XX

703 52 13
                                    

Zachęcam do komentowania, pamiętajcie o gwiazdce!

Około godzinę później dostałam telefon od przyjaciółki.

- Hejka misia, co tam? - zapytała odrazu.

- Hej, jest okej, a co u ciebie?

- Też. Ale teraz opowiadaj. Chcę wiedzieć wszystko.

Westchnęłam.
Chciałam jej powiedzieć, ale bałam się jej reakcji

- Zaczęło się jakiś czas temu, czułam się gorzej psychicznie, mniej jadłam, mniej spałam itp. Już ponad dwa lata temu zaczęły się u mnie problemy z odżywianiem. Pogłębiały się. Nie jadłam nic czasami po kilka dni. - zaczęłam bawić się palcami - Ukrywałam to jak tylko mogłam. Bracia się jednak w końcu dowiedzieli. Byli źli. Nie byli zbyt wspierający. Należeli raczej do tej drugiej grupy.. Wtedy zaczęło być gorzej. Nie tylko z odżywianiem, ale też ogólnie. Z psychiką.

Mona nie odzywała się. Patrzyła na mnie z troską i zmartwieniem.
Nie wiedziałam jak przejść do tej gorszej części, ale musiałam jej powiedzieć. Chciałam jej powiedzieć.

- Zaczęłam się samookaleczać. - kontynuowałam. - Bracia nic nie widzieli. Myśleli, że jest okej. A nie było. Wtedy kiedy napisałam Ci, że nie mogę iść do szkoły, to przez to, że czułam się okropnie. Byłam wtedy na kilkudniowej głodówce, pojawiły się skutki. Miałam zawroty głowy, Shane to zauważył więc zostałam wtedy w domu. Tego samego dnia na kolacji z braćmi zauważyli, że jem mało. Zaczęli się domyślać i bardziej mnie pilnowali. Nie chcieli abym chodziła do szkoły w takim stanie. Niedlugo później Tony przyszedł do mnie gdy.. samookaleczałam się. Wlepiłam mu jakąś tanią gadkę, ale nie uwierzył. Vincent znalazł "narzędzie zbrodni". Chciał zapisać mnie do jakiegoś psychiatryka czy coś.. Nie wytrzymałam. Wtedy miałam swoją pierwszą próbę samobójczą.. Między innymi dlatego nie chodziłam do szkoły. No i to tyle.. Historia odnośnie odżywiania zatacza kółko..

- Boże Hailie.. Nie wiedziałam.. Tak mi przykro.. Gdybym tylko wiedziała, starałabym ci się pomóc! Mogłabyś..

- Mona stop. To nie pomaga. Moim wyborem było nie powiedzenie Ci i koniec tego tematu. Muszę już kończyć, ale mam nadzieję, że mogę ci zaufać i, że nikomu tego nie powiesz.

Rozłączyłam się.

Nie miałam ochoty na słuchanie o tym jak bardzo jej przykro i jak mnie jej szkoda.

Mimo próśb najstarszego, nie zjadłam nic. Nie dałam rady. Wiedziałam, że będę musiała porozmawiać o tym na terapii, ale nie chciałam. Uważałam, że muszę schudnąć choć jeszcze trochę. Ociupinkę.

Miałam zamiar iść teraz poczytać, ale przeszkodził mi w tym Shane.

- Młoda, obiad już jest. Staruszek na ciebie czeka przy stole.

- Okej, już idę.

- Oglądamy coś wieczorem? Jakieś Pingwiny z Madagaskaru, Shreka czy coś?

- Smerfy 1 i 2?

- Umówieni. - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

Wstałam powoli i zeszłam do kuchni.
Na moim miejscu stała już porcja zupy.
Usiadłam więc i powoli zaczęłam starać się jeść.

- Jak się czujesz? - zapytał najstarszy.

- Okej.

- Twoja terapeutka przekazała receptę na leki uspokajające i przeciwlękowe. Na ataki paniki. Na dzisiejszej sesji poruszy z tobą ten temat i omówi jak i kiedy powinnaś je stosować.

Skinęłam głową.

- Zjedz proszę chociaż połowę. - powiedział po chwili, gdy zauważył, że wciąż grzebię w talerzu.

Rodzina Monet- historia Hailie.Where stories live. Discover now