Rozdział 15

1K 49 0
                                    

-Kochanie!!- krzyknął Al wchodząc do naszego mieszkania.- Rzuciłem uniwersytet!!
  Fajnie. Nie masz pracy, ja też nie. I właśnie mi przerwałeś jedzienie schabowego z czekoladą. Nigdy bym nie przypuszczała że razem tak dobrze smakują.
-Aha. Chcesz obiad?- spytałam.
-Tak, a co jest?- odpowiedział.
-Schabowy z ziemniakami, albo schabowy z czekoladą!! Nawet bie wiesz jak dobrze smakuje.
-Ahh... Nie chyba zjem z ziemniakami.- uśmiechnął się.
  Również się uśmiechnęłam. Nie dziwię się wogóle temu że mój mąż nie chce jeść schabowego z czekoladą...
-A co z pracą?- spytałam.
-Więc jak już powiedziałem, rzuciłem uniwersytet.
-I nie masz pracy!
-Mam, ponieważ dostałem, bardzo dobrze płatną pracę w wydawnictwie.- powiedział dumnie.
-Co?- zdziwiłam się.
-Po prostu stwierdziłem, że nie będę dłużej pracować na uniwersytecie za marne 2000€* i cały czas "pożyczał" od mamusi. No i akurat dostałem propozycję pracy w wydawnictwie i ją przyjąłem. Nie uwierzysz, że proponują na start trzy razy więcej!- powiedział podekscytowany.
-Ahh...- powiedziałam, nie zabardzo słuchając co do mnie mówił.- Więc co w związku z tym?
-Kupujemy dom!- krzyknął.
-Co?... Jak?... Gdzie?- spytałam.
-Dom, na kredyt, pod Rzymem.- odpowiedział.
-Ahh...- wróciłam do jedzenia schabowego.
  Kilka godzin później, czytaj jak zjedliśmy obiad i posprątaliśmy po nim, Al podał mi komputer na otwartej stronie internetowej.
-Kochanie, myślałem nad takim domem.- pokazał mi domek jednorodzinny z średniej wielkości działką.- Budowa zaczęła się dwa miesiące temu i ma być dom do oddania za trzy miesiące**. Akurat będziesz w siódmym miesiącu i zdążymy go wyremontować do narodzin dziecka...
-Ahh...- powtórzyłam po raz kolejny to słowo.- A są jakieś inne, no bo to osiedle się strasznie daleko...
-Kochanie to jest tylko 5 kilometrów od mojej pracy i 10 od centrum Rzymu. Niedaleko jest też park, supermarket i przystanek autobusowy...
-Aa...aal...aalle...Ale ja chce się uczyć! A uniwersytet jest po drugiej stronie Rzymu...- powiedziałam.
-Kochanie, ty zawsze będziesz mogła się uczyć. Naprawdę mówię ci że ta lokalizacja jest bardzo korzystna... Nawet mój stary kolega ze szkoły, kupił tam dom... Napewno zaprzyjaznisz się z jego żoną...- uśmiechnął się.
-A nie możemy zostać w tym mieszkaniu? Bardzo go lubię... Jest duże...
-Ale ma tylko jedną sypialnie!- przerwał mi.
-Ok.- powiedziałam.
-Co?
-No skoro uważasz że to jest dobra lokalizacja i wszystko jest takie super to mnie tam zawieź i pokaż...- zamyśliłam się.- Wiesz, chce zobaczyć na własne oczy jak wygląda ta okolica...- uśmiechnęłam się.
  Po chwili ubrani wyszliśmy z mieszkania i pojechaliśmy zobaczyć okolice wymarzonego domu Ala.***

* Nie wiem ile się zarabia, więc te wszystkie zarobki są moją wyobraznią.
** Nie mam zielonego pojęcia ile buduje się taki dom, więc uznałam że pięć miesięcy wystarczy...
*** Żadna taka dzielnica, ani osiedle nie istnieje... Ani dom w którym zamieszkaja...

  Na samym początku chcę przeprosić za jakiekolwiek błędy ortograficzne, interpunkcyjne i jakiekolwiek inne. No nie każdy jest idealny i nie robi żadnych błędów, więc jak się jakieś pojawią to po prostu nie zwracajcie na nie uwagi. Często też piszę po nocach i nie zwracam uwagi na jakieś drobne błędy. Jednak jeżeli wam przeszkadzają to postaram się ich nie robić :)
  Jak ktoś nie czytał komentarzy, to jedna osoba pytała dlaczego Eva jest przez "v", a nie przez "w". No więc po pierwsze Eva jest włoszką i we Włoszech jest właśnie taką wersja tego imienia. I po drugie w alfabecie włoskim nie ma liter "w", "k", "j".
  Teraz przez wakacje postaram się napisać dużo rozdziałów, więc na razie jest rozdział 15, mam pomysł na kolejny rozdział, więc jakoś to pójdzie...
  Bardzo dziękuję za 299 wyświetleń (27/7/15 2:36)... To mnie strasznie motywuje do dalszego pisania...
  Zapraszam do czytania nieco dziwnego opowiadania "Dear Darlin", oraz komentowania itd... :)
  Yellowflowersarecool <3

Nie! ✔ [EDYCJA]Where stories live. Discover now