Rozdział 12.

148 6 0
                                    

   Po dłuższej wymianie zdań co do wymagań prawnych u Gringotta Lilianne wróciła do swojego pokoju w Dziurawym Kotle by odłożyć tam stos dokumentów. Wcale jej się nie uśmiechało czytanie ich wszystkich, ale wiedziała, że będzie potrzebować skrytki więc starała się nie myśleć o tej niezbyt przyjemnej konieczności. Na jej szczęście, Zasady Powszechnego Korzystania z Banku Gringotta nie były zbyt długie - miały zaledwie dwie, trzy strony. Podejrzewała, że gobliny, słynące zresztą ze swojej zapobiegliwości, wszystko zdołały zmieścić bez obawy o swoje pieniądze i o swoich klientów.

Gdy zaniosła już pergaminy do sypialni stwierdziła, że już teraz przeczyta wstępnie te zasady i - oczywiście zbudowawszy wcześniej jako taką barykadę z krzesła - usiadła na łóżku z zadrukowaną kopią. Przeczytała najpierw wszystkie nagłówki, by na razie pominąć te nieistotne dla niej.

Rodzaje i ceny usług instytucji bankowej Gringotta na ulicy Pokątnej [dalej: Banku] wymagających posiadania konta bankowego [dalej: Aktywności Konta]

Ochrona danych klienta pełnoletniego Banku

Ochrona danych klienta niepełnoletniego Banku

Czynności wymagane przed jakąkolwiek Aktywnością Konta

Czynności wymagane przed jakąkolwiek aktywnością nie wymagającą posiadania konta bankowego [dalej: Aktywnością]

Przetwarzanie danych przez Bank oraz jego wspólników

Skrzywiła się na styl, jakim wszystko zostało napisane. Najwyraźniej istoty magiczne takie jak czarodzieje bądź właśnie gobliny nie były pod tym względem lepsze od mugoli. Wiedziała, jak działają takie ustawy i zgody w mugolskim świecie, ponieważ pan Croake często odsyłał ją do papierkowej roboty kiedy on sam nie chciał tego robić. Miała czytać każde zdanie ze zrozumieniem i zapisywać najważniejsze dla nich punkty tak, by każdy podpisany dokument przyniósł rodzinie jak najwięcej korzyści. Jak tak teraz myślała, w sumie to dzięki niej Croake'owie byli uznawani za idealnych polityków i to dzięki niej zajmowali tak wysoką pozycję w mugolskim rządzie. To dzięki niej cokolwiek znaczyli, a przynajmniej powierzchownie.

Potrząsnęła głową by odgonić się od natrętnych myśli. To nie był czas na takie rozmyślania. Zamiast tego skupiła się na treści. Swoim wypróbowanym, sprawdzonym sposobem zapisywała na przypadkowej kartce najważniejsze spostrzeżenia byle tylko niczego nie przegapić.

Po parunastu minutach spędzonych na sprawdzaniu treści dokumentu była pewna, że wyłapała już najważniejsze dla niej podpunkty. Zabezpieczyła na wszelki wypadek wszystkie papiery by nie wpadły w ręce potencjalnego włamywacza, po prostu ukrywając je w ciężko dostępnych miejscach. Miała w tym wprawę, w końcu Croakowie nigdy nie zorientowali się o jej oszczędnościach chowanych za ścianką szafy. Chociaż ich raczej nie interesowały szczegóły życia Lilianne, była im potrzebna tylko do wykonywania prac w dworku. Ponownie nawiedziły ją niezaleczone rany i ponownie musiała się od nich odpędzić.

Wyszła z pokoju i od razu instynktownie zamknęła drzwi na klucz. Pomimo powierzchownego poczucia bezpieczeństwa (wynikającego prawdopodobnie bardziej z faktu przebywania w budynku niż rzeczywistej ochrony ścian z odpadającym tynkiem) oraz wiedzy, że potencjalny złodziej nie znalazłby tam nic wartościowego, w kwestii prywatności była nieugięta. Nienawidziła, kiedy ktokolwiek wchodził do jej strefy nawet w dworze Croake'ów, sama tego nigdy nie robiąc bez pozwolenia. Była świadoma, że większość jej nawyków pewnie nie zniknie zbyt szybko - a jednocześnie niektóre z nich zapewniały jej komfort w nowym otoczeniu, więc tych akurat nie chciała zmieniać.

Zeszła ze schodów. Tom odprowadził ją znudzonym wzrokiem za drzwi wyjściowe. Wiedziała, że nie miał interesującej pracy - chociaż na święta do pubu przyjeżdżało więcej czarodziei a sam barman miał pewnie więcej roboty to nadal stanie za barkiem i tylko przyjmowanie gości wraz z ich zamówieniami z zakresu drinków i przekąsek nie było zbyt ciekawym zajęciem - ale to tak czy siak nie sprawiało, że czuła się choć trochę mniej nieswojo.

Zemsta po Ślizgońsku smakuje najlepiej • Tom Marvolo RiddleWhere stories live. Discover now