23.

535 70 33
                                    

Po powrocie do domu biorę się za sprzątanie. Odkąd przyjechałam do Haven Cove, jedyne co posprzątałam  to łazienkę i na bieżąco kuchnie. Zanim wyjadę, dom porośnie mchem, paprocią, po podłodzę będą szlajały się robaki, a ptaki urządzą sobie gniazda.

Korzystając z tego, że tabletki przeciwbólowe działają niezawodnie, włączam jak najgłośniej muzykę– to najlepszy sposób, żeby zagłuszyć niechciane myśli. Otwieram wszystkie okna w domu, z szafki pod zlewem wyjmuję niezbędną chemię i, uzbrojona niczym Rambo, biorę się za robotę.

♡♡♡

Po skończonej pracy, przysnęłam w fotelu z książką w ręce. Podskakuję, przestraszona na melodyjkę z telefonu, który podarowała mi Amanada. Potrzebuję chwili, żeby zlokalizować irytujący dźwięk i odbiorę, chociażby tylko po to, żeby przestał dzwonić.

Znajduję telefon w kuchni na stole. Dzwoni Sally.

– Hej...

– O mój Boże, nie krzycz tak – jęczy, zachrypniętym głosem siostra. Parskam cichym śmiechem. – Wczoraj zgubiły mnie te drinki. Nie czułam alkoholu i były po prostu pyszne. Mam strasznie słabą głowę. Jakim cudem twój głos brzmi jak dzwon? Nie, to chyba mi tak dzwoni gdzieś w czaszce... Myślisz, że to moje bijące serce, potęguję ten ból? Umieram, Cassie.

– To tylko kac, siostro – mruczę.

– Jak dobrze – wzdycha z ulgą. – Ach, zapomniałabym, dzwonię, bo napisała do mnie wiadomość twoja koleżanka z zespołu. Prosiła, żebyś się z nią skontaktowała. Chcą z tobą porozmawiać.

– Uhm, wyślij mi numer – odpowiadam niechętnie, bo wydawało mi się, że wszystko zostało już powiedziane, ale może trzeba to powtórzyć. Carla jest przyjaciółką Jasona, jeszcze z liceum. Na początku zarzekała się, że jeśli Jasona nie będzie z nami, ona też rezygnuje. Wykrzyczała mi w twarz, że jestem egoistką i nie ja pierwsza zostałam zdradzona, a chodzi o przyszłość kilku osób. Chyba wszyscy byliśmy wtedy zbyt rozgoryczeni tym, co się stało, żeby myśleć logicznie, dlatego wytwórnia dała nam czas na ostudzenie emocji – co nie zmienia faktu, że główna odpowiedzialność za decyzje, należy do mnie.

– Wyślę. Przychodzisz dzisiaj do stajni?

– Nie, odpocznę. Wrócę w poniedziałek.

– Dobrze. Muszę kończyć, chyba będę rzygać... – Rozłącza się.

Wiadomość z numerem Carli przychodzi po pół godzinie. Nie zastanawiając się zbyt długo, wybieram jej numer, chcę mieć tą rozmowę za sobą. Po kilku sygnałach odzywa się poczta. Wchodzę w wiadomości z zamiarem napisania do niej, ale mój wzrok pada na imię, Zoe. Przesuwam wiadomości, które widocznie zapisały się na telefonie. Jest tu również Blake. Z natury nie jestem wścibska... Jednak początek widocznej wiadomości, intryguje mnie.

Blake! Gdzie jest Zoe...

Kliknąć? Nie kliknąć.... Świerzbią mnie palce.

Dopóki Zoe żyła...

Łączyła nas Zoe.

Oboje ją kochaliśmy.

To nie moja sprawa. Mamy układ, ale nawet Amanda cierpi na samo wspomnienie imienia tej dziewczyny. Musiała być kimś bardzo ważnym dla nich.

Melodia naszych sercWhere stories live. Discover now