Rozdział XLVIII

145 9 6
                                    

Pov.Elizabeth.
Mikaelson, nawet dwóch. Elijah i Mikael.
- Kogo me oczy widzą - podeszłam powoli by przywitać się z nimi. Podeszłam do brata Klausa. Co zaskakujące przytuliliśmy się. Po czym spojrzałam na ich ojca.
- Z teściem się nie przywitasz, trochę nie wypada nieprawdaż - powiedział.
- Zależy jak na to patrząc, dodatkowo nie doszłym tesciem - odpowiedziałam.
Przesunęłam się trochę bardziej w prawo powodując że patrzyłam mu prosto w oczy, a on moje. Zrobił krok do przodu. Gdy doszło do naszego przytulenia, poczułam coś niezbyt miłego. Było to przez to że wbył mi kawałek drewna w brzuch. Odsunelelismy się od siebie.
- Myślałam że nie jesteś aż takim chujem, ale cóż nadzieją matka głupich - stałam nadal patrząc mu w oczy - tylko pamiętaj jedna rzeczy, umiem myśleć, nie jestem jak Tatiana - szybko wbiłam mu kołek w serce, a ten zaczął płonąć.
- Ale jak - wyszeptał Elijah.
- Po pierwsze umiem myśleć co za tym idzie domyślić się że zbyt długo między tobą, a Klaus'em jest spokój itp. Po wiedźmy że zagałam wszystkich i nie zauważylimy zniknięcia kogoś - odwróciłam się ponieważ mężczyzna zniknął.
Rana dało o sobie znać. Gdy Nik chciał do mnie podejść.
- Dam radę, weszłam po schodach. Spojrzałam na wszystkich po kolei.
- Kolejna rada pamiętajcie JA zawsze wygrywam - powiedziałam po czym pociągałam za kołek. Podniosłam koszulkę by spojrzeć na ranę. Nie zaskoczyło mnie nawet że w kilka sekund już jej nie było.
Znów spojrzałam na gang świerzaków, a Ci z oczami jak pięć zloty oraz ustami do ziemi otwartymi patrzli na mnie.
- Ale jak - spytała Bonnie.
- Tak to. Czekaj czekaj, umiem myśleć - rzekłam i zaczęłam wychodzić - aaa zapomniałabym pa pa żeby nie było że się nie pożegnałam - dodałam i wyszłam.
Wsiadłam na tyły samochodu, w sumie bardziej rozwaliłam się. Gdyż leżałam jak placek.
Po chwili Klaus i Kai również wsiedli.
- Podwieziecie mnie pod Grilla - zapytał Kai - randkę mam - dodał.
- Da się załatwić. Jedziemy do Grilla - powiedziałam, na co oboje się zasmiali.
Po chwili byliśmy pod danym budynkiem.
- Narka Parker, powodzenia - ledwie powiedziałam.
Ten się pożegnał i wyszedł.
Spojrzałam tylko na niego jak szedł do środka.
- Skąd wiedziałaś że przyjdzie mój ojciec - spytał kierowca.
~~~~~~
Dziękuję za przeczytanie
Zapraszam do komentowania oraz gwiazdkowania.
Pa pa ❤️😘😍🥰

Other creature // Klaus MikealsonWhere stories live. Discover now