Rozdział

37 5 4
                                    

Pov. Rebekah.
Chwilę temu zanieśliśmy z Nikiem ciało matki do jego samochodu. Aktualnie weszliśmy znów do krypty by zobaczyć czy nie spadło coś Beth albo po mojej mamie.
- Wiecie co jesteście okropni ona serce wam na dłoni daje, a mimo tego co robiliście, a wy coś takiego knujecie. Jeszcze kilka godzin temu poświęciła swój czas by zrobić wam fryzury i nie tylko. Powiem szczerze order dla najlepszego rodzeństwa na tym świecie przypada wam - rzekłam ze sarkazmem.
- Spójrz na siebie i na swoich braci - odpowiedział Damon odrazu niczym jak wyrzutnia.
- Wiesz stoję koło jednego z nich i chyba zabić mnie nie chce, Kol to samo chodź go tu nie ma. Został Elijah nie gadamy ze sobą, ale to nie o to chodzi że jesteśmy skłóceni. Finn też nasze relacje były okej. Został Henryk był moim młodszym bratem, którego nie daławałam skrzywdzić. Więc podsumowując nie jest z nami tak źle jak z wami. Szczerze na miejscu Bett wypiłabym waszych bliskich aż wreszcie dotarłabym do was - Zaczęłam się rozpędzać.
- Rebekah nie ma co. Jedynie się zmęczysz. Oni i tak nie zrozumieją. Może za kilka dekad, albo stuleci - uspokoił mnie. Wziął ciało martwej matki - chodź to nie ma sensu - powiedział. Miło tylu lat z nim spędzonych sama nie wiedziałam czy on jest bardziej zły, smutny czy sfrustrowany. Jednak myślę że cudem jest to że się na nich nie rzucił bo jednak skrzywdzili jego ukochana, a go doprowadzili do białej gorączki.
Gdy już weszliśmy do środka samochody zadałam pyta nie.
- Weźmiemy ją - machnęłam głową na tylnie siedzenia gdzie była Esther - do nas, a później idź do Bett, ale daj jej jeszcze czas dla siebie - Stwierdziłam.
Po kilku chwilach byliśmy już w naszej rezydencji. Ciało naszej matki jest w trumnie, a Klusa zniknął. To oznacza że poszedł do swojej ukochanej.
Pov. Elizabeth.
Dopiero co doszłam do mojego domu bo jednak nie spieszyło mi się. Weszłam do środka i zabrałam palnik by zrobić ognisko w ogródku. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie że musiałabym się schować bo nastaje dzień a ja nadal nie mam nic ochronnego.

Other creature // Klaus MikealsonWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu