Rozdział 16.

596 48 0
                                    

 Ross już siedział w salonie. Od jakiejś godziny był gotowy do wyjścia, jednak musiał czekać na (a) odpowiednią godzinę i (b) William'a. Ten drugi irytująco długo zmierzał do jego domu. Blondyn niecierpliwie przytupywał, próbując się opanować. Chciał ją zobaczyć, już. Nie mógł się uspokoić, uśmiechał się do siebie jak idiota, podrygiwał na kanapie i co jakiś czas oddychał ciężko. Znudziło mu się to i zaczął chodzić po domu. Już miał się napić wody, gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Pobiegł do przedpokoju i otworzył przybyszowi, na którego wygląd wybuchł śmiechem.

Will wlepił w niego rozżalone spojrzenie. Miał na sobie niebieską koszulę w kwiaty, czarne dżinsy i zielony krawat w różowe flamingi. Blondyn oparł się o próg i łapał powietrze wciąż się śmiejąc.

– Nie moja wina, że nie mam żadnych eleganckich ciuchów – jęczał czerwonowłosy.

– Jezus Maria... Ahahaha... No to masz szczęście, że przychodzisz do mnie, pożyczę ci coś.

– Dzięki, dzięki! – przeżywał wchodząc do domu. – Mam według ciebie kolejny dług... Kiedy ja to spłacę?

– Nie wiem. Paliłeś od wczoraj?

– Nope. Możesz niuchnąć – rzucił podchodząc bliżej, jednak blondyn odepchnął go.

– No to jeden dług spłacony. Chodźże, dam ci jakąś normalną koszulę.

Gdy niebieska koszula zmieniła się w białą postanowili w końcu wyjść. Ross szybko włożył buty i pośpieszał kuzyna, który uspokajał go i sam w to nie wierzył.

– Stary, wszystko gra? Dosłownie promieniejesz. I coś mi mówi, że nie jest to efekt mojego nowego outfit'u.

– Po prostu chcę już iść.

– No i nie śmieje ci się ryło na wizję spotkania z rodziną, prawda?

– Co się czepiasz? Po prostu chcę. Już. Iść. Więc rusz się!

– Stary, wyluzuj, bo ci żyłka pęknie. Ja jestem gotowy, to ty nas nie wypuszczasz.

– Wcale nie!

– Hmm. Stresujesz się... Będzie okay, nie zje cię.

– Pytała się mnie wczoraj, po czym poznać, że jest się zakochanym.

Ciebie?! – zdziwił się młodszy, a Ross posłał mu wkurzone spojrzenie. – Nie że coś, ale nie wydaje mi się, żebyś był w tym dobry...

– No wiem – westchnął.

– Wpadłeś po uszy, co? – zauważył Will, a blondyn przytaknął. – No to jej powiedz.

– Pogrzało cię? – warknął, wprawiając towarzysza w zdenerwowanie. – Nie mam pojęcia, co mogę powiedzieć. Sam zauważyłeś, że nie jestem w tym dobry. Nie chcę zostać odtrącony, a bardzo mi na niej zależy. Wolę się wstrzymać i nie wyjść na idiotę – tłumaczył, a kuzyn patrzył na niego z politowaniem. – Nie chcę jej stracić.

– W takim razie, casanovo, musisz wytrzymać cały dzień, od teraz, bo już jesteśmy.

Stanęli pod drzwiami i zadzwonili. Ktoś krzyknął w głębi domu, po czym drzwi i się otworzyły i ujrzeli w nich Stormie.

– Aaa! – pisnęła. Uśmiechnęli się, a ona ich objęła. – Obaj, przyszliście – zachwycała się. – Jacy eleganccy! – zlustrowała ich uważnym spojrzeniem. – Ross, ty się chyba opaliłeś.

Darkness Becomes Me - Raura [PL]Where stories live. Discover now