XXX

708 42 43
                                    

Tydzień później

Dzisiaj miałam mieć pierwszą wizytę z nowym terapeutą. Pomijając fakt, że po tych dwóch sytuacjach czułam się nieswojo będąc sam na sam z mężczyzną, którego nie znałam, byłam w miarę spokojna.

Spotkania odbywały się w naszej bibliotece i trwały godzinę. Usiadłam na fotelu.

- Hailie, jak się dziś czujesz? - spytał.

- Okej.

- Dobrze. Kiedy ostatni raz się samookaleczałaś?

Chwilę. Skąd on wie? To raczej ja powinnam mu o tym powiedzieć.

- Emm.. jakieś półtora tygodnia temu?

- Dobrze. A co z zaburzeniami odżywiania?

Nie czułam się komfortowo. Dziwiła mnie jego bezpośredniość. Wyglądał jakby nigdy w życiu nie rozmawiał z kimś o uczuciach.

- A mam pytanie, czy mówi pan braciom o rozmowie? - spytałam marszcząc brwi.

Terapeuta wynurzył głowę zza zeszytu.

- No wiesz, Hailie, bracia mają prawo...

Prychnęłam.

- Nie mają. - wstałam z miejsca.

- Minęło dopiero pięć minut!  - krzyknął za mną brunet.

Wyszłam z pomieszczenia, w salonie siedzieli bliźniacy.

Ledwo co zdąrzyłam wejść na schody, zatrzymał mnie głos najstarszego.

- Czy wyjaśnisz mi, dlaczego wyszłaś po kilku minutach z terapii? - był zły. Tak jak ja.

Spojrzałam mu w oczy. Zeszłam do kuchni, w której był.

- Oczywiście! - uśmiechnęłam się przesadnie i poprawiłam swoją pozycję. - Może dlatego, że rozmawiałeś wcześniej z tym pseudo terapeutą i powiedziałeś mu o MOICH problemach, o których to ja miałam z nim rozmawiać i na dodatek kazałeś mu wszystko mówić? Myślisz, że to dobry powód?

Byłam wściekła. O ile mogłam w jakiś sposób zrozumieć nadmierne martwienie się, to nie zrozumiem rozmawiania o czyichś problemach za plecami.

- Po pierwsze, nie tym tonem. Pamiętaj z kim rozmawiasz. - miałam ochotę zaśmiać się mu prosto w twarz. - Po drugiez to normalne, że..

- Nie, Vince. - przerwałam - Nic z tego nie jest normalne. Skoro kazałeś mu wszystko o mnie mówić, dlaczego mnie nie zapytasz?

Zamilczał.

Moja złość przeradzała się w smutek, żal.

- Nie ufasz mi. - stwierdziłam po chwili.

Przygryzłam wargę aby powstrzymać łzy.

- Hailie, jak po tym jak wielokrotnie nas okłamałaś, okaleczałaś się i głodziłaś mamy ci..

- Te wszystkie głupie wspólne kolacje.. - znów mu przerwałam - Wszystko po to aby widzieć, że jem..

W oczach pojawiły mi się łzy. Zacisnęłam usta.

- Tak ciężko wam zrozumieć, że się staram? Że to nie jest takie łatwe?

- Hailie, nie mam zamiaru rozmawiać z tobą, jeśli nie potrafisz się uspokoić.

Pokręciłam głową. To było tak żałosne, że aż śmieszne.

Schowałam telefon do kieszeni, wzięłam do ręki torbę wiszącą na wieszaku i wyszłam z domu.

Zaczęłam biec, na początku z posesji, potem przed siebie.

Rodzina Monet- historia Hailie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz