— Mila? — spytał.
— Tak? — odwróciłam się w jego stronę. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tępie jakby się czymś stresował. Zmarszczyłam brwi. Podszedł do mnie powoli po czym sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął z niej coś złotego. Spojrzałam na jego otwartą dłoń. Łańcuszek. Ten łańcuszek z jego pierwszą literą imienia. Uniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy.
— Weź go proszę. Nie musisz go nosić ale weź. Wiele on dla mnie znaczy. — powiedział a jego kącik ust uniósł się do góry.
— Założysz mi go? — uśmiechnęłam się a w jego oczach coś błysnęło.
— Jasne. — powiedział.
Odwróciłam się tyłem do niego i przełożyłam włosy na ramię aby było mu łatwiej założyć łańcuszek. Założył łańcuszek i lekko dotknął mojej szyi opuszkami palców. Przytknęłam powieki. Nachylił się nad moim uchem. Jego oddech owiał moją skórę tak, że wszystkie włoski na moim karku się zjeżyły.
— Noś go już zawsze. Nie ściągaj, nawet jak się pokłócimy. Nawet jak nie będziemy mieć już ze sobą kontaktu. — wyszeptał do mojego ucha. Wyciągnęłam więcej powietrza przez nos po czym powoli je wypuściłam.
— Idę się umyć. — weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.
Odkręciłam ciepłą wodę, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda odrazu rozluźniła moje mięśnie. Biłam się z myślami. Widziałam, że mu zależy abym mu wybaczyła. Bardzo chciałam to zrobić, ale cały czas miałam przed oczami imprezę halloweenową. On i Ashley. Jej dłonie na jego torsie, jego dłonie na jej talii. On całujący ją i patrzący mi prosto w oczy. Zamknęłam mocno powieki i wbiłam paznokcie w brzuch. Pozostawiłam na nim zaczerwienione pół księżyce. Nie bolało. Większy ból czułam w środku.
Umyłam włosy, ciało i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się i przebrałam. Nie chciało mi się już suszyć włosów. Wsadziłam ubrania do kosza na brudy i wyszyłam z łazienki. Wiatr owiał moją rozgrzaną skórę po kąpieli. Spojrzałam w stronę balkonu. Anton stał tyłem do nie, opierał się o barierki i palił. Był bez koszulki w samych szarych dresach, a jego włosy ociekały wodą. Wyciągnęłam z szafy dwie duże bluzy. Jedną założyłam na siebie i wyszłam na balkon.
— Masz bo się przeziębisz. — podeszłam do niego i podałam mu bluzę. Spojrzał na nią i się uśmiechnął.
— Różowa? — zaśmiał się.
— No co? Ładny kolor. Coś tak dla odmiany dla ciebie. — uśmiechnęłam się na co on pokręcił głową i założył bluzę. Wyjął paczkę fajek i mi ją podał. Wyciągnęłam jedną i wsadziłam ją pomiędzy wargi. — A zapalniczka? — spytałam. Chłopak wyciągnął zapalniczkę i przybliżył się do mnie. Patrząc mi głęboko w oczy podpalił końcówkę papierosa. Zaciągnęłam i wypuściłam dym. Oparłam się o barierki i zawiesiłam wzrok na jakimś punkcie.
— Jutro w nocy wyjeżdżamy. — powiedział na co pokiwałam głową. — Będę spał na podłodze żebyś się mogła wyspać.
— Nie ma takiej opcji. — zaprzeczyłam i zaciągnęłam fajką. — Będziesz spać ze mną. — spojrzałam na niego. Jego wargi ułożyły się w leniwym i cwanym uśmieszku. — Nie wyobrażaj sobie za dużo. — szturchnęłam go w ramię.
— Ja nic sobie nie wyobrażałem. — wzruszył ramionami.
Wyrzuciłam niedopałek za barierkę i weszłam do pokoju, a za mną chłopak. Położyliśmy się po obu stronach łóżka.
— Jak myślisz co zrobi Mason jak cię zobaczy? — spytałam się go. Przez chwilę milczał, ale po chwili odpowiedział.
— Prawdopodobnie rzuci się na mnie z łapami. — zaśmiał się. Odwróciłam się w jego stronę.
YOU ARE READING
Ride Or Die 18+
Ifjúsági irodalomMila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Wyścigi, adrenalina, strach to jest to co kocha najbardziej. Na wyścigu poznaje chłopaka. Zaleźli sobie nawzajem za skórę. Czy ta zn...
Doprowadzasz mnie do szału.
Start from the beginning