II

1.5K 52 46
                                    

Wstałam po szóstej. Nie spałam zbyt wiele a na dodatek od rana czułam się okropnie, fizycznie i psychicznie.

Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się ubrać w codzienny mundurek szkolny. Usiadłam przy toaletce i spojrzałam w lustro nie wiedząc od czego zacząć.

Z trudem hamowałam łzy, które z niewiadomego powodu się pojawiły. Dosłownie nic się nie stało a i tak miałam wrażenie, że wpadnę zaraz w jakąś histerię.

Nałożyłam trochę korektoru, brązowym cieniem zrobiłam kreski, nałożyłam trochę różu i rozświetlacza a na koniec obrysowałam usta konturówką i pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem.

Najgorsze było to, że czułam się okropnie nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.
Co chwilę miałam jakieś mroczki przed oczami, było mi duszno, albo czułam okropny ból w głowie i pisk w uszach.

No trudno, jakoś musiałam z tym żyć.

Poszłam do łazienki pokręcić sobie włosy. Uwielbiałam efekt fal i zawsze przeklinałam swoje włosy, które były proste jak drut.

Po ułożeniu włosów, wzięłam torbę i zeszłam na dół, nikogo nie było.
Nalałam sobie wody i schowałam butelkę do torby.

- Już po śniadaniu? - usłyszałam za sobą głos Vincenta na co lekko drgnęłam.

Odwróciłam się w jego stronę.

- Jeszcze nie, dopiero będę sobie coś robić. Chcesz coś? - uśmiechnęłam się lekko.

- Z kim dziś jedziesz? - brat zlekceważył pytanie i usiadł przy stole.

Zmarszczyłam brwi.

- Sama? Przecież pozwoliłeś mi już jeździć.

- Owszem, ale nie dziś. Ostatnio zauważyłem, że twoje samopoczucie jest gorsze. Jesteś blada, szczególnie dzisiaj. Will albo Dylan. Wybieraj.

- Mona?

- Hailie. Mogę wybrać tę decyzję za ciebie.

- Dobra, Will.

- Przekaże mu, w tym czasie, zjedz coś.

Kiwnęłam głową po czym podeszłam do lodówki.

Wzięłam zrobioną przeze mnie sałatkę owocową i usiadłam przy stole.
Zjadłam kilka kawałków po czym odłożyłam niskę na miejsce.

W tym samym momencie zszedł Will.

- Gotowa?

- Tak.

- Napewno dasz radę iść do szkoły? Vincent mówił, że ostatnio źle się czujesz, a dzisiaj jesteś jeszcze bardziej blada. Może powinnaś zostać i..

- Jest okej, dam radę.

- Wyjedziemy za 10 minut, pomyśl jeszcze i dobrze się zastanów.

Kiwnęłam głową.

Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telefon. Przejrzałam bookmedia, wstawiłam relację i recenzję o nowej książce. Minęło mniej niż 5 minut a i tak miałam mnóstwo komentarzy. To było coś co uszczęśliwiało mnie najbardziej. Nie polubienia, ale komentarze. Wtedy tak naprawdę widziałam, że ludzie naprawdę są zaangażowani w to co robię.

Niedługo potem do salonu przyszedł Shane.

- Siema.

- Cześć.

- Nie idziesz do szkoły?

- Idę, czemu miałabym nie iść?

Brat wzruszył ramionami.

Rodzina Monet- historia Hailie.Where stories live. Discover now