Rozdział 39.

103 18 6
                                    

   Dwa dni po wydarzeniach w Komnacie Tajemnic i, tym samym, po zapowiedzi Nottów, Lilianne otrzymała podczas śniadania list. Bez problemu odgadła jego nadawcę, którym musiał być Theodor Nott senior. Zanim przełamała pieczęć, przyjrzała się zawartym w niej herbem rodziny - lecącego kruka, zapewne na tle ciemnego nieba, które w czerwonym wosku nie miało jakiejś specjalnej barwy. Łamiąc zabezpieczenie, stwierdziła, że przy okazji douczania się z zakresu kultury czarodziejów wypadałoby dowiedzieć się też coś więcej o jej własnej rodzinie; jaki miała herb, motto rodzinne czy znane zwyczaje.

Popatrzyła na list.

Szanowna Panno Croake,

wierzę, że moi synowie już ci o tym napomknęli, jednak pozwoliłem sobie wysłać do Panny oficjalny list.

Zaintrygowała mnie Panna. Jestem pewien, że Theodor oraz Cantankerus byli w stanie odgadnąć przyczyny, jednak opiszę dwie najważniejsze z nich tutaj, by określić jasno swoje stanowisko.

Jest Panna półkrwi, taką informację otrzymałem od swoich synów. Ma jednak Panna wystarczająco silny charakter, by w zeszłym roku szkolnym przydzielono Pannę do Domu Węża. Widziałem go zresztą na peronie 9 ¾. Jednocześnie jest Panna w miarę opanowana, co nie zdarza się często wśród czarodziejów brudnej krwi.

Ponadto jestem w stanie z całą mocą stwierdzić, iż żaden z rodów czystej krwi w ciągu ostatnich stu lat nie wżenił się w rodzinę o Panny nazwisku.

Z tych dwóch powodów - i niestety nie mógłbym ich więcej zdradzić - wzięła się moja chęć do sprawdzenia moich domysłów na temat Panny.

Zapytam więc; czy byłaby Panna skłonna odwiedzić Nott Manor w ostatnim tygodniu tegorocznych wakacji?

Z poważaniem,

Theodor Nott senior

Głowa rodu Nott, członek rodziny zamieszczonej w Skorowidzu Czystości Krwi, aktywny członek Wizengamontu, Mistrz Pojedynków.

Parsknęła. Co prawda na jej pierwszym liście z Hogwartu, pod podpisem dyrektora, było jeszcze więcej bardzo istotnych tytułów, ale nadal nie do końca rozumiała, dlaczego czarodzieje tak odkrywają swoje karty, podpisując się nimi.

Ale cóż, nie mogła tak po prostu siedzieć i się gapić. W końcu sowa, która przyniosła list, nadal czekała na odpowiedź. Poszukała w torbie najmniej ubrudzonego i najmniej zagiętego kawałka pergaminu, odpisała odpowiedź i oddała ptakowi razem z kawałkiem chleba dla niego.

Teraz tylko napisać Croake'om, że nie będzie mnie łącznie przez połowę wakacji i liczyć na przeżycie przez resztę czasu.

•••

Lilianne weszła do Dziurawego Kotła i skierowała się do barmana.

-Dzień dobry - powiedziała. - Chciałam wynająć tu pokój... na osiem tygodni w sumie, ze śniadaniem i kolacją. Może być ten sam, co zawsze i będę płacić co tydzień.

Tom bez problemu przyjął pieniądze na pierwsze siedem dni, odliczył je i oddał dwunastolatce klucze do sypialni. Kolejna nieco dziwna, według niej, rzecz w świecie czarodziejów; dopóki niepełnoletni nikomu nie przeszkadzają, mogą robić, co im się żywnie podoba. Nawet uciekać z domu.

Tłumacząc sytuację... państwo Croake nie przyjęli dobrze wiadomości o tym, że nie mogłaby służyć w ich domu przez całe wakacje. Wysłali jej nawet wyjca, choć na szczęście sowa dostarczyła go dużo póżniej niż na śniadanie i chyba nikt tego nie słyszał, bo zdążyła szybko rzucić zaklęcie wyciszające na najbliższą okolicę.

Zemsta po Ślizgońsku smakuje najlepiej • Tom Marvolo RiddleWhere stories live. Discover now