》- 01

5.9K 406 16
                                    

Miną tydzień odkąd widziałam Harrego ostatni raz. Mimo wszystko próbowałam się z nim skontaktować i zapytać jak się czuje, ale nie odbierał. Nie dziwiłam mu się, jednak niepokoił mnie fakt, że nikt go zbytnio nie widział. Nie szlajał się  po mieście czy kampusie, ja wiem, że być może załatwia sprawy rodzinne, jednak mimo wszystko martwiłam się. 

- Rachelle. - Eryc pstrykał mi palcami przed oczami. Od razu oprzytomniałam. 

- Mówiłeś coś?

- Tak - zmarszczył brwi. - zamówiłem już ci coś, bo ty jak zwykle się zawieszasz. 
Zaśmiał się, a ja lekko wygięłam usta. Nie miałam humoru na żarty.

- Okej. 

Dziań mijał mi bardzo powoli. Wróciłam do akademika i od razu zabrałam się do uczenia do sesji. Naprawdę była bardzo ważna i nie chciałam zepsuć sobie faktu, że wszystkie poszły mi świetnie. Naprawdę lubiłam mój kierunek i z przyjemnością chodziłam na zajęcia, a o lekturach już nie wspominałam. Były świetne i musiałam jeszcze dopożyczyć więcej, bo wchłaniałam je jak gąbka wodę. 
W któryś momencie, kiedy pisałam ważne zdanie  w moim notatniku telefon zawibrował.  Spojrzałam na komodę odkładając ołówek. 

- Tak mamo? - przyłożyłam urządzenie do ucha otwierając kolejną książkę. 

Gdzie do cholery była Nadia?

- Hej kochanie, dzwonię, bo chciałam się tylko upewnić czy dobrze się czujesz. 

Dzwoniła codziennie. 
Pytała jak moja głowa i to naprawdę robiło irytujące.

- Dobrze mamo, gdyby się coś działo zadzwoniłbym do ciebie. - mruknęłam wywracając oczami. Za kilka miesięcy będę miała skończone 20 lat, a ona nadal będzie dzwonić i się pytać jak się czuję... Ja rozumiem, że można zadzwonić raz w miesiącu czy w tygodniu, by dowiedzieć się czegoś i porozmawia sobie, ale ona wydzwaniała do mnie codziennie, nie wspominając o smsach, na które musiałam odpisywać.

- Martwię się. 

- Ja wiem i to miłe, ale nie musisz codziennie do mnie dzwonić.

- Przeszkadza ci to?

Nie, no co ty.

- Nie, oczywiście, że nie. - oparłam plecy o ścianę. - Tylko to chyba dla ciebie uciążliwe.

Ile ja dawałam jej aluzji, a ona nadal nie łapała.

- Nawet nie żartuj Rachelle, cieszę się, że nic ci nie jest.

Powiedziała mi jeszcze, że bardzo by była szczęśliwa gdybym znowu na weekend wróciła do domu. Już miałam się pożegnać, ale do głowy wpadła mi pewna myśl. 

- Mamo, stało się coś z rodzicami Harrego? - jakież to były pobieżne słowa. - Bo słyszałam różne plotki, ale nie wnikałam. 
W gruncie rzeczy wiedziałam to od Harrego, jednak więcej o tym nie rozmawialiśmy, bo po prostu nie odbierał ode mnie telefonów. Poza nim nikt nic nie wiedział. Chociaż w sumie może Louis...

Mama odchrząknęła i już wtedy wszytko było dla mnie jasne. 

- Oni... mieli wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Całe nasze miasteczko pogrążone jest w żałobie. 

Żal mi Harrego, gdy tylko przyjedzie do Denver ludzie będą patrzyli ze współczuciem. W to jest w tym wszystkim najgorsze bo i tak nic nie da.

- Wiedziałaś o tym? - zapytała.

- Umm... tak, coś mi się obiło o uszy. 

- Byli takimi wspaniałymi ludźmi, coraz bardziej zaczynam się o ciebie bać. Ty o mało co nie straciłaś życia.

I zaczęła płakać. Miałam w planach rozmawiać z nią chwilę ale jak się okazało uspokajałam ją dobrą godzinę. Później powiedziałam, że muszę się uczyć, więc rozłączyła się nie zapominając powiedzieć bym była ostrożna.

Z westchnieniem spróbowałam zadzwonić do Harrego, ale jak się okazało znowu nie odebrał.

Czekałam na Nadię aż do jedenastej w nocy. Nic mi nie powiedziała, że gdzieś wychodzi, nawet nie napisała smsa. Kiedy próbowałam się z nią skontaktować nie odbierała i włączała się sekretarka. Miałam nadzieję, że nie szlajała się po klubach tylko była z Markiem. Dziwnie mi było jakoś samej spać w pokoju. Wydawało się się, że ktoś chowa się za szafą i mimowolnie podkuliłam nogi. Przyzwyczaiłam się do obecności Nadii, ale teraz jej nie było. Westchnęłam obracając się na drugi bok i obmyślając co jutro będę robić i co muszę załatwić. Chwyciłam telefon by sprawdzić godzinę. 

23:30

Z westchnieniem odłożyłam go na miejsce i zesztywniałam, kiedy zwaliłam coś dłonią. Po omacku szukałam tego czegoś na panelach, a kiedy znalazłam okazało się, że to bransoletka Harrego. 
Chociaż nie powinno po tym wszystkim co mi zrobił, było mi go żal. Nikt sobie na to nie zasłużył. 

Tremor (third book) H.S✅Where stories live. Discover now