》- 23

4.5K 337 8
                                    

Harry wraca do domu przed dwunastą w nocy. Na moje szczęście Lili śpi w łóżku w sypialni, w której mam swoje rzeczy. Nie chciałam iść z nią do pokoju Stylesa, a teraz, kiedy czuję od niego wódkę cieszę się, że nie zastał nas u siebie w sypialni.

Nieudolnie ściąga buty, jednocześnie rzucając telefon i klucze na szafkę.

Jechał po pijanemu.
Przechodzi mnie dreszcz, ale chowam się bardziej za futrynę ściany, kiedy wyprostowuje się i ściąga... swoją koszulkę i wiesza ją na wieszaku dla kurtek... Harry aż tak bardzo zapił?
Dostaję odpowiedź, kiedy ledwo idzie. Jestem zdezorientowana, gdy zostawia na bielutkiej ścianie ślady jak mi się wydawało krwi. Och, tylko nie to.

- Rachelle? - jego ton jest donośny i od razu można poznać, że coś z nim nie tak. Zagryzam dolną wargę zastanawiając się co zrobić. - Rachelle? Śpisz już? - jeśli zaraz nie przestanie wydzierać się na cały apartament obudzi nie tylko Lili, ale też sąsiadów. Naprawdę nie mam ochoty go oglądać w takim stanie, ale muszę. - Tu jesteś. - zauważa mnie, gdy wychodzę zza ściany.

- Gdzie byłeś? - mój głos jest spokojny, jednak zatrzymuje się w połowie drogi do mnie. Przechyla się na wszystkie strony świata i uśmiecha głupkowato. Powiedziałam coś śmiesznego?

- Czuję się jakbyś była moją żoną.

Postanawiam zignorować szybsze bicie serca.

- Nie jestem nią, odpowiadaj jak pytam.

- Uuuu. - zatacza się bliżej mnie. - Władcza z ciebie kobieta. Lubię takie.

- Odsuń się. - odpycham jego dłonie, kiedy podchodzi do mnie. Zderzam się ze ścianą i nie jest to przyjemne. Harrego oddech cuchnie jakąś mieszanką alkoholów, ale najbardziej tą ohydną wódką. Czekam cierpliwie, aż założy mi ten cholerny kosmyk włosów i odejdzie ode mnie.

Jednak robi coś czego się nie spodziewałam. Zauważa walizkę sterczącą w kącie korytarza.

- Co to? - bełkocze chcąc iść w jej kierunku, ale zatrzymuję go. Patrzy na mnie dzikim spojrzeniem kładąc dłonie na moich pośladkach. Przełykam nerwowo ślinę czując ciepło rozlewające się tam gdzie mnie dotyka. Chciałabym się do niego zbliżyć tak jak on do mnie, ale nie potrafię. Na razie rzecz jasna.

- Moja torba.

- Wyprowadzasz się? - zmarszczka pomiędzy jego brwiami się pogłębia. Skinęłam lekko głową bojąc się jego reakcji. Przez jego twarz przechodzi sporo emocji i próbowałam się nie roześmiać z jego końcowej miny. Wyglądał jak dziecko, któremu zabrano lizaka. - Ale dlaczego?

- Wytłumaczę ci jutro, gdy wytrzeźwiejesz.

- Nie. - tu padł na kolana zaskakując mnie niemiłosiernie.

- Harry wstawaj. - niezręcznie założyłam kosmyk włosów za ucho. Poczułam się jakbym robiła mu krzywdę i to uczucie mi nie odpowiadało. Było okropne, a jego szczenięce oczy jeszcze gorsze. - Nie świruj, idź spać już późno.

- To chodź ze mną.

- Nie. - w gruncie rzeczy byłam zła, że wyszedł, a jeszcze gorzej było gdy wrócił nietrzeźwy.

- To cię nie puszczę.

Nim mogłam się spostrzec Harry przylegał już do mojego brzucha oplatając mnie w pasie ramionami. Skołowana i zdziwiona chciałam go jakoś odsunąć, ale po jego smutnym westchnieniu po prostu wtopiłam palce w jego loki.

