~·~·~·~·~

    Naruto podał mi piłkę i już miałem rzucać do kosza, ale przerwał mi w tym głośny krzyk, albo raczej pisk. Zdezorientowany spojrzałem w kierunku, skąd on dochodził. Mogłem się tego spodziewać, była to Karin siedząca na środku boiska od siatkówki.
     - Karin, zamknij mordę i wstawaj! - podniosła na nią głos już zła Ino.
    - Jeszcze czego! Przez was złamałam paznokieć!
    Śmiać mi się czasem chciało z jej głupoty, ale teraz było to akurat tylko wnerwiające. Nim się obejrzałem Sakura do niej podeszła i łapiąc ją za koszulkę, przyciągnęła pod ścianę i kazała, zacytuję: "Siedzieć na dupie, chyba że chce mieć resztę tych tipsów powyrywanych i wepchniętych w gardło, żeby się udusiła". Uśmiechnąłem się pod nosem i dalej przyglądałem się jak serwuje. Piłka trafiła niedaleko linii boiska, a przeciwniczki nie zdążyły jej odbić. Dalej bym tam patrzył, gdyby ktoś nie wtrącił mi piłki z rąk.
    - Ej, Romeo, co się tak gapisz? Podkochujesz się w Sakurci, czy co? - spytał z cwanym uśmieszkiem Kiba, na co szybko zareagowałem.
    - Powaliło cię? - warknąłem zabierając piłkę. - Wracajmy do gry.

~·~·~·~·~

    Przeklinając się w duchu za założenie zwykłej, szarej koszulki z krótkim rękawem i przetartych spodni dżinsowych z kilkoma dziurami, gdy wieje taki wiatr i jest po prostu zimno, idę przez uliczki Konohy w poszukiwaniu mieszkania Ino. Zawiał silniejszy wicher i potarłam zmarznięte ramiona, które są już pokryte gęsią skórką.
    - Cholera, gdzie to jest? - warknęłam sama do siebie, spoglądając jeszcze raz na kartkę z adresem.
    - Zgubiłaś się? - usłyszałam dziwnie znajomy głos i po chwili ciepło na ramionach.
    Spojrzałam się w stronę postaci, którą okazał się być Renji. Poczułam silny, męski zapach pochodzący z bluzy, którą na mnie narzucił. Chętnie się nią opatuliłam i ponownie na niego zerknęłam.
   Co on tu robi?
    - Tak właściwie to szukam domu przyjaciółki... - mruknęłam cicho.
    - Masz adres? - spytał i zerknął na trzymaną przeze mnie kartkę. - Hmm... to jest tam za zakrętem. Chodź, zaprowadzę cię. - rzucił szybko z uśmiechem i ruszył z miejsca.
     Zaraz do niego dołączyłam i szłam z nim równym krokiem co jakiś czas na niego spoglądając. Czarna koszulka opinająca jego ciało, lekko przygarbiony i luźna postawa. Idzie przed siebie i nawet na mnie nie patrzy, wygląda nawet na nieobecnego. Ciekawi mnie, co on tu robi akurat, gdy ja tu jestem.
    - Ano... Co tak w ogóle tu robisz? - spytałam niewinnie.
    - Poszedłem na spacer, tyle. Mieszkam z jakieś trzy ulice dalej, więc nie mam daleko. - powiedział wyrwany z myśli. - Nie sądzisz, że to nie jest przypadek? Spotkaliśmy się tu całkiem przypadkowo, może to przeznaczenie. Już w szkole chciałem się z tobą bliżej zapoznać, ale uciekłaś do tamtego chłopaka... - mówił z delikatnym uśmiechem. - Może spotkamy się kiedy na mieście?
    Przystanęliśmy w miejscu, a ja nie wiedziałam co zbytnio powiedzieć. Z jednej strony to nie chcę się z nim spotykać, bo wydaje mi się trochę dziwny. Natomiast patrząc na to z drugiej strony to głupio mu odmówić po tym, jak wskazał mi drogę.
    - No czemu nie... - powiedziałam ostrożnie, a chłopak się na te słowa uśmiechnął.
    - Super, to zgadamy się jeszcze w szkole. To tutaj. - kiwnął głową na budynek.
    - Dzięki za pomoc. - uniosłam delikatnie kącik ust i zdjęłam bluzę, oddając mu ją.
    Już mu podawałam jego rzecz do ręki, gdy nagle przede mną zjawił się Sasuke odwrócony plecami do mnie i mierzący wzrokiem chłopaka. Zdziwiona otworzyłam szerzej oczy i cofnęłam się o krok do tyłu.
    - Czego tu chcesz? - warknął Uchiha do bruneta, a ten się tylko cwaniacko uśmiechnął.
   - A co, nie można wskazać drogi znajomej?
    - Sasuke? - spytałam niepewnie, nie wiedząc o co mu chodzi.
    - Idź już stąd lepiej. - zwrócił się znowu do niego kompletnie mnie ignorując.
    - Chwila, tylko wezmę jeszcze swoją bluzę. - powiedział Renji i wyminął karookiego, pochodząc do mnie.
    - Do zobaczenia jutro. - wziął nakrycie ode mnie i nieziemsko się uśmiechnął, po czym po prostu poszedł.
    Zauważyłam jak mierzył się wzrokiem z Uchihą zanim jeszcze odszedł. Coś mi tu nie pasowało i muszę się dowiedzieć o co chodzi.
    Gdy tylko zniknął za zakrętem, Sasuke obrócił się do mnie przodem i zmierzył chłodnym spojrzeniem.
    - Co z nim robiłaś? - spytał równie lodowatym tonem, że aż ciarki mi przyszły po plecach.
    - Że co? - spytałam na początku zaskoczona, po czym wybuchłam. - Chyba se jaja robisz! To ja powinnam się ciebie pytać o to, co przed chwilą odwaliłeś!
    - Nie twoja sprawa. Gadaj, czego chciał. - warknął zły.
    - Nie twoja sprawa, Uchiha. - również warknęłam i wyminęłam go wchodząc na posesję.
    Zadzwoniłam dzwonkiem umieszczonym przy drzwiach i usłyszałam stłumiony krzyk Ino, że zaraz otworzy. Zanim dotarła do wejścia i nas wpuściła, Uchiha zdążył dojść do mnie. Yamanaka była oczywiście zdziwiona widząc nas razem, jednak zostawiła to bez komentarza.
    - Sakura, już się o ciebie martwiłam, że coś ci się stało. - powiedziała na powitanie.
    - Jak to? Przecież spóźniłam się tylko z 10 minut. - odparłam zdziwiona.
    - Nie. Już 18 dochodzi, a miałaś być o 17.
    - Że co?! Nie wiedziałam, że błądzenie po ulicach aż tyle mi zajęło... - westchnęłam głośno.
    Widziałam jak Sasuke się nam przyglądał i podsłuchiwał. Gdy tylko go na tym przyłapałam, natychmiast odwrócił wzrok i wszedł w głąb mieszkania, chyba do chłopaków.
    - Dobra, chodź. Idziemy najpierw do mojego pokoju. Dziewczyny już tam są, a ty musisz się jeszcze przebrać w piżamę. - chwyciła mnie za rękę i poprowadziła schodami na górę.

Zapomniane ~ SasuSaku [P O W R Ó T]Where stories live. Discover now