Rozdział 8.

652 60 2
                                    

  Po raz pierwszy od bardzo dawna Ross obudził się z myślą: "O luju, ale bym coś wszamał". Przetarł oczy i wstał z łóżka. Zszedł na dół, otworzył lodówkę. Wszystko widział zamazane, więc nachylił się nad zlewem i odkręcił zimną wodę. Pięć sekund później stał wyprostowany jak struna z mokrymi włosami. Nagle, rozbudzony jak nigdy, zdał sobie sprawę z tego, że potrafi robić tylko (a) omlety, ale nie bardzo je lubi, (b) tosty, ale nie ma tostera, oraz (c) kanapki, ale nie ma chleba. Żyć nie umierać!

Zjadł więc tego głupiego omleta z szynką, po czym wybrał się na pielgrzymkę do szafy, po jakieś ciuchy. Szukał dość długo, ale znalazł w końcu żółty (!) t-shirt. Był pognieciony jak cholera, więc następne kilka chwil spędził na prasowaniu. Później prawie zasnął w wannie, tak też można.

Gdy był już w miarę zdatny do życia, wróciły do niego myśli z wczoraj. Czerwony jak nigdy rozmyślał tak: "Zadzwonić, czy nie zadzwonić, o to jest pytanie! Gdy nie zadzwonię, przyjaźni tej szybki nastąpi koniec, gdy jednak zadzwonię, idiotę wielkiego z siebie zrobię".

Wrzasnął wkurzony: "CO MI TAM!", po czym wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Siedział chwilę, czekając. "Tutaj automatyczna sekretarka numeru blablablablablabla, po sygnale, nagraj wiadomość". Spróbował jeszcze raz, na nic. Zaklął, po czym napisał do niej esemesa:


"Hej, Laura, jeśli jeszcze nie zauważyłaś to próbuję się do ciebie dodzwonić!!!"

"Słuchaj, chcę cię przeprosić. Nie chciałem, żeby tak wyszło, bardzo mi na tobie zale..."

"BŁAGAM ODBIERZ, CHCĘ CIĘ TYLKO PRZEPROSIĆ!"

"Proszę, odbierz, naprawdę muszę z tobą pogadać..."


Te, oprócz podkreślonej (ta została wymazana, ponieważ mu się nie podobała), wysłał na jej skrzynkę, odpowiedzi jednak nie dostał. Pomyślał, gdzie byłby, gdyby był wkurzoną Laurą. Cóż, on pewnie w swoim domu. Ale Laura... Cóż, może u Rydel? Przecież one się tak przyjaźnią... "W sumie to co mi szkodzi..." pomyślał i wybrał numer siostry.

– Ross? O co chodzi? – spytała na wstępie.

– Jest może u ciebie Laura? – rzucił, jednocześnie szczotkując zęby.

– Nie...? A po co ci Laura?

– Nie ważne. A wiesz, gdzie może być?

– Czekaj, chcę wiedzieć, po co chcesz rozmawiać z Laurą!

– Pokłóciliśmy się, dobra? – warknął. – Chcę ją przeprosić, a ona nie odbiera. Wiesz może, gdzie jest?

– Nie, przykro mi. Ale wiesz, Riker i Rocky gdzieś wyszli, może oni ją widzieli. Zadzwoń do nich – poleciła, a on podziękował. – Mam nadzieję, że się pogodzicie.

– Ja też, dzięki – mruknął i się rozłączył. Wyszedł z łazienki i padł na krzesło przy biurku. Przeszukał kontakty i wybrał numer Rikera. Ten nie odbierał, więc blondyn spróbował raz jeszcze. I jeszcze dwa. Po chwili zrezygnował i zadzwonił do Rocky'ego.

– Ross? – spytał brat na wstępie.

– Tak, to ja. Wiesz moż...

– Słuchaj, ja serio cię przepraszam, nie chciałem cię wtedy wkurzyć w tej knajpie! Myślałem, że... no wiesz... będziesz się śmiał czy coś, inni się zawsze śmieją.

– Nie po to dzwonię, ale dobra, wybaczam.

– Przepraszam też za Rik'a, za to, że nie odbiera. Rozgrywa arcyważny turniej pinball'a na forsę z bandą jedenastolatków...

Darkness Becomes Me - Raura [PL]Where stories live. Discover now