Przyszłość

146 32 21
                                    

03.02.2004 Wtorek

Igor wpadł do mnie od razu po korkach. Wczoraj nie było go na tańcach, bo miał sprawy do załatwienia w klubie. A ja nie poukładałam sobie jeszcze wszystkiego dość dobrze po niedzieli i średnio się ucieszyłam, gdy zobaczyłam go w progu mojego pokoju.

– Cześć. – Przytulił mnie mocno i pocałował, pociągając na łóżko. – Stęskniłem się, wiesz? – Uśmiechnęłam się, ale zdecydowanie mało przekonująco. – Coś się stało? – Szybko rozpoznał, że coś jest nie tak.

– Nic – skłamałam. – Jestem tylko zmęczona, pozałatwiałeś wszystko? – zmieniłam temat. Igor zaczął żwawo opowiadać o kilku miejscach na kluby w Warszawie.

– Chcę, żebyś mi pomogła. – Oczy żarzyły mu z podekscytowania. – Przywiozłem zdjęcia, wybierzemy coś razem, chyba że chcesz pojechać i zobaczyć sama?

– Wiesz dobrze, że babka mnie nie puści. – Wywróciłam oczami, zna babkę i jej zasady dość dobrze. Nie rozumiałam, czemu w kółko się łudzi, że coś się zmieni.

– Jeden dzień, sobota, może jechać z nami...

– Igor mam teraz sporo nauki... – tłumaczyłam, na co on tylko głośno westchnął.

– Jedna sobota? – ciągnął dalej swoją prośbę, wyjmując z koperty zdjęcia. Wstałam, próbując się nie denerwować. Nie wiem, dlaczego jego obecność tak mnie, dzisiaj irytowała.

Kolejne jego głośne westchnienie.

– Zależy mi, żeby dobrze zdać maturę. – Igor rozsiadł się w fotelu, przyglądając mi się badawczo.

– Jak wygramy złotą kartę... – zaczął temat, który ostatnio poruszaliśmy w kółko i zawsze kończyło się to nieprzyjemnie.

– Nie wiem, czy wygramy, poza tym nie wiem, czy chcę lecieć do Londynu! – przerwałam mu ostro.

– Wiem, że chciałaś studiować, ale ...

– Chcę studiować! – poprawiłam go.

– Ana, wiem! – Jego twarz spoważniała. – Gadaliśmy o tym niedawno.

– Wiesz, ale i tak z góry zakładasz, że rzucę wszystko i z Tobą pojadę. Miałam plany, zanim Cię poznałam.

– Myślę, że jak wygramy i racjonalnie na wszystko spojrzysz, to zobaczysz, że mam rację. Poza tym plany się zmieniają. – Czułam się, jakby gadał do mnie jak do małego dziecka. Teraz z perspektywy czasu wiem, że chciał dobrze, a jego słowa nie miały w zamyśle potępić moich marzeń tylko rozszerzyć moją perspektywę, ale w tamtej chwili każdy nerw w moim ciele sztywniał ze złości.

– Ja nie chcę, żeby się zmieniły!

– Dobrze. – Zacisnął dłonie w pięści, biorąc głęboki oddech. – Ana co się dzieje?

– Mówię tylko, że nie wiem, czy taniec i Londyn to coś, co bym wybrała. – Próbowałam się uspokoić, ale ton mojego głosu zdradzał wszystko i on to dobrze rozszyfrował.

– Masz czas, żeby się zastanowić. – Widziałam, że nie wie, dlaczego się kłócimy, ale mimo wszystko starał się brzmieć łagodnie. – Złożysz podanie na studia, a później coś wymyślimy.

– Jaki miałeś plan, zanim mnie poznałeś? – Przełknął ciężko ślinę, wzruszając ramionami.

– Nie miałem planu. – Wstał z fotela, zbliżając się powoli ku mnie. – Ana coś się dzieje? – Był rozdarty i część mnie poczuła się z tym źle, ale tylko część.

– Nie. – Przytuliłam go, kłamiąc. Bo co miałam powiedzieć? Irytujesz mnie, temat studiów, Londynu i wyjazdu mnie przeraża, a do tego moja siostra powiedziała mi coś, o czym od dawna starałam się nie myśleć, a teraz nie mogę tego zatrzymać.

Pamiętniki AnastazjiWhere stories live. Discover now