Odległość

246 41 38
                                    

01.09.2003 Poniedziałek

– Nie masz treningu? – zapytała babka, wchodząc do mojego pokoju wczesnym popołudniem.

– Tak jakby – spojrzałam na nią spod kołdry.

– Coś się dzieje? Od wczoraj nie wychodzisz z pokoju. – Usiadła koło mnie na łóżku.

– Mniej krzywdy wyrządzę, chowając się tutaj – jęknęłam, przykrywając twarz kołdrą.

– Co się stało? – była zaniepokojona. – Chcesz o tym porozmawiać? Dzwonił Alex... – znowu jęknęłam. Babka uniosła wysoko brwi, ale nie poruszyła tematu. – Jest taka śliczna pogoda, może przejdziemy się...

– Nie! – warknęłam. – Babciu nie najlepiej się czuję, zostanę dzisiaj w domu.

Przyglądała mi się jeszcze chwilę, ale ostatecznie odpuściła, zostawiając mnie samą sobie. I tak leżę w tym łóżku od przeszło dwudziestu czterech godzin i wolę nie wychodzić, czy to tchórzostwo?

Nawet nie wiem, co w tym wszystkim jest najgorsze:

a) fakt, że tak strasznie zraniłam Patrycje.

b) fakt, że w końcu będę musiała zmierzyć się z prawdą i stanąć przed Alexem.

c) fakt, że bardzo mi się podobało i choć czuję się okropnie, nie mogę wymazać tego z pamięci.

d) będę musiała zmierzyć się też z Igorem.

e) I jego uwagą „Tak sobie to tłumacz"

Jestem okropnym człowiekiem!

Dzisiaj oficjalnie pierwszy dzień roku szkolnego. Mój zaczyna się za dwa tygodnie, gdy po zawodach wrócę do Wysokiej. Jeszcze kilka dni temu chciałam tu zostać. Ale dziś, dziś już nie wiem co lepsze. Dzwonił do mnie wczoraj Alex, ale udało mi się go zbyć. Obawiam się, wiem, że w końcu będę musiała się z nim skonfrontować. Babka co chwila wchodzi do pokoju, prosząc, abym już wyszła. Destiny również dzwoniła, ale nie odebrałam. Jest mi tak bardzo wstyd.

02.09.2003 Wtorek

Chcę umrzeć!

1 godzina później

Umarłam!

Alex wpadł przed chwilą zdenerwowany z koszykiem owoców.

– Hej jak się czujesz? – Pogłaskał mnie czule po włosach.

– Już znacznie lepiej, ale zostanę jeszcze w domu – chrząkałam dla niepoznaki.

– Impreza musiała być udana, skoro tak się załatwiłaś – był zatroskany i rozbawiony jednocześnie. Dobrze, że nie wie jak bardzo udana. – A właśnie jak było? Nie gadaliśmy za bardzo...

– Normalnie, ale w drodze powrotnej nie ubrałam kurtki, musiało mnie przewiać – kłamałam jak z nut. Zaczyna mi to wchodzić w nawyk.

– Powinienem był tu w niedzielę przyjechać, zająłbym się Tobą – dwuznacznie wypowiedział ostatnie słowa. Jego uśmiech mnie boli. Ja go naprawdę lubię. Bardzo go lubię, dlatego to wszystko boli jeszcze bardziej.

– Zaraziłabym Cię Tylko, a masz już szkołę.

– Wtedy poleżałbym tu z Tobą. – Próbował mnie pocałować, ale znowu udałam kaszel.

Muszę mu o tym powiedzieć. Tylko jak? I czy jeśli wyjadę za dwa tygodnie to nie lepiej mu nie mówić. Po co mam go tak krzywdzić? Co mam mu powiedzieć „Hej, jestem jak prawie każda z Twoich byłych dziewczyn, lecę na Twojego brata i ostatecznie dałam mu się uwieść?"

Pamiętniki AnastazjiKde žijí příběhy. Začni objevovat