a kąciki moim ust się podniosły. - Kooooniec. - ręce mi opadły, kiedy po prostu kopnęła w zamek, który tak się namęczyłam by zbudować. - Blebleblebleble. - 'zakopała' lalki pod klockami. Patrzyłam na nią innym spojrzeniem i zastanawiałam się co ogląda, w ogóle na co pozwala jej Harry?

Z westchnieniem zaczęłam zbierać klocki do pojemnika i ku mojemu zdziwieniu pomogła mi. W pewnym momencie się zatrzymała podnosząc moją dłoń bliżej swoich oczu. 

- Ładne. - szepnęła wyginając mojego hybrydowego paznokcia. 

Uśmiechnęłam się lekko patrząc na zegarek. 21:30.

- Pomaluję ci paznokcie na taki  kolor, chcesz? - zapytałam jak gdyby nigdy nic. Od razu pokiwała głową. - Ale jak ładnie umyjesz ząbki i położysz się spać.

Chwilę się zastanawiała patrząc na mnie zafascynowana. W ogóle patrzyła na moje usta. To trochę niezręczne.

- Nie. Telas.

- Ale jak umyjesz ząbki, a po pomalowaniu paznokci położysz się spać, okej?

- Okej. - zaklaskała.

No i wylądowałyśmy w łazience. Lili do lusterka myła ząbki, a ja pilnowałam, by nie spada z podwyższenia. W pewnym momencie zawibrował mój telefon. Ze zmarszczką między brwiami wyciągnęłam go i przyłożyłam do ucha.

- Tak Harry?

- Rachelle zamknij drzwi i ich nie otwieraj. 
Skręciło mnie w żołądku.

- Co? Dlaczego?

- Dostałem telefon z recepcji, że twoja kochana przyjaciółka z dwoma kumplami próbuje się do ciebie dostać. 

Lili wypłukała usta i podałam jej papierowy ręcznik.

- Nadia? - uniosłam brwi. - Czego ona tutaj chce ode mnie?

- No właśnie. - westchną ciężko. - Prawdopodobnie jest na jakiś dragach. Będę za niedługo i porozmawiamy. 

Skinęłam głową i rozłączyłam się. Jeśli zatrzymali ją przy recepcji to mało prawdopodobne, by ją dalej wpuścili. Jednak na wszelki wypadek z Lilką na rękach ruszyłam by zamknąć drzwi.

Nadia na jakichś prochach? Tego się nie spodziewałam.


Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now