- Nie chcę żebyś jechała. - mrukną chwilę później.
Ja też nie chciałam ich zostawiać na te kilka dni, ale musiałam.

- Szybko wrócę.

- Gówno prawda. - wzdrygnęłam się na jego ton. - Moi rodzice też tak mówili. I co, wrócili?
W gardle urosła mi wielka gula.

- Nie powinieneś brać takiego porównania.

- Straciłem dwie na trzy z osób, które były mi niezbędne. - zadarł swoją twarz do góry. - Została mi tylko Lili. Nie chcę stracić jeszcze ciebie.

- Nie stracisz. - powoli schylałam się do równi jego oczu, aż kucnęłam tak jak on. Było mi ciepło na sercu po jego słowach jak i czułam w kącikach oczu łzy, gdy wspominał o swoich rodzicach.

- Po prostu twoi starzy wyprowadzą się z Denver, zabiorą cię ze sobą i pojadą Bóg wie gdzie. Nie będę ryzykował.

Wdychałam zapach jego szamponu, kiedy tulił głowę w moją szyję tak jak Lili. Teraz jeszcze bardziej wyjazd okazywał się dla mnie głupią rzeczą i mocno zastanawiałam się, czy aby to był dobry pomysł. Jednak musiałam wyjaśnić kilka spraw.

- Gdzie byłeś? - ponowiłam cicho pytanie. Przechodziły mnie ciarki, kiedy rysował kółka na moich plecach.

- W jakimś pubie. - mrukną po chwili wysyłają wibracje w moją szyję.

- Po co? Dlaczego to zrobiłeś?

- Nie pamiętam. - czułam jak zmarszczył brwi. - Nie lubię jak wspominasz mi o moim błędzie. - wiedziałam o co mu chodziło, jednak milczałam. - Naprawdę nie wiem jak mam cię przepraszać.

- Już ci wybaczyłam, przepraszam, że ci to wypomniałam kolejny raz.

Wybaczyłam mu?
Westchnęłam godząc się z prawdą.
Już dawno.

- Łączyło cię coś kiedyś z Nadią? - wiedziałam, że to złe wykorzystywać jego stan, ale nigdy by mi nie odpowiedział na takie pytanie trzeźwy. Szybka zmiana tematu, nie ma co.

- Nie. - wzdrygnął się. - To ona miała do mnie jakiś problem, zawsze na mnie leciała.

Zrobiłaś mi coś czego ci nigdy nie wybaczę.

Zmarszczyłam brwi łącząc fakty. Czy to możliwe, by dalej się jej podobał? Dlatego kazała mi się od niego trzymać z daleka, a gdy już znalazłam się w takiej sytuacji, a nie innej zerwała ze mną kontakt? Innego logicznego wyjaśnienia nie mam.

Nagle telefon Harrego na komodzie zawibrował. Jękną przeciągle.

- Możesz odebrać. - spojrzał na mnie. Biło od niego gorąco. - To Samatha, powiedz, żeby spieprzała.

- Rozmawiasz z Samathą? - zamurowało mnie lekko, jak i zabolało. Od razu wstałam. Chciał zrobić to samo, ale wyszło, że musiałam mu pomagać.

- Nie. - mruknął przeciągle. - To ona do mnie pisze. Dostała szału na wieść, że mieszkamy razem.

Mieszkamy razem. Jak to ładnie brzmi.

Przez moją głowę przebiegł pewien pomysł. Bez zapowiedzi podeszłam do telefonu i odebrałam.

- Harry skarb...

- Przepraszam, ale Harry teraz nie może rozmawiać. - powiedziałam tak jak ona kiedyś do mnie. Już mogłam wyobrazić sobie jej minę.

---

Przepraszam za mieszankę czasu teraźniejszego z przeszłym w tym rozdziale. Po prostu nie chciało mi się poprawiać. Do niedzieli został 1 rozdział i epilog. Nie wiem jak to się stało, ale jeszcze na wakacjach byłam pewna że jest 26 rozdziałów ;_; okazało się, że się pomyliłam w numeracji i jest 25+epilog xD


Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now