XXIV

698 41 50
                                    

W drodze rozmawialiśmy o tym, że Dylan i tak chciał wracać bo strasznie się tam nudził i dlatego mnie odwiózł. Rozmawialiśmy też o tym, że powinnam napisać do braci odrazu gdy poczułam się gorzej.
No cóż. Było minęło.

Wróciłam do swojego pokoju. Dylan oznajmił, że gdyby coś się działo mam go wołać albo do niego pisać i również poszedł do siebie.

Zaczęłam rozmyślać na słowami Adriena Santana. I ogólnie nad tą sytuacją.

Adrien Santan zobaczył, że się samookaleczałam. Ale obiecał, że nie powie braciom, więc chyba okej? I mówił, że mam przestać. To jeszcze mogę zrozumieć, ale to, że mam do niego pisać lub dzwonik gdy będę chciała sobie coś zrobić? Nieee, bez przesady. O co tu chodzi?

Przerwał mi dzwonek telefonu. Odczytałam wiadomość.

Adrien Santan:
Mam nadzieję, że dotarłaś bezpiecznie do domu. Dobrej nocy.

To już było zbyt dziwne.

Ja:
Tak, dziękuję. Dobrej nocy.

Czułam się strasznie dziwnie pisząc z Adrienem Santanem. Mężczyzną, ktory był o wiele starszy, niebezpieczny i współpracował z braćmi. To wszystko mnie przytłaczało, ale w jakiś dziwny sposób - podobało mi się.

I to właśnie to mnie przerażało.

***

Następnego dnia, jeszcze przed śniadaniem, Vincent poprosił mnie do biblioteki.

Usiadłam na swoim miejscu i czekałam aż pierwszy się odezwie.

- Słyszałem, że wczoraj również się źle poczułaś, rozmawiałaś z terapeutką o powracających atakach paniki?

- Jeszcze nie.

- Hailie, wiesz dobrze, że powinnaś. To naprawdę będzie duży i ważny krok dla ciebie.

- Wiem, poprostu jakoś.. tak wyszło? Porozmawiam z nią na następnym spotkaniu.

Westchnął.

- Niech będzie. Możesz już iść na śniadanie.

Skinęłam głową i wstałam z miejsca.

Zrobiłam sobie płatki owsiane i poszłam na górę.
Mimo starań, płatki jak zwykle zostały wylane. Nie mogłam przekonać się do jedzenia. Nie teraz. Nie, gdy wciąż wyglądałam okropnie.

Usłyszałam powiadomienie telefonu. Wzięłam go do ręki i odczytałam wiadomość.

nieznany:
Nie wiem jak ci nie jest wstyd za to ze mieszkasz w takiej willi. bracia na pewno maja cie dosc i maja przez ciebie same problemy. zabij sie i bedzie lepiej dla kazdego.

Przełknęłam ślinę.

To nic takiego, zwykła głupia wiadomość.
Ale może prawdziwa?
Nie. Nie mogę znów dać ponieść się myślom.
Jasne, że mogę i teraz to zrobię.
Wzięłam głęboki wdech.

Kolejne powiadomienie.

nieznany:
gruba szmata!

Wiem.

Nie mogłam przestać myśleć, nie tylko o tym, ale o wszystkim. O tym jaka jestem. O tym jaka powinnam być.
W oczach pojawiły się łzy.

Rodzina Monet- historia Hailie.Where stories live. Discover